Opel Astra TwinTop 2.0 Turbo Cosmo

Pierwszy był Peugeot. W 2003 roku Francuzi pokazali kompakta z elektrycznie składanym metalowym dachem. Chwile później pojawiło się Renault. Ostatnio do stawki doszlusowały VW Eos i Opel Astra TwinTop. Spróbowaliśmy Opla z najmocniejszym silnikiem.

Clou programu to dach. O ile Francuzi połamali go na dwa, o tyle Opel postarał się bardziej. Niemiecka konstrukcja składa się z trzech mniejszych elementów. Dzięki temu bagażnik nie musi być katastrofalnie odwłokowaty, aby się w nim zmieściły.

Astra z boku jest dynamiczna, pewna, lekka. Z przodu zbyt podobna do normalnych wersji. A z tyłu? Hmm... Z tej perspektywy przypomina Penelope Cruz w ostatnim filmie Almodovara "Volver". O co chodzi?

Charyzmatyczny reżyser wykoncypował, że Hiszpanka musi nosić niewielką poduszeczkę pod spódniczką, aby jej pośladki były mniej wyzywające. No cóż, wymagania roli. Filmowy tyłek pani Cruz jest większy niż zwykle, momentami nieco koślawy i odrobinkę nienaturalny. Ale równie podniecający. I tak samo jest z TwinTop. Tył jest wysoki i duży, ale te krągłości i rozmiar mają jakiś niezaprzeczalny, nieuchwytny seksapil.

Cała maszyneria dachu jest skomplikowana. Jest tam pięć silników elektrycznych, osiem hydraulicznych i 13 sensorów zawiadujących całą operacją. Z naszej strony wystarczy przez 26 sekund przytrzymać banalny z wyglądu przycisk. W kwestii niezawodności nie powinno być większych kłopotów. Dach Astry produkuje ta sama firma, która "rozbiera" i "ubiera" Mercedesy SL i SLK.

Przemianie coupe w cabrio towarzyszy mnóstwo fascynujących dźwięków - świszczenie, jęczenie, mruczenie, pokasływanie… Wspaniale! Od razu czuć, że to auto żyje.

Kiedy już dach zapakujemy do kufra, jego pojemność spada z poważnych 440 do zadowalających 205 litrów. Dostęp do bagażnika cabrio jest beznadziejny. Opel nie mógł tego tak zostawić i dodał mały czerwony przycisk. Naciskamy go i w czasie około 20 sekund złożony dach podnosi się o 25 cm. Mimo to efekt nie jest specjalnie rewelacyjny. I trochę długo to trwa. Ale znowu uczestniczymy w akustycznym spektaklu.

Wnętrze TwinTopa przeniesiono z normalnych wersji Astry. Materiały są w porządku, spasowanie momentami nie do końca. Brakuje podłokietnika i jakichkolwiek schowków. Owszem, ten przed pasażerem zły nie jest, ale przecież gdzieś trzeba położyć komórkę, gdzieś trzeba wepchnąć drobne na parking, gdzieś trzeba schować starą kanapkę z serem. W Astrze nie ma gdzie.

Obsługa pokładowej maszynerii nie zachwyca. Przyciski są małe, natomiast ich czytelność pozostawia nieco do życzenia. Obsługa radia, komputera pokładowego i klimatyzacji nie jest intuicyjna. Nie pomagają wcale dodatkowe przyciski na kierownicy. Nawigacja sama w sobie ma duże braki jeśli chodzi o siatkę polskich dróg poza większymi aglomeracjami. Ale kiedy kończy się paliwo, pokazuje najbliższe stacje benzynowe. Miło z jej strony.

Fotele przednie są prawie komfortowe. Przeszkadza wystająca regulacja odcinka lędźwiowego. Mało wygodne jest siedzenie na czymś, co permanentnie wbija Ci się w plecy. Na pocieszenie kubełkowe fotele Astry przyjemnie otulają ciało i dają się regulować w szerokim zakresie.

Niestety, przednie pseudokubły są głupie. Dlaczego? Bo nie wracają do swojej pozycji po ich odchyleniu. Wpuszczasz kogoś do tyłu, a potem nie możesz sam wsiąść, bo fotel jest przy kierownicy z oparciem pod kątem prostym. Argh!

