Mercedes już nie chce być taksówką. To koniec budyniu w automacie
Kiedyś Mercedes był symbolem budyniowych taksówek. Teraz ta marka chce mieć jak najmniej wspólnego z przewozem osób. Po latach producent ze Stuttgartu oddaje pozycję konkurentom i rezygnuje z fabrycznych modyfikacji aut.
- Mercedes przez lata był liderem rynku taksówek w Niemczech
- Auta fabrycznie przerabiano w fabryce
- Teraz producent ze Stuttgartu oddaje swoje miejsce konkurentom i robi to świadomie
Rocznie w Niemczech rejestruje się 6-7 tysięcy nowych taksówek. Przez lata oczywistym wyborem wielu kierowców i korporacji był Mercedes. Budyń, automat, diesel - to trio napędzało transport przez lata. Zresztą w Polsce, w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, często była to tania furtka do zakupu auta z gwiazdą na masce.
Historie aut z przebiegami po milion kilometrów znają każdy. Nawet nowsze modele nie poddawały się w pracy i pokonywały absurdalnie duże dystanse. Teraz jednak Mercedes przestaje ścigać się o dobre wyniki na tym rynku i oddaje miejsce konkurentom. Dlaczego?
Po pierwsze, Mercedes chce być postrzegany jako producent z wysokiej półki
A taksówki, jakby nie patrzeć, kolidują z takim wizerunkiem. Niemcy rezygnują więc ze specjalnych rabatów, przecen i programu przebudowy samochodów w fabryce. Jeszcze do niedawna można było wyjechać fabrycznie pomalowanym w budyniowy kolor autem, z taksometrem na pokładzie.
Teraz miejsce Mercedes zgarniają takie marki jak Toyota i Lexus (tu przewagę mają hybrydy), a także Volkswagen. Ta ostatnia marka staje się najpopularniejszym wyborem taksówkarzy i przejmuje rynek. Widać to w dużych miastach, gdzie faktycznie jeździ sporo Passatów z kogutem taxi, ale także elektrycznych Volkswagen ID.4. W mieście ten model sprawdza się doskonale.
Po drugie, dla Mercedesa nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego w programie budowy taksówek
7 tysięcy aut rocznie przeciwko milionom w regularnej sprzedaży to coś, co nie zachęca do dodatkowych działań. A przebudowa aut oznacza koszty, koszty przekładają się na cenę. Niemcy po latach oddają więc przestrzeń, którą zajmowali dekadami. Nie oznacza to, że Mercedesy znikną z postojów taksówek, ale nie będą pewnie już tak powszechnym widokiem.
Zresztą wiele firm samodzielnie przerabia auta. W Niemczech coraz częstszym widokiem są nawet nowe egzemplarze BMW Serii 7. Poza tym często pojawiają się Tesle i Corolle z hybrydowym napędem.