"Z Warrior" na klapie kultowego coupe. W Nissanie wiedzą co dobre

Nissan opatentował właśnie nazwę "Z Warrior". Co to oznacza? Wygląda na to, że Japończycy planują naprawdę ciekawy samochód. Tyle że będzie do góry nogami.

Cała informacja dotknie nas w niewielkim stopniu, bo raczej dotyczy Australii. A stamtąd to nawet najtwardsi handlarze rzadko przywożą samochody. Niemniej jednak, Nissan Z Warrior może okazać się na tyle ciekawym kąskiem, że klienci "zażądają" go w innych krajach. A wygląda na to, że australijscy klienci dostaną takiego wojownika.

Nissan właśnie wypełnił wniosek o zastrzeżenie nazwy "Z Warrior". Warriorem w kraju do góry nogami nazywa się wersje samochodów inspirowane off-roadem oraz rajdami. Wiecie co to oznacza?

Nissan Z Warrior to "konkurencja" dla Huracana Sterrato i 911 Dakar

Oba te modele są limitowane i w zasadzie wyprzedane. Nie wiadomo, czy Nissan również będzie tylko dla wybranych. Na pewno jednak Nissan chce zrobić offroadowe coupe. Już jedno zrobił - wtedy jako koncepcyjny hołd dla serii Z Safari.

Partnerem dla Nissana w tym projekcie mógłby być Premcar, australijska firma która specjalizuje się w przebudowach offroadowych. Do tego sprzedaje je oficjalnie, w salonach japońskiej marki. Może więc pomóc stworzyć nieco bardziej terenową wersję "Z-ki".

Koncepcyjny model był idealny i gdyby Japończycy poszli właśnie tą drogą, byłoby świetnie.

Tamten samochód stworzyła firma Tommy Pike Customs. Koncepcyjny Nissan był podniesiony o ponad 5 centymetrów, miał 17-calowe, dedykowane koła na których znalazły się opony Yokohama Geolander M/T G003. Do tego obowiązkowe dodatkowe oświetlenie, nieco zmienione zderzaki i odpowiednie malowanie. Wyszło świetnie. W takim stylu mógłby powstać Warrior. Być może dołożono by też kilka "czarnych plastików", które dodatkowo poprawiłyby wygląd i nadały mu "terenowego" charakteru.

Sens takiego modelu jest duży, nie tylko w Australii. Nissan Z Warrior, wyposażony w fabryczny trzylitrowy silnik twin-turbo o mocy 400 KM mógłby być bardzo popularny. Zrobiła się moda na pojazdy "w stylu safari". Zarówno w świecie restomodów, jak i prywatnych aut takie przebudowy stały się dość powszechne.

Co ciekawe, to nie jedyne plany Nissana. Nazwę Warrior zastrzeżono nie tylko dla Z-ki. Póki co można kupić jedynie Navarę i Patrola w tej specyfikacji. Wygląda więc na to, że japońska marka zamierza mocno rozszerzyć swoją gamę w tym zakresie. Nam się to podoba. Szkoda tylko, że jedynie w Australii.