Norma EURO 7 nie będzie tak restrykcyjna. Auta miejskie odetchnęły z ulgą
Norma Euro 7 najprawdopodobniej nie będzie tak restrykcyjna, jak pierwotnie zakładano. Nowa propozycja zakłada utrzymanie obecnych wytycznych dla aut osobowych i zaostrzenie regulacji dla samochodów użytkowych, ciężarowych i autobusów. Ta zmiana podejścia oznacza dobre wieści dla samochodów miejskich, które mogły na dobre zniknąć z rynku.
Wszystko wskazuje na to, że norma Euro 7 finalnie będzie znacznie mniej restrykcyjna. Część krajów Unii Europejskiej sprzeciwiła się nowym regulacjom, a ich inicjatywę wspierały duże koncerny. Cel zmian jest prostu - zachować obecne wytyczne dla aut osobowych, ale nieco zaostrzyć je dla samochodów użytkowych, ciężarowych i dla autobusów.
Już od dłuższego czasu największe firmy biły na alarm, że norma Euro 7 będzie niepotrzebnym kosztem, który wstrzyma rozwój czystej motoryzacji. Jednocześnie zmiany miały wejść w życie raptem na 10 lat. To wymagałoby absurdalnych nakładów finansowych na opracowywanie nowych silników, które i tak zaraz zniknęłyby z rynku.
Finalnie nowa norma Euro 7 nie dotknie tak bardzo samochodów osobowych
A to oznacza, że na rynku szansę na przetrwanie zyskał segment A. Małe auta były w zasadzie skazane na wyginięcie. Gdyby nowe regulacje weszły w życie w pierwotnej formie, to samochód pokroju Hyundaia i10 musiałby być hybrydą plug-in, kosztującą około 120 000 złotych.
Już teraz jednak te auta są stosunkowo "czyste", a ich ceny i tak osiągają wysoki poziom. Jest to jednak jeszcze granica akceptowalności przez rynek, choć "poziom wejścia" podniósł się niemal dwukrotnie.
Teraz producenci mogą wykorzystać swoje możliwości
Mowa tutaj o zagospodarowaniu dopracowanych i "czystych" rozwiązań. Te stają się coraz tańsze, co powinno umożliwić utrzymanie sensownych cen samochodów z segmentu A. A jakby nie patrzeć takie auta wciąż są kluczowe w wielu krajach. Włosi i Francuzi niezmiennie stawiają na segmenty A i B, podobnie jak Hiszpanie.
Zmiana normy Euro 7 oznacza więc, że i tak bardzo wysokie ceny pojazdów nie osiągną horrendalnego poziomu. Ten drastycznie wyhamowałby rynek. Jednocześnie wiele firm może z powodzeniem produkować obecne auta dłużej, rozwijając przy tym gamę samochodów elektrycznych.
Ale spokojnie, nie liczcie też na niższe ceny
Te czasy są już dawno za nami. Obecne uwarunkowania polityczne i gospodarcze sprawiają, że marki samochodowe robią wszystko, aby wycisnąć każdy grosz ze swoich produktów. Od 2021 roku ceny konsekwentnie rosną i osiągają absurdalny poziom. Obecnie średnia cena transakcyjna w Polsce przekracza już 170 000 złotych i rośnie z miesiąca na miesiąc.