"Ja tu nie cofnę?! Potrzymaj mi Pivo!" Ten mały Nissan 20 lat temu był nowocześniejszy niż dzisiejsze auta
Zawracał w miejscu, miał przezroczyste słupki, elektryczny napęd i sterowanie gestami. Nissan Pivo miał też bardzo polską nazwę. I przepadł wraz ze swoimi gadżetami.
Dziś w kąciku zapomnianych konceptów - Nissan Pivo. Samochód o przeuroczej dla każdego Polaka nazwie, który jednak nie miał lodówki w bagażniku, grilla pod maską i otwieracza do butelek w środku (to zostawmy Volkswagenowi w Golfie VI). Pivo miał za to mnóstwo innych zalet, od których może się w głowie zakręcić.
Nie należał do nich wygląd, choć jak można się spodziewać, był bardzo kawaii i w Kraju Kwitnącej Wiśni się spodobał.
Nissan Pivo miał zrewolucjonizować miasto
Jak wiele aut koncepcyjnych. Ale Nissan Pivo miał parę ciekawych pomysłów, które nawet dziś brzmią jak film SciFi. A samochód pokazano na targach w Tokio w 2005 roku. Czyli jeszcze chwilę i będzie łapał się na "zabytek".
Przede wszystkim miał w pełni zaimplementowaną technologię "by Wire". Absolutnie wszystkie podzespoły były sterowane bez mechanicznych połączeń.
To pozwoliło w tym aucie elektrycznym zastosować bardzo nowatorską konstrukcję. Podobnie jak dziś, podwozie było deskorolką z baterią po środku. Napędzany był silnikiem elektrycznym. A w zasadzie czterema, po jednym przy każdym kole.
Ale dzięki temu, że w aucie nie było żadnych połączeń mechanicznych z napędem, kulista kabina mogła obracać się o 360 stopni. Dzięki temu samochód nie miał potrzeby zawracania. Można było obrócić się "tył do przodu" i pojechać dalej. Światła oczywiście znajdowały się w tej obrotowej kulce.
Ponadto, w samochodzie zastosowano "przezroczyste słupki". Od ich wewnętrznej strony były wyświetlacze LCD, które w czasie rzeczywistym pokazywały obraz z kamer za słupkami. To miało znacznie poprawić widoczność w mieście.
Trzej pasażerowie, usadowieni jak w McLarenie F1, do tego w środku mogli sterować autem gestami. Proste machnięcie w góry podnosiło głośność, wysunięte pięć palców zamawiało piwo zmieniało stację na piątą. I tak dalej. Informacje wyświetlane były nad kierownicą, ale poniżej nisko schodzącej przedniej szyby. Tak, aby kierowca wszystko widział bez odrywania wzroku od drogi.
Do tego ten wygląd. Nissan Pivo nawet w środku był mocno nietypowy z "uciętą" kierownicą i przyciskami do sterowania niektórymi funkcjami na środku, a nie "pod palcami".
Dziś już wiemy, że część z tych gadżetów kompletnie nie ma sensu. Ale 20 lat temu to auto naprawdę robiło wrażenie rozwiązaniami. A obrotowa kabina? No cóż... wciąż wygląda jak science fiction, a jej użyteczność pewnie też finalnie miałaby sens tylko w kinie.
Niemniej jednak, to było dobre Pivo.


