Nowa Honda Prelude robi coś, co zrobił model CR-Z. Pozwala na machanie ręką
Wiemy, że nowa Honda Prelude będzie hybrydą. Do tego wyjątkową, bo Japończycy powrócili do koncepcji sprzed lat. Widzicie ją nawet na zdjęciu, które ilustruje ten artykuł.
A na imię jej Honda CR-Z. Nie ukrywam - zawsze miałem słabość do tego modelu i nawet przez pewien czas rozglądałem się za używanymi egzemplarzami. To był przedziwny i zarazem bardzo fajny samochód - mały hatchback (a może coupe, lub shooting brake?), z niewielkim i wystarczająco mocnym silnikiem, do tego z układem hybrydowym. Jakby tego było mało, to to wszystko łączyło się z manualną skrzynią biegów, co było sporym zaskoczeniem. Teraz właśnie do tej koncepcji wraca ta marka. Nowa Honda Prelude będzie ponad 200-konną hybrydą z manualem.
Zasadniczo mówimy więc o dość ciekawym samochodzie, gdyż nowa Honda Prelude nie będzie typowym nijakim produktem
W końcu mówimy tutaj o przyjemnie narysowanym coupe, z blisko 200-konnym silnikiem benzynowym pod maską. Gdy Honda potwierdziła, że mowa tutaj o hybrydzie znanej z Civica, wiele osób rozczarowało się na myśl o obecności skrzyni CVT. Co jak co, ale ta tutaj działa jednak naprawdę dobrze.
Na szczęście będzie alternatywa, właśnie w postaci manualnej skrzyni. Docenią to puryści, dla których zabawa sprzęgłem i lewarkiem jest częścią rytuału jazdy. Oby tylko w parze z tym wszystkim szły odpowiednio dobre właściwości jezdne. Co prawda Prelude będzie przednionapędowa, ale nie przeszkadza to w tym, aby solidnie skręcała i dawała frajdę z jazdy.
Honda zna się na takiej robocie i przedni napęd ma dopracowany do granic możliwości. Pozostaje więc liczyć na to, że inżynierowie tej marki nie wypadli z formy i wciąż potrafią miło zaskoczyć.
Nowa Honda Prelude ma trafić do Europy. Ta japońska marka chce poprawić swój wizerunek, łącząc ciekawy design, lepszą jakość i zaawansowane technologie. Póki co mowa tutaj głównie o hybrydach, aczkolwiek w planach są też auta elektryczne.
Mowa tutaj o nowej rodzinie produktów, która wykorzysta możliwości współpracy z Nissanem i Mitsubishi. Na pierwsze efekty przyjdzie nam jednak jeszcze poczekać - elektryczne auta nowej generacji poznamy dopiero za dwa-trzy lata, a może nawet nieco później.