Nissan Judo. A byłem pewien, że widziałem już wszystko

Oto Nissan Judo. To samochód koncepcyjny z 1987 roku, który osiąga tak wysokie stężenie absurdu, że... dziś pewnie sprzedawałby się jak szalony.

Naprawdę, sporo rzeczy w motoryzacji już widziałem, ale takiego projektu, jak Nissan Judo, jeszcze nie. I coraz bardziej mam wrażenie, że im bardziej świat idzie do przodu, tym bardziej producenci samochodów tracą fantazję. 34 lata temu powstał samochód, który jest idealnym przykładem słowa "crossover".

Nissan Judo - Samochód terenowy z przestrzenią ładunkową

Serio, tak go zapowiedzieli. A teraz popatrzcie na tę przestrzeń. Jej większość zajmuje koło zapasowe na oponach AT, które "powieszono" na tylnej klapie. A w zasadzie wpuszczono do wnętrza, bo nie wystaje ono poza obrys auta i zamknięte jest zderzakiem. Ze względu na rozmiar, tylna klapa jest wyprofilowana w kształt opony.

Nissan Judo

Czy ja powiedziałem klapa? To powierzchnia "bagażnika", bo klapy są dwie - małe klapki otwierane niczym skrzydła w Mercedesie 300 SL. Na pierwszy rzut oka ich pojemność sugeruje, że Nissan Judo przygarnie jedynie ze dwie torby zakupów. W zderzaku z kolei znalazło się jeszcze miejsce na wyciągarkę.

 

 

To nie koniec dziwactw. Nissan Judo wygląda jak starszy kuzyn Suzuki X90 i poniekąd ma podobną konstrukcję typu Targa (albo T-Top). Ale, znów, to coś, czego się nie spodziewałem. Tutaj odsuwa się do tyłu cały dach wraz z szybą, tworząc auto dwubryłowe, z otwartym dachem. I, zakładam, że tracimy wtedy możliwość otwarcia bagażnika.

Z przodu spotkamy "tylko" podwójne okrągłe lampy wpasowane w łagodne obłe kształty typowe dla lat 90-tych. Przez to Nissan Judo wygląda, jakby do blendera wrzucić Forda RS2000, Nissana 100NX i może nieco Alpine A110. Kosmos.

Podobnie jak we wnętrzu. Morze obłych plastików, nieco losowo rozmieszczonych przycisków i tkanin tworzy minimalistyczny kokpit z miejscem dla dwóch osób. Dwóch! Z tyłu jest jeszcze wąska ławeczka, ale wątpię, żeby ktokolwiek, poza jamnikiem w poprzek, zmieścił się za przednimi fotelami.

Jest czym pojechać

Terenowe opony to nie wszystko, czym się może poszczycić Nissan Judo. Ten samochód koncepcyjny napędzany jest na wszystkie cztery koła przez pięciobiegowy manual. A przez co? Dwulitrowy, benzynowy silnik turbo o mocy 210 KM i momencie obrotowym 264 Nm.

Oficjalnie nigdzie tego nie przyznano, ale to prawdopodobnie słynny SR20DET, który oficjalnie trafił do Nissanów dopiero dwa lata później. Podobne parametry osiągała Silvia S13. Niektóre źródła jednak podają, że to jednostka V6 z modelu Cedric/Gloria (czyli VG20DET).

Co do napędu 4x4, to również nie jest byle co, tylko ATTESA, taka jak w Skyline GT-R. Dzięki temu Nissan Judo rozpędzał się do setki w 7 sekund.

Absurdalny, abstrakcyjny, bezsensowny, wymyślony po dużej dawce środków halucynogennych. Poproszę zapakować, podam adres!