Kierowca może ze swoim siedzeniem zrobić to, co prawdopodobnie robił w podstawówce. Pamiętasz, jak siedząc w ławce bujałeś się na krześle na tylnych nogach balansując na granicy wypadku? W Astrze też tak można. Tylko ryzyko wypadku przestało istnieć.

Mimo olbrzymiego jak na kompaktowe standardy rozstawu osi (2,61 m) miejsca z tyłu jest niewiele. Siedzenie jest prawie równoległe do nawierzchni, oparcie niewiele odstaje od pionu, a dach "głaska" po głowie. Na nogi zabraknie miejsca w przypadku, gdy z przodu usiądą wysokie osoby. Ale i tak jest lepiej niż w Megane CC. Siedząc w drugim rzędzie można popatrzeć na maszynerię dachu, która z przyjemnością prezentuje swoje wdzięki w okolicach górnej krawędzi szyb bocznych. Jeśli ktoś lubi sztukę industrialną, to proszę bardzo.

No to w drogę! Turbodoładowany motor benzynowy ma obiektywnie 200 KM, ale subiektywnie 170. Maksymalnie. Duża masa auta (ponad 1,5 tony) robi swoje. Auto ochoczo przyspiesza, ale po takiej mocy oczekujesz czegoś więcej. Jakiegoś dramatyzmu, jakiejś chwilowej podniety, tego głupkowatego uśmiechu na twarzy. Brakuje tego. Mdły dźwięk silnika też nie inspiruje. To jest 2,0 Turbo, a brzmi jak 1,4 Bez-Turbo.

Astra robi wokół swojej osoby dużo hałasu. Nieprzyjemnie robi się już przy bardzo legalnych prędkościach autostradowych. Turbulencje w okolicach przednich słupków, górnej ramy szyby i lusterek są po prostu uciążliwe.

Układ kierowniczy jest męski, dokładny, mocny. Bardzo miło. Skrzynia biegów zasługuje na nagrodę. Drążek jest krótki, jego prowadzenie ograniczone do minimum, a biegi wygodnie zestoponiowane. Wrzucenie biegów finalizowane jest przyjemnym klikaniem. Tego nie da się nie lubić!

Zawieszenie? Opel jest wygodny, ale bez szaleństw. W odsłonie cabrio na nierównościach słychać, że Astre bolą nasze dziury i że męczy się, żeby zachować twarz, sztywność i klasę. W odsłonie coupe Astra też coś tam przebąknie, ale w granicach przyzwoitości. Wiadomo, że nadwozie nie jest zdumiewająco sztywne, ale wszystko jest na tyle dobrze i dokładnie sklecone w całość, żeby czuć się pewnie, bezpiecznie i komfortowo.

Ja wiem, że takie niedoskonałości nadwozia to nie jest pożądany element, ale takie odgłosy nadają Astrze odrobinę człowieczeństwa, kilka gram duszy, nieco uroku. Naprawdę.

Astra ma trzy przyciski, które są banalne i niepozorne, ale robią dużo szumu. Pierwszy otwiera dach, drugi go zamyka, a trzeci nazywa się Sport. Wciśnij go i auto się zauważalnie utwardzi, układ kierowniczy zaostrzy, a pedał gazu z zadziwiającą wściekłością zacznie reagować na (zły) dotyk. Fajny gadżet, ale Astra TwinTop ma się pokazywać na Lazurowym Wybrzeżu i powolnie przemierzać urokliwie tereny poza miastem, a nie ryczeć i podskakiwać jak pierwsze z brzegu GTI.

To wszystko dużo kosztuje. Około 200 koni, inżynieryjną poezję dachu i bogate wyposażenie oferują Astra TwinTop, VW Eos i Volvo C70. Ale z drugiej strony Opel i tak jest tańszy od Niemca i Szweda. Francuzi są poza konkurencją. Mają "prymitywniejsze" dachy i choćby chcieli, to nie dają tyle koni.

Astrę TwinTop da się lubić. Jest nieco szalona, trochę nieodpowiedzialna i rzuca się w oczy. A te wszystkie niedoskonałości jakoś dziwnie dodają jej uroku.