Opel Corsa-e - TEST. Urzeka w mieście i zawodzi poza jego granicami
Zapakowanie do popularnego miejskiego auta napędu elektrycznego jest dobrym pomysłem. Opel Corsa-e potrafi zauroczyć w typowo miejskiej eksploatacji, ale nie rozpieszcza w momencie, w którym opuszczamy granice aglomeracji. Dlaczego?
Mówi się, że "jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego". Co prawda scyzoryk szwajcarski i Ford Ranger Raptor bardzo "nie zgadzają się" z tym twierdzeniem, aczkolwiek wiele innych przedmiotów i aut idealnie wpisuje się w takie określenie. Na przykład Opel Corsa-e został stworzony w bardzo prosty sposób - wkładając napęd elektryczny Niemcy pokazali wprost, że auto miejskie, jak sama nazwa wskazuje, nadaje się do jazdy w mieście.
Opel Corsa-e idealnie sprawdza się w gęstym ruchu
To auto stworzone do życia w korkach i na gęsto zatłoczonych ulicach. W takich warunkach napęd elektryczny pokazuje swoje najmocniejsze strony. Jakie?
Przede wszystkim zadowalający zasięg. Producent obiecuje możliwość pokonania około 300 kilometrów na w pełni naładowanej baterii. Mówimy tutaj o realnych wartościach, a nie o tych pięknych cyfrach z katalogów.
Ta obietnica jest do spełnienia, o ile jeździmy bardzo delikatnie. Po zapoznaniu się z autem udało mi się wycisnąć 276 km zasięgu na jednym ładowaniu, gdzie "do gniazdka" podpiąłem się mając 1% baterii.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że dziennie w mieście pokonuje się od 20 do 40 kilometrów, to te wartości cieszą. Pozwala to na swobodną jazdę z góra jednym ładowaniem w tygodniu.
Kluczem do sukcesu jest jednak delikatność i płynność. Gaz bardziej muskamy, jakby pod nim kryło się jajko, a wszystkie manewry odpowiednio przewidujemy. Do tego warto zaprzyjaźnić się z rekuperacją. Akurat tej funkcji w wydaniu Opla (i jego konstrukcyjnych bliźniaków) nie lubię. Auto w trybie D po odjęciu gazu delikatnie zwalnia, zaś w trybie B hamuje już zdecydowanie wyraźniej. Brakuje mi jednak lepszego stopniowania rekuperacji i możliwości całkowitego wyłączenia tej funkcji, tak aby auto "żeglowało" po zdjęciu nogi z gazu.
Opel Corsa-e wymaga odrobiny nauki, ale po nawiązaniu bliższej znajomości potrafi odwdzięczyć się dobrymi wynikami. 15-17 kWh w mieście uznaję za bardzo dobrą wartość, zwłaszcza w chłodne jesienne dni.
Ale wyjedź za miasto, a...
... Opel Corsa-e zmieni swoją twarz. Oszczędność zostanie mniej więcej przy słupku "koniec terenu zabudowanego", a jej miejsce zajmie spore zapotrzebowanie na energię.
Jak duże? Przy 100 km/h podczas pomiarów Corsa zużywała około 18 kWh energii. Nie jest to jeszcze zła wartość, aczkolwiek dłuższe podróże z taką prędkością mogą być męczące.
Przy 120 km/h komputer pokładowy wskazywał już wartości wahające się w granicach 22-24 kWh. Tym samym bateria, która ma 50 kWh pojemności, starczy na maksymalnie 200-215 kilometrów. A to i tak optymistyczne założenie, gdyż wszelkie pagórki zauważane są przed autem dużo wcześniej, niż przez kierowcę.
przy 100 km/h: | 18,1 kWh |
przy 120 km/h: | 22-24 kWh |
przy 140 km/h: | 29-32 kWh |
w mieście: | 14-19 kWh |
Dlatego Opel Corsa-e to auto dla osób, które chcą jeździć po mieście (i jego najbliższych okolicach)
W takich warunkach sprawdza się najlepiej. Do tego jest wygodna, prowadzi się dość dobrze (aczkolwiek układ kierowniczy jest mało komunikatywny), a przyzwoite wyposażenie zadowala. W tym egzemplarzy pojawiły się na przykład świetne światła LED (genialne po zmroku w nieoświetlonych miejscach), podgrzewane fotele (oraz kierownica), topowe multimedia i kamera cofania. Krótko mówiąc - niczego nie brakuje.
Czy w kabinie coś irytuje? Ja znalazłem tylko dwie rzeczy, które przeszkadzały mi każdego dnia. Pierwszą są zegary, które wyglądają jakby kupiono je na Aliexpress. Ani ładne, ani czytelne, ale za to trudne w obsłudze - parafrazując dowcipne stwierdzenie.
Drugi minus daję panelowi klimatyzacji. Wiem, Carlos Tavares to król oszczędności, który każdy grosz urwie nawet na głupiej spince. Ale dawanie panelu z aut z dwustrefową klimatyzacją do samochodu z "jedną strefą" jest po prostu zabawne. Tak, prawe i lewe pokrętło odpowiada za temperaturę w aucie. Co więcej, nikomu nie chciało się nawet ukryć wyświetlanego po obu stronach ekranu wskazani temperatury w kabinie.
Plusem Corsy jest też uniwersalność - z jednym zastrzeżeniem
Bagażnik wypada tutaj bardzo dobrze. Ma blisko 300 litrów pojemności, jest ustawny i głęboki. Brakuje mu tylko jakiegoś solidnego schowka na kable do ładowania.
Przednie fotele też nie zawodzą, choć w małych samochodach z grupy Stellantