Napęd Suzuki AllGrip - jak działa i co daje?
Marka Suzuki nie kojarzy się raczej z torem, ani ze sportowymi wrażeniami. Bo i nie o sport tym razem chodziło, a o bezpieczeństwo. Podczas jazd mieliśmy okazję sprawdzić, jak rózne typy napędu 4x4 sprawdzają się w sytuacjach kryzysowych.
Mówi się, że napęd na cztery koła to w przypadku miejskich crossoverów zbędny dodatek. Skoro nigdy nie zjeżdża się takimi autami z asfaltu, napęd na przód powinien wystarczyć. Faktycznie, większość sprzedawanych modeli tego typu przekazuje moc na jedną oś, ale to nie znaczy, że "czteronapęd" jest bez sensu.
Miałem okazję się o tym przekonać podczas imprezy zorganizowanej przez Suzuki na Autodromie Jastrząb. Przygotowano tam (prawie) wszystkie modele Suzuki z różnego typu napędami AWD i specjalną próbę z kilkoma miejscami, w których napęd miał szczególną okazję się "wykazać". Na początek garść informacji: marka Suzuki ma duże doświadczenie w tworzeniu aut z napędem na obie osie. Pierwsze, nazwane LJ10, trafiło na rynek niemal pół wieku temu i okazało się pierwszym Suzuki, które odniosło globalny sukces. Obecnie na polskim rynku można kupić cztery modele marki z napędem o nazwie handlowej AllGrip. Są to S-Cross, Vitara, Ignis i Jimny.
Statystyki sprzedaży prezentują się nieźle: 29% wszystkich Suzuki wyjeżdżających z salonu mają napęd na obie osie. Oczywiście w przypadku Jimny'ego klienci nie mają wyboru, bo każdy taki samochód ma napędzane obie osie. Przy pozostałych modelach to kwestia decyzji (i - oczywiście - dopłaty). Napęd AllGrip ma 45% S-Crossów i 43% Vitar, które zostały sprzedane w Polsce. Na 4x4 w Ignisie decyduje się niemal co czwarty kupujący.
To pokazuje, że nadal istnieje spora grupa klientów, którzy chcą jeździć samochodem nie tylko podwyższonym, ale i z "właściwym" dla takiego nadwozia napędem.
Nazwa AllGrip jest wspólna dla wszystkich modeli, ale tak naprawdę pod tym określeniem kryją się trzy typy napędu.
Pierwszy, nazwany AllGrip Auto występuje w Ignisie. Napęd w większości przypadków jest kierowany w 100% na przód, ale gdy elektronika wykryje poślizg, za pomocą sprzegła wiskotycznego (bez udziału elektroniki) dołączana jest też oś tylna. Kierowca nie ma wpływu na to, która oś jest napędzana - nie ma przełącznika, czy pokrętła. Wszystko dzieje się bez jego udziału.
Typ drugi to AllGrip Select. Jak sama nazwa wskazuje, tutaj dano już kierowcy pole na jego własne decyzje. Do prędkości 60 km/h napęd może być zblokowany w stosunku 50:50. Można wybierać także spośród kilku trybów pracy systemu. Od automatycznego, przez sportowy, aż po ten nazwany Snow.
W przypadku napędu typu Select, zasada działania jest nieco inna, niż przy AllGrip Auto. Za dołączanie napędu odpowiada tu sprzegło wielopłytkowe i pomaga w tym elektronika. Aby napęd się dołączyć nie potrzeba poślizgu. Moduł sterujący na bieżąco analizuje wiele danych (m.in te z systemów ABS czy ESP) i jest w stanie zapobiec poślizgowi, spinając napęd odpowiednio wcześniej. Taki napęd można znaleźć w Suzuki S-Cross oraz w Vitarze.
Oba te tryby raczej nie nadają się do jazdy offroadowej. Należy je traktować jako pomocników podczas wyjazdu ze śnieżnych zasp czy w czasie zmagań z polnymi, szutrowymi drogami. Dla tych, którzy potrzebują jeździć w terenie przewidziano napęd AllGrip Pro. Jest on montowany w modelu Jimny. Moment obrotowy trafia zazwyczaj tylko na tylną oś. Przednia oś jest dołączana pneumatycznie. W aucie jest obecna skrzynka rozdzielcza, na wyposażeniu jest też reduktor.
Podczas jazdy na torze Jastrząb dano nam do dyspozycji samochody z napędem Auto i Select, czyli S Cross, Vitary w dwóch odmianach silnikowych i Ignisa. Jimny się nie pojawiło, ponieważ po pierwsze zostało już wycofane ze sprzedaży (w blokach startowych szykuje się już następca - z takim samym typem napędu, jak obecnie), a po drugie nie była to próba terenowa. Mówiąc na marginesie, czekało nas później przejechanie ponad 100 km, oczywiście po drogach asfaltowych. Domyślam się, że nie byłoby zbyt wielu chętnych na przejazd za kierownicą dość "hardkorowego" i niewygodnego Jimny.
Oprócz serii ciasnych zakrętów samochody musialy zmierzyć się ze slalomem, płytą poślizgową i szarpakiem, czyli miejscem, w którym auto było wprowadzane w nagły, gwałtowny poślizg. Na deser - ruszanie pod górkę na mokrej nawierzchni. Słowem - sporo okazji, by sprawdzić, na ile poszczególne typy napędu róznią się między sobą i czy zdają egzamin.
Na pierwszy ogień w moim przypadku trafił model S-Cross. Miał silnik 1.0 i 110 KM. To spore i dość ciężkie i wysokie auto, więc miałem pewne obawy. Niepotrzebnie - S Cross jest stabilny. Moment dołączania napędu (był w trybie Auto) jest niewyczuwalny, ale w pewnych momentach - np. na śliskim zakręcie - czuć, że wraz z elektroniką pomaga kierowcy. Irytujące mogą być jedynie dość duże przechyły nadwozia, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że przecież nikt nie jeździ swoim S Crossem po torze, ani nie atakuje ciasnych zakrętów z dużymi prędkościami.
Dopiero po wyjechaniu z toru odczuwalna stała się bolączka tego auta, którą jest brak szóstego biegu.
Bardzo pozytywnym zaskoczeniem była jazda dwoma Vitarami - z silnikiem 1.4T 140 KM. Jedna miała skrzynię bezstopniową, a druga - manualną. Po przesiadce ze słabszego S Crossa moc robiła wrażenie, zaś całe auto wyjątkowo chętnie skręca i nie straszy przechyłami nadwozia. Łatwo daje się prowadzić gazem i nawet na szarpaku jest łatwa do opanowania. W S Crossie gdy poślizg już następował, trzeba było nieco bardziej się namęczyć.
Ignis (1.2 90 KM) to prawdziwy mały rozrabiaka. Bardzo krótki, z małym rozstawem osi, a przy tym zaskakująco żwawy. Trzeba uważać, bo ten model łatwo można prowadzić w poślizg. Jednocześnie, równie łatwo można go opanować. Jeden zdecydowany ruch kierownicą, pewna kontra i... gotowe. Po kilku próbach można wyjść z Ignisa z uśmiechem od ucha do ucha.
Dzień spędzony na torze pozwolił mi lepiej poznać "czteronapędowe" Suzuki i pokazał jedno: nawet najlepszy napęd nie zastąpi rozsądku, pewnej ręki i dobrego refleksu. Jednocześnie, w kilku przypadkach system AllGrip po prostu mi pomógł. Nie mogę powiedzieć, by był to konieczny dodatek do każdego Suzuki, ale nie dziwie się tym kierowcom, którzy go wybierają. Nawet jeśli nigdy nie zjadą z asfaltu, w codziennym użytkowaniu rózne odmiany systemu AllGrip bywają pomocne.