Nim powstał Volkswagen Golf, marka z Wolfsburga pracowała nad "nowoczesnym kompaktem". Miał silnik z tyłu i wyglądał przedziwnie
Droga do Golfa była długa i wyboista - a pierwszym projektem marki, który miał zastąpić "garbusa", był Volkswagen EA 266. To był przedziwny wynalazek o nietypowej architekturze napędu.
W drugiej połowie lat sześćdziesiątych Volkswagen stanął przed wyjątkowo trudnym zadaniem. Kultowy Garbus, mimo świetnych wyników sprzedaży, zaczynał odstawać technologicznie i wymagał następcy. Zarząd marki z Wolfsburga długo unikał rozpoczęcia pracy nad nowym modelem, ponieważ obawiał się wyhamowania sprzedaży swojego bestselleru. Mimo to coraz wyraźniej było widać, że pewnego dnia legenda przestanie nadążać za rynkiem. Heinrich Nordhoff, który kierował wtedy firmą, wciąż wierzył w potencjał konstrukcji mającej ponad trzy dekady, lecz nie mógł ignorować rzeczywistości. Tak rozpoczęła się historia projektu Volkswagen EA 266.
Kliknij tutaj, aby obejrzeć nasz film o Volkswagenie EA 266 - YouTube
W 1966 roku Nordhoff ogłosił konkurs na masowy samochód nowej generacji. Do rywalizacji stanęło Auto Union, Porsche oraz zespoły Volkswagena. Według licznych relacji Nordhoff chciał, aby następca Garbusa nadal miał silnik umieszczony z tyłu i chłodzony powietrzem.
Volkswagen EA 266. Historia niezrealizowanego projektu, który miał być "Golfem"
Każdy z zespołów przestawiał własną wizję. Największe wsparcie zdobył jednak projekt prowadzony przez Ferdinanda Piëcha, czyli Volkswagen EA 266. 18 sierpnia 1967 roku zapadła decyzja o przyznaniu finansowania dla koncepcji opracowanej przez Porsche i rozwijaniu jej jako potencjalnego następcy Garbusa.
Porsche kontra Wolfsburg
W tym okresie doszło do przetasowań w zarządzie Volkswagena. Nordhoff szykował się do odejścia, a jego następcą miał zostać Kurt Lotz. Planowano to na początek 1969 roku, lecz sytuacja zmieniła się po nagłej śmierci Nordhoffa w kwietniu 1968 roku. Co ciekawe, nie widział on Lotza jako swojego następcy, lecz wskazywał Carla Hahna, który objął stanowisko dopiero w 1982 roku.
Lotz szybko zasygnalizował, że nie planuje kontynuować kursu wytyczonego przez swojego poprzednika. Nadal jednak trzymał się przekonania, że silnik chłodzony powietrzem i umieszczony z tyłu definiuje Volkswagena.
Mimo tradycyjnego podejścia Lotz przeprowadził duże przejęcie marki, która stała się kluczowym elementem układanki. Volkswagen wchłonął NSU i połączył markę z Auto Union. Wskrzeszono dawną nazwę Audi, a firma zyskała dostęp do zakładów w Neckarsulm oraz Ingolstadt. To właśnie doświadczenie inżynierów NSU miało później ogromne znaczenie dla losów EA 266.
Centralnie umiejscowiony silnik w kompaktowym samochodzie? To było szaleństwo!
Piëch zaproponował nietypowy układ napędowy. W niewielkim samochodzie silnik ulokowano centralnie i był to klasyczny "bokser". Dzięki temu Volkswagen EA 266 oferował zaskakująco pojemne wnętrze i ogromny bagażnik jak na tę klasę samochodu. Techniczny szkic pokazuje, jak wyjątkowo rozplanowano podzespoły.
Auto miało dwa bagażniki, miejsce dla czterech osób i nisko położony środek ciężkości. Inspiracją był podobno prototyp Porsche 695/754 T7, poprzedzający 911.
Silnik montowano wzdłużnie, z głowicą po lewej stronie. Po prawej umieszczono wentylator, radiator i osprzęt. Za jednostką znalazła się skrzynia w układzie transaxle. Wszystko przykryto pokrywą będącą podstawą tylnej kanapy.
Prototypy otrzymywały silnik 1.6 o mocy 105 KM, co w tamtym okresie uchodziło za wynik zarezerwowany dla samochodów sportowych. W planach były jednak także słabsze odmiany, około 50 KM.
W projekcie palce maczała rodzina Porsche
Bryłę samochodu stworzył Ferdinand „Butzi” Porsche. Przód auta był bardzo aerodynamiczny, wnętrze pozostało proste i funkcjonalne. W zależności od wersji kokpit mógł być minimalistyczny lub bardziej rozbudowany, z dodatkowymi wskaźnikami.
Co istotne, od początku zakładano różne warianty nadwozia. W grę wchodził klasyczny hatchback, coupe, roadster oraz „kleinbus”, który mógł stać się przodkiem współczesnych vanów Volkswagena.
Volkswagen EA 266. Pierwsze testy ujawniły wiele problemów
Powstało ponad 60 pojazdów testowych. Próbowano w nich różnych silników i konfiguracji. Samochody pokazywano prasie i oddawano do jazd próbnych. Relacje były jednak skrajne.
Część dziennikarzy chwaliła EA 266 za prowadzenie przypominające małe auto sportowe. Inni narzekali na nieprzewidywalne zachowanie na drodze, pękające karoserie, awarie jednostek i problemy z dostępem do silnika. Aby dostać się do mechanizmów, trzeba było wyjąć tylną kanapę, a nawet wtedy dostęp był trudny. Charakterystycznym elementem projektu był 1,4-metrowy bagnet olejowy składany z trzech części - tylko tak dało się sięgnąć jednostki.
Równolegle projektowano dwa inne samochody
W 1969 roku przewidywano, że debiut rynkowy nastąpi w 1973 roku. Równolegle powstawały inne konstrukcje:
przyszły Passat, kluczowy projekt grupy
Volkswagen EA 276, czyli samochód z silnikiem Garbusa umieszczonym z przodu i napędem na przednią oś, rozwijany już w ramach Audi i NSU.
Na bazie EA 276 rozpoczęto prace nad Volkswagenem EA 337, wykorzystującym koncepcję przedniego napędu i silnika chłodzonego cieczą.
Zmiany na szczycie wpłynęły na projekt. Problemem był także kryzys w marce
W 1971 roku Lotza zastąpił Rudolf Leiding, który wcześniej odniósł spektakularne sukcesy w Brazylii, stawiając na napęd na przód i nowsze wzornictwo.
Volkswagen był w fatalnej kondycji. Prace nad EA 266 pochłonęły około 16 milionów marek. Dla porównania:
w 1969 roku firma miała 330 mln marek zysku
w 1971 roku było to zaledwie 12 mln marek
Opel sprzedał wtedy w Niemczech o 10 tys. aut więcej niż Volkswagen. Styl EA 266 nie wyróżniał się na tle konkurencji, a rozwój projektu był bardzo drogi. Leiding błyskawicznie zdecydował o zakończeniu prac. W ciągu trzech tygodni od objęcia stanowiska wstrzymał finansowanie i skierował środki na EA 337.
To z tego projektu narodził się w 1974 roku Volkswagen Golf, samochód, który uratował firmę i otworzył zupełnie nowy rozdział w historii marki.
Volkswagen EA 266 skończył dość marnie
Losy prototypów były brutalne. Leiding zarządził ich zniszczenie. Na poligonie w Weissach większość aut rozjechał czołg Leopard. Ocalały jedynie dwa egzemplarze: jeden trafił do muzeum Volkswagena, a drugi podobno wciąż stoi schowany w magazynach Porsche.


