Krótka historia o tym, jak zostałem Courierem z Fordem Transitem Courierem. Mały może więcej

Hasło "dzień dobry, kurier" zna każdy. Postanowiłem więc wczuć się w kuriera za pomocą Couriera - a dokładnie za sprawą małego dostawczaka, jakim jest Ford Transit Courier.

W kategorii samochodów użytkowych Ford ma bardzo mocną pozycję. Błękitny owal wypełnia w zasadzie wszystkie segmenty - od małych dostawczaków, aż po wielkie furgony i pickupy. Na upartego do tej listy można byłoby dołączyć nawet ciągnik F-MAX, aczkolwiek jest to dzieło spółki zależnej i nieco inna bajka. W tej rodzinie najmniejszym modelem jest Ford Transit Courier, czyli "miejski" samochód użytkowy, mocno bazujący na Pumie. Zastąpił model, który wykorzystywał zbliżoną koncepcję - ale czerpał dużo mocniej z Fiesty.

Przy okazji projektowania nowej generacji zmieniono naprawdę wszystko. Jest to większy i praktyczniejszy samochód, z lepszym wyposażeniem i z sensownie zaprojektowaną gamą jednostek napędowych. Czy faktycznie dobrze sprawdza się w roli małego auta użytkowego?

Postanowiłem wczuć się w rolę kuriera i ruszyłem małym Fordem na miasto. Dałem wykorzystać się znajomym, aby mogli przewieźć większe rzeczy na pace. I powiem Wam, że było to bardzo przyjemne doświadczenie - choć znalazłem kilka minusów.

Po pierwsze - Ford Transit Courier jest bardzo przyjazny kierowcy

Nowa generacja tego samochodu wyraźnie urosła. Długość sięga 4337 mm, szerokość 1800 mm i wysokość 1827 mm. Jest to więc masywniejsze i pojemniejsze auto od poprzednika. Paka oferuje 2900 litrów/2,9 m3 do wykorzystania, ma przesuwane drzwi po obu stronach i otwierane skrzydłowe drzwi z tyłu.

Ford Transit Courier 2024 test

Postawiono tutaj na nieco masywniejszy design, który nawiązuje bardziej do Rangera, niż do innych modeli marki. Takich samochodów raczej nie ocenia się w kategorii estetyki, niemniej tu należy się duży plus.

Kolejny dostaje kabina. Jest prosta, ale przyjazna. W wersji, która trafiła w moje ręce, pojawiły się cyfrowe wskaźniki, a także multimedia z ekranem 8 cali. Fotel kierowcy nie rozczarowywał możliwościami konfiguracji, a mnogość przyjaznych opcji (w tym podgrzewane fotele oraz podgrzewana kierownica) umilały podróże przy minusowych temperaturach.

Pod maską testowej wersji znalazł się silnik 1.0 EcoBoost o mocy 125 KM, spięty z 7-biegowym automatem. Jest to więc zestaw bardzo komfortowy i przyjazny, zwłaszcza do jazdy po mieście. Szybko jednak znalazłem dwie wady - zarówno silnika, jak i samochodu.

Pierwszą jest praca hamulców na zimno. Nie wiem, czy to kwestia jakiejś kalibracji, czy też wada konstrukcji, ale tylne bębny dosłownie wgryzały się przy lekkim hamowaniu, wywołując ostre szarpnięcie i zaburzając stabilność auta. Jest tak przy pierwszych 2-3 hamowaniach "na zimno", później to zjawisko znika. Nie zmienia to jednak faktu, że pedał hamulca jest bardzo czuły i trzeba nim operować w taki sposób, jakby pod stopą dodatkowo znajdowało się jajko.

Drugi minus dostaje silnik. Jednostka 1.0 EcoBoost zapewnia sensowne osiągi (setka w ponad 11 sekund, prędkość maksymalna 175 km/h), ale jest też dość paliwożerna, zwłaszcza jak skorzystamy z możliwości przewozowych. A tutaj na pakę można wrzucić ponad 550 kilogramów ładunku (dokładnie 566kg).

Ford Transit Courier 2024 paka

Kiedy więc zapakujemy auto "na maksa", to mocy zaczyna brakować, a zużycie paliwa wzrasta ekspresowo

Realnie więc lepszym rozwiązaniem do takiego samochodu jest diesel. Tam jednak nie dostaniemy automatu, co jest wadą dla wielu osób.

W trasie zauważyłem też, że powyżej 110-115 km/h pojawiają się dziwne gwizdy z okolic lusterek. Zresztą najprzyjemniej jeździ się tym samochodem z prędkością do 120-130 km/h, później jest już bardzo głośno. To potęguje dodatkowo kratka w ścianie dzielącej kabinę i pakę, przez którą dostaje się cały hałas z tyłu.

Właściwości jezdne są tutaj bardzo dobre. Nawet z ładunkiem Ford Transit Courier prowadzi się pewnie, a w mieście cieszy zwrotnością i zwinnością. Automat umila stanie w korkach, a kamera cofania przydaje się przy manewrowaniu.

Załadunek nie jest tutaj problemem. Przez tylne i boczne drzwi można spokojnie wpasować europaletę, a na pakę wchodzą dwie. Realnie więc jest to bardzo uniwersalne i praktyczne auto do mniejszych biznesów czy do miejskiej "kurierki". Nie ma problemów z parkowaniem, wciskanie się w węższe uliczki czy do garaży to formalność, a przyklejenie się gdzieś do krawędzi jezdni przy rozładunku nie utrudnia ruchu.

Po drugie - Ford Transit Courier ma dość dobre ceny

Oczywiście jak na obecne czasy i na obecne standardy. Cennik otwiera tutaj kwota 81 750 zł netto za bazową wersję. Testowany egzemplarz w wydaniu Limited z garścią opcji, takich jak oświetlenie LED paki, światła LED do jazdy dziennej, czujniki parkowania z przodu + kamera cofania, kosztuje 104 100 zł netto. A mówimy tutaj o samochodzie z automatem, z szeregiem opcji na pokładzie.

Jako propozycja dla mniejszych biznesów, nie wymagających dużych dostawczaków, lub jako wsparcie w transporcie ostatniej mili w mieście jest świetną opcją. Poza tym Transit Courier ma jedną wielką zaletę - w zasadzie nie posiada bezpośrednich konkurentów.

Ford dość dobrze zagospodarował segment samochodów użytkowych, stawiając na modele w różnych rozmiarach. Transit Courier otwiera ofertę, którą buduje potem model Connect, Custom i duży Transit. Do aut użytkowych należy także Ranger.

Jak to było być "Courierem"?

Całkiem nieźle. Ford oferuje naprawdę przyjemne warunki pracy, jest pakowny i świetnie sprawdza się w mieście. Widać, że to właśnie ciasne ulice są jego habitatem. Do trudniejszych zadań przydaje się Transit Custom lub największy model w rodzinie.