Motoryzacja w potrzasku. Co COVID-19 oznacza dla tej branży?
Motoryzacja, podobnie jak i wiele innych gałęzi przemysłu, dostała potężny cios przez koronawirusa. Co to oznacza dla producentów, jakie działania teraz podejmują i jakie są szanse na poprawę sytuacji?
Kolejne kraje stopniowo luzują ograniczenia związane z koronawirusem. Nie oznacza to jednak, że COVID-19 szybko zniknie z naszych żyć. Maseczki, ograniczenia w przemieszczaniu się i kontaktach osobistych oraz szereg innych obostrzeń będzie nam towarzyszyć jeszcze przez najbliższe miesiące. Motoryzacja powoli nabiera rozpędu, choć te trzy miesiące w Europie i łącznie ponad pięć na świecie sprawiło, że przyszłość tej branży będzie wyglądała zupełnie inaczej.
Koronawirus a motoryzacja - co się dzieje, co się zmieni?
W marcu miały ruszyć targi w Genewie. Nowe auta, studyjne projekty, technologie przyszłości - wszystko to ponownie spotkałby się w halach Palexpo. Do tego jednak nie doszło, a wszystkie kolejne imprezy, włącznie z jesiennymi, zostały odwołane. Producenci musieli więc ekspresowo wdrożyć plan awaryjny, który pozwoliłby im na kontakt z klientami.
Na początku marca nikt jednak jeszcze się nie spodziewał, że Włochy zostaną najmocniej uderzone pandemią, a kolejne kraje południowe pójdą ich śladem. Kilkanaście dni później cała Europa została zamknięta na cztery spusty, ludzie utknęli w domach, fabryki przestały pracować. Stanęliśmy na dobre i skupiliśmy się na najważniejszych rzeczach.
Taki moment to nie jest czas na zakup nowych samochodów. Wyniki sprzedaży poleciały na dno w każdym kraju. A to oznaczało nagłe odcięcie dopływu gotówki do każdego producenta.
Brak sezonu turystycznego to kolejny problem dla motoryzacji
Zastanawiacie się co te dwie rzeczy mają ze sobą wspólnego? Cóż, nie chodzi tutaj nawet o kwestię zakupu nowego auta, którym można byłoby pojechać na wakacje. Wiele wypożyczalni musiało wycofać się z zamówień całych flot nowych pojazdów. Hertz to wzorcowy przykład, ale ten sam problem dotknął też inne marki.
W efekcie producenci zostali z ogromną ilością aut, które trudno sprzedaż. Wypożyczalnie najczęściej wybierają tanie i ubogo wyposażone warianty popularnych pojazdów. Można się więc spodziewać, że w najbliższych miesiącach, jak sprzedaż zacznie powoli rosnąć, czeka nas wysyp ofert ciekawie wycenionych "golasów" wielu firm.
Wycofane zamówienia to również problem natury logistycznej. Place są pełne niesprzedanych pojazdów. Z tego powodu chociażby większość fabryk samochodów pracuje teraz na mocno ograniczonych obrotach. Popyt wciąż jest niski, a miejsc na przetrzymywanie wyprodukowanych aut zwyczajnie nie ma.
Motoryzacja a COVID - producenci nie przetrwają?
Wydawać by się mogło, że najmocniejsze koncerny są nietykalne i przygotowane na taką sytuację. Nic bardziej mylnego. Każdy toczy się "na rezerwie", a niektóre grupy bez większego wsparcia mogą pójść na dno. Najlepszym przykładem jest tutaj Renault, które według francuskiego ministra finansów Bruna Le Maire'a, bez wsparcia rządu może zwyczajnie zbankrutować.
Władze Francji wpompują w markę z rombem w logo ponad pięć miliardów euro. Jednocześnie Renault musi oszczędzić blisko 3 miliardy euro, decydując się na szereg cięć w gamie modelowej, redukcję etatów oraz na zamknięcie fabryk.
Czy na nowe technologie jeszcze poczekamy?
Wszystkie marki w ogromnym pośpiechu pracowały nad nowoczesnymi technologiami i napędami przyszłości, w tym nad elektryfikacją samochodów. COVID-19 może jednak to wszystko opuścić. Wysuszone konta bankowe mogą sprawić, że marki będą dłużej trzymały się swoich dotychczasowych modeli.
Co więcej, ta wyczekiwana lub znienawidzona przez wielu elektryczna motoryzacja może pojawić się zdecydowanie później. Spełnienie norm narzuconych przez Unię Europejską to ogromne wydatki. Czy marki będą w stanie spełnić stawiane im wymagania i nie paść z wycieńczenia związanego z brakiem gotówki? Trudno powiedzieć - można spodziewać się jednak zmian w tej kwestii.
My, dziennikarze, także mamy nieco pod górkę
Naszym zadaniem jest komunikowanie o wszelkich nowościach i ciekawostkach w branży. Testowanie samochodów to bez wątpienia przyjemna rzecz, ale nie ukrywajmy - stanowi dodatek do całej pracy. Z wieloma nowościami prędko się nie spotkamy, gdyż wszelkie prezentacje w najbliższych miesiąca nie powrócą do kalendarzy. Dużą trudnością jest też rozesłanie aut do poszczególnych państw, tak aby lokalne jednostki mogły nimi dysponować.
Inną kwestią jest fakt, że tych wspomnianych nowości, o których tyle piszemy, zwyczajnie... nie ma. Niektóre zapowiedziane auta ujrzały światło dzienne, jednak wiele premier przesunięto na bliżej nieokreśloną przyszłość. W końcu i tak popyt jest tak niski, że prezentowanie nowego auta teraz nie ma większego sensu. Zwłaszcza gdy mówimy o samochodach mających wywołać efekt "wow".
A kiedy się to zmieni?
To jest doskonałe pytanie. Wydawać by się mogło, że już wychodzimy na prostą. Co prawda nowe przypadki pojawiają się wszędzie, ale jest ich zdecydowanie mniej. Eksperci alarmują jednak, że jesień może oznaczać drugą falę zachorowań. Inni z kolei uważają, że do czasu opracowania szczepionki nie ma mowy o powrocie do normalności.
Prawda natomiast jest taka, że wiemy, że nic nie wiemy. Jesteśmy tak naprawdę zdani na żywot wirusa, decyzje władz, rozsądek społeczeństwa i szczęście. Na pewno będzie dobrze. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość.
Źródła: Autonews Europe, Le Figaro