Najbrzydsze wcielenie Porsche 911 w historii to dzieło Włochów - i można je kupić. Mieli zaprojektować wersję 2+2

Wszyscy wiemy, że drugi rząd siedzeń w Porsche 911 to tak naprawdę dodatkowy bagażnik lub przestrzeń dla zwierzaka. Marka z Zuffenhausen wiedziała jednak, że prędzej czy później musi wprowadzić na rynek praktyczniejszy model. Pierwsze podejście do takiego projektu było jednak... bardzo nieudane. Co więcej - to projekt Włochów.

Każdy, kto miał do czynienia z 911-ką, nawet nie zamierza twierdzić, że drugi rząd siedzeń nadaje się dla ludzi. Zwierzaki zmieszczą się tam bez problemu, dzieci - tylko niskie. Tylna ławka to tak naprawdę dodatkowa przestrzeń ładunkowa, bardzo cenna podczas długich wyjazdów. W latach sześćdziesiątych, gdy Porsche 911 wyjechało na drogi, marka z Zuffenhausen chciała poszerzyć swoją ofertę. Plan był prosty - stworzyć praktyczniejsze wydanie nowego produktu, zachowując jego unikalne cechy.

Niemcy sami eksperymentowali z różnymi wariacjami na temat "jedenastki", włącznie z mocno przedłużoną wersją. Wszystkie jednak zachowywały niewielką ilość miejsca między oparciem a szybą. Pod koniec lat sześćdziesiątych do akcji wkroczyła Pininfarina, która zrobiła swoją wersję takiego projektu. Była dużo bardziej uniwersalna, ale wizualnie prezentowała się... tragicznie.

Porsche 911 B17 2+2 teoretycznie zachowało najważniejsze cechy, ale straciło nie tylko dobry wygląd i smukłą sylwetkę, ale także właściwości jezdne.

Teraz Porsche 911 B17 2+2 trafiło na sprzedaż, po raz pierwszy w historii

Projekt Pininfariny "na papierze" prezentował się całkiem nieźle. Rozstaw osi zwiększono o niemal 20 centymetrów i podniesiono linię dachu, zapewniając dużo miejsca w drugim rzędzie. To wszystko połączono z pasem przednim ówczesnej 911-ki, a tył dopasowano do nowej bryły.

Porsche 911 B17 2+2 1969

Problem w tym, że dłuższe nadwozie to więcej stali. To przełożyło się na zwiększenie masy. Do tego te dodatkowe centymetry pojawiły się bliżej tylnych kół. W efekcie B17 miało fatalny rozkład mas na poziomie 39:61. Tak, to nie pomyłka - ponad 60% masy obciążało tylne koła. Łatwo się domyślić, że właściwości jezdne nie należały do najlepszych.

Projekt stworzony w 1969 roku początkowo pozostawał w rękach niemieckiej marki. W 1972 roku kupił je właściciel salonu Porsche, a w 1974 roku z jego rąk odkupił ten samochód szwedzki kolekcjoner. W jego rękach B17 pozostaje do dziś.

Teraz, po raz pierwszy w historii, Porsche 911 B17 trafiło na sprzedaż. Auto ma charakterystyczny limonkowo-zielony lakier, aczkolwiek nie jest to jego oryginalny odcień. Z zakładu Pininfariny 911 wyjechało w ciemnoniebieskim kolorze.

Przebieg to aż 61 000 km, co pokazuje, że auto regularnie użytkowano. Stan jest ponoć nienaganny, ale cena lekko przeraża. Oferta, która pojawiła się na Hemmings, startuje od 1 250 000 dolarów.