Nissan popełnił duży błąd. Jest nim brak kluczowych silników
Nissan stoi na skraju bankructwa i walczy o przetrwanie. Japońska marka nie ukrywa powodów, przez które jest w obecnej sytuacji. Jeden z nich to brak sensownych silników.
- Japońska marka walczy o przetrwanie
- Coraz głośniej mówi się o przejęciu Nissana przez Hondę
- Japończycy dają sobie 12-14 miesięcy na uratowanie firmy
- Wskazano też przyczyny obecnej sytuacji
Wydawać by się mogło, że taki gigant, jakim jest Nissan, nie powinien być w trudnej sytuacji. Nic bardziej mylnego. Ta japońska firma stoi na skraju bankructwa i walczy o swoją przyszłość. W życie wdrożono już plan awaryjny, który zakłada optymalizację kosztów i zmiany w ofercie. Co więcej, szef marki zrezygnował z lwiej części swojej pensji, aby zmniejszyć wydatki.
Japończycy nie ukrywają też powodów, które doprowadziły ich do tego miejsca. Jednym z nich jest brak odpowiednich silników w ofercie, przez które stali się mało konkurencyjni. Mowa tutaj o hybrydach.
Nissan twierdzi, że hybrydy są tym, co stanowi teraz siłę na rynku. A w ich gamie prawie takowych nie znajdziecie
Ta marka skupiła się głównie na elektryfikacji, choć i na tym polu nie odnosi wielkich sukcesów. Ich przełomowy model, Leaf, jednocześnie stał się ich problemem. Druga generacja, na rynku dostępna od lat, jest tania, ale przestarzała. Ariya to ciekawy produkt stworzony przy pomocy Renault, ale wielkiego sukcesu nie odnosi. Poza tym w Japonii jest jeszcze mała Sakana, a w Europie Townstar. Tu w zasadzie kończy się lista takich aut.
Jednocześnie Japończycy odpuścili sobie kwestię hybryd. Poza odważnym napędem e-Power, który de facto czyni z tego samochodu EREV, gdyż silnik spalinowy jest wyłącznie generatorem dla jednostki elektrycznej, nie ma żadnych innych alternatyw. Miękkie hybrydy to zbyt mało w obecnych czasach, aby odnieść sukces.
Stąd też duży "odpływ" klientów w stronę innych producentów, z Toyotą na czele. Nissan zdaje sobie sprawę, że w dobie zmniejszonego zainteresowania autami na prąd musi zainwestować w nowe hybrydy. Jednocześnie nie rezygnuje jednak z przełomowych konstrukcji "na prąd", a wśród nich wielkimi krokami zbliża się następca Leafa.
Będzie to tym razem crossover, o dość ciekawej linii. Bazą jest tutaj dalej platforma CMF-EV, znana już z Ariyi i z produktów Renault. Trudno jednak powiedzieć, czy taki model może uciągnąć jakkolwiek sprzedaż tej marki.