Jak się okazuje ten samochód ma sens, tylko trzeba zmienić perspektywę. Mitsubishi ASX - TEST
Jedno krótkie i przypadkowe spotkanie z pewnym człowiekiem uświadomiło mi, że nowe Mitsubishi ASX ma sens istnienia. Przyznam szczerze, że nie wpadłbym na to, ale zdaje się mieć to sens. Wszyscy wiemy, że to Renault Captur, co widać gołym okiem. Co może więc stać za wyborem "japońskiej" wersji tego auta?
Odpowiedzi na to pytanie szukałem od momentu, w którym w moje ręce trafiły kluczyki do tego samochodu. Wszyscy wiemy czym jest nowe Mitsubishi ASX. Wiele osób spodziewało się większych lub mniejszych zmian w stylistyce tego auta, a tymczasem dostaliśmy tutaj jedynie nowe logotypy na grillu, kierownicy i na pokrywie bagażnika. Nie zmieniono grafiki zegarów, wzorów felg, czy nawet kolorystyki nadwozia.
Fraza "gdzie sens, gdzie logika" wirowała w mojej głowie przez kilka dni, a jej wyjaśnienie znalazłem w najmniej oczekiwanym miejscu - na myjni bezdotykowej. Tam spotkałem właściciela poprzedniej generacji tego samochodu, który wdał się w krótką rozmowę ze mną - i przypadkowo wytłumaczył o co tutaj chodzi.
Mitsubishi ASX wiele osób wybierze z powodu, że jest to Mitsubishi ASX
I nie ważne, że Renault oferuje ten model od kilku lat, do tego niekiedy w lepszych cenach. Mężczyzna, z którym rozmawiałem, od ponad 20 lat jeździ różnymi samochodami tej marki.
Pochwalił mi się, że w swoim garażu miał między innymi Lancera Ralliart (oferował 240 KM i był "hothatchem" poniżej EVO), różne Outlandery (czeka na debiut nowej generacji, od razu ją kupi) i ASX-y. Jest wierny tej marce i nie zamierza jej zmieniać, nawet gdy w gamie ma tak naprawdę francuskie sprawdzone konstrukcje.
Zapytałem więc, czy nie przeszkadza mu to. W końcu dla wielu osób najmocniejszą cechą Mitsubishi była "japońskość" tej marki. Tutaj uzyskałem odpowiedź, która nieco zbiła mnie z tropu. Otóż okazuje się, że nie jest to ważne. Liczy się fakt, że można ten samochód kupić w salonie Mitsubishi i serwisować go u ludzi, których zna się od lat. Co więcej, dłuższa gwarancja (5 lat) jest tutaj zabezpieczeniem, a rozmówca uznał, że i tak dłużej samochodu nie zamierza użytkować.
Zeszliśmy na zaskakujący grunt, więc postanowiłem drążyć temat
Właściciel poprzedniego ASX-a z końcówki produkcji (zresztą w topowej specyfikacji) kupi nowy model. Dla żony, jako auto miejskie. Swojej córce chce z kolei wziąć Colta, aby wygodnie dojeżdżała do pracy. Co ciekawe samochody kupuje za gotówkę, więc odpada tutaj kwestia finansowania.
Wniosek z tej krótkiej rozmowy, której doszło po umyciu samochodu, jest więc prosty. Klienci Mitsubishi są ewidentnie wierni marce i wielu z nich przymyka oko na francuskie pochodzenie nowych modeli. Mam wrażenie, że widzą oni w tym szansę dla marki na przetrwanie w Europie. Być może żyją w nadziei, że w przyszłości na nasz rynek powrócą autorskie konstrukcje tej firmy.
Z technicznego punktu widzenia Mitsubishi ASX nie może być złym samochodem, bo Renault Captur nie rozczarowuje
Co zresztą widać po wynikach sprzedaży. Francuski crossover cieszy się ogromną popularnością i jest jednym z koni pociągowych dla tej marki. Mitsubishi więc podpina się do zaprzęgu i próbuje zgarnąć kawałeczek tortu dla siebie. Japońskiej firmie ewidentnie nie potrzeba wiele, aby pozostać na powierzchni na Starym Kontynencie - i to widać.
W moje ręce trafił ASX w wersji Instyle, czyli w topowej specyfikacji. Kosztuje on wyjściowo 143 990 złotych, a do tego od razu doliczamy dwukolorowe malowanie za 4 500 złotych. W tej cenie dostajemy wszystko - od "skórzanej" tapicerki, przez szklany dach (otwierany), podgrzewanie kierownicy i foteli, aż po komplet systemów wspierających kierowcę i nagłośnienie BOSE.
Pod maską znajduje się tutaj silnik 1.3 z rodziny TCe, oferujący 158 KM. Spięto go z 7-biegową skrzynią dwusprzęgłową i z układem miękkiej hybrydy. Plusem ma być więc ekonomiczniejsza jazda, atutem pozostaje zapas mocy pod prawą nogą.
Nie jest to pocisk, ale na brak dynamiki narzekać nie można
Jednostka 1.3, niczym niemal każdy silnik w 2023/2024 roku, reaguje z lekkim opóźnieniem na wciśnięcie gazu. Do tego system start/stop bywa dość powolny, co warto wziąć pod uwagę w czasie jazdy. Miękka hybryda za to wykorzystuje maksymalnie żeglowanie i wyłączanie silnika w czasie jazdy.
Możemy to włączyć lub wyłączyć z poziomu komputera, choć na pierwszy rzut oka nie jest to proste. Podpowiem: interesuje Was opcja "jazda bez celu". Tłumaczenie jest wspaniałe.
Oficjalnie ASX rozpędza się do setki w 8,5 sekundy i osiąga blisko 200 km/h. W praktyce mam wrażenie, że jest nieco wolniejszy, ale mogą to być subiektywne odczucia. Wersja 1.3 MHEV wypada za to całkiem nieźle pod kątem zużycia paliwa. W mieście można uzyskać wynik na poziomie 6,4-8,4 litra (w zależności od ruchu), a w trasie jest to od 4,9 do 8,2 l/100 km.
przy 100 km/h: | 4,9 l/100 km |
przy 120 km/h: | 6,7 l/100 km |
przy 140 km/h: | 8,2 l/100 km |
w mieście: | 6,4-8,4 l/100 km |
Myślę, że największym problemem tego samochodu jest wygląd
Drobne zmiany nie ukrywają faktu, że mamy do czynienia ze stylistyką Captura. Paradoksalnie zastąpienie logotypu francuskiej marki z tyłu "noskiem kamery cofania" i dużym napisem jest tutaj chyba największą rewolucją. Wiecie, że dwie osoby nie rozpoznały tutaj "źródłowego" samochodu?
Szkoda, że Japończycy nie mieli możliwości dopasowania stylistyki do swoich potrzeb. Inny pas przedni i tylny byłyby dużym atutem, gdyż na wnętrze można przymknąć oko. Jest przestronne, wygodne i nienajgorzej wykończone. Jedną z niewielu wad w kabinie są multimedia, które niestety działają od czasu do czasu własnym życiem. Regularnie traciłem możliwość włączanie Apple CarPlay (przewodowo), a od czasu do czasu ekran przestawał reagować na dotyk. Tutaj jednak pretensje można mieć jedynie do kolegów z Francji.
Czy Mitsubishi ASX jest w ogóle warte uwagi?
To bardzo trudne pytanie. Kierując się rozsądkiem należałoby bardzo dokładnie przestudiować cenniki obydwu marek. Teoretycznie ASX jest droższy, ale startuje z lepszym wyposażeniem i oferuje więcej w standardzie. Do tego ma 5-letnią gwarancję, co może być dodatkowym atutem.
Niemniej mam wrażenie, że będzie to propozycja głównie dla osób, które są związane z marką Mitsubishi i nie chcą zmieniać "trzech diamentów" na coś innego. Wierność klientów jest tutaj zaskakująco duża i myślę, że to właśnie na niej ta japońska firma chce opierać swoją obecność w Europie.