MG to marka, którą bardzo chciałbym zobaczyć w naszym kraju
Pamiętacie markę MG? To nie jest już producent świetnych sportowych aut. Teraz marka ta jest w pełni chińska i produkuje dobrze wycenione i rozsądne auta.
Kiedy w 2005 roku grupa MG Rover zbankrutowała, przyszłość tych dwóch brytyjskich marek w zasadzie spisana była na straty. Tak przynajmniej wszyscy myśleli, gdyż niczym przysłowiowy "Filip z konopii" wyskoczyli Chińczycy. SAIC zdecydowało się przejąć pozostałości tych firm, nawet pomimo wielu trudności prawnych.
Ot, chociażby marka Rover nigdy nie należała do MG Rover. Brytyjczycy mieli licencję do jej użytkowania przyznaną przez BMW, które to było wcześniejszym właścicielem tej marki i zachowało ją w swoim portfolio. Co więcej, BMW zobligowane było do przyznania pierwszeństwa sprzedaży Rovera Fordowi. Dlaczego? To akurat efekt sprzedaży Land Rovera i Jaguara temu amerykańskiemu koncernowi. Finalnie skończyło się na tym, że obecnie Rover należy do koncernu TATA.
Wróćmy jednak do MG
O ile Rover w nowej formie powrócił jako ROEWE, to jednak nigdy nie stał się ważną marką w gamie SAIC. Chińczycy postawili na MG, choć marka ta długo czekała na swój pierwszy własny model. Zadebiutował on dopiero w 2011 roku i nazywał się po prostu 6. Przez kolejne 9 lat marka rozwijała swoje portfolio, budując solidną gamę aut - od segmentu B, aż po segment C/D.
Auta MG oferowane są na kilku wybranych rynkach. Poza Chinami, które stanowią oczywiście najważniejszy punkt, jest to Wielka Brytania, Australia, Filipiny, Tajlandia, Brazylia czy Indie. Wyniki sprzedaży prezentują się nienajgorzej.
W samej Wielkiej Brytanii w ubiegłym roku sprzedano 14 061 aut tej marki. W Australii 8326 pojazdów. Chiny? Blisko 270 000, aczkolwiek to zupełnie inna bajka. Widać jednak, że zainteresowanie MG w Europie i Australii istnieje. I nie ma w tym nic dziwnego, gdyż oferta modelowa i ceny są tutaj naprawdę kuszące.
Po prostu dobrze dobrane samochody
Wszedłem na stronę MG w Wielkiej Brytanii, aby zobaczyć aktualnie sprzedawane tam modele. Gamę otwiera mały model 3, czyli samochód z pogranicza segmentu A i B. W wielu testach chwalony jest za właściwości jezdne, wyposażenie i komfort podróżowania. Wada? Wolnossący silnik zużywa sporo paliwa i wymaga kręcenia, aby sensownie się odpychał. Ma jednak 105 KM, co jest niezłym wynikiem.
Oferta SUV-ów opiera się na dwóch modelach. Mniejszy i tańszy to ZS. Dostał on właśnie nowe wcielenie po liftingu, wyróżniające się przyjemną stylistyką. Pod maską ma litrowy turbodoładowany silnik lub jednostkę elektryczną. I to całkiem niezłą, bo dzięki baterii o pojemności 44,5 kWh może przejechać do 370 km na jednym ładowaniu.
Półkę wyżej stoi model HS. Wizualnie ma on w sobie "coś z Mazdy, coś z Mercedesa (z tyłu)", ale ogólnie prezentuje się bardzo dobrze. Tutaj sercem jest 162-konny silnik 1.5 Turbo, spięty z 6-biegową manualną skrzynią lub 7-biegowym automatem.
Ceny?
Aktualny kurs funta nie jest zbyt atrakcyjny, ale w przeliczeniu na złotówki SUV ZS kosztuje około 81 000 zł, zaś HS 104 000 zł. Małe MG 3 to wydatek rzędu 60 300 zł.
Nie jest to mało, ale w opinii Brytyjczyków MG stanowi jedną z najtańszych marek na rynku. Co więcej, ładnie określane przez nich "value for money", czyli to co dostajemy za określoną kwotę, jest tutaj nie do pobicia.
Czy ta marka miałaby szansę na sukces w "kontynentalnej" Europie? Myślę, że tak. MG jest dużo bardziej rozpoznawalną marką i budzi więcej pozytywnych skojarzeń niż np. SsangYong, który znowu chyli się ku upadkowi. Przy dobrze skalkulowanych cenach mogłaby to być całkiem atrakcyjna propozycja, w pół drogi między budżetowymi autami, a droższymi propozycjami znanych producentów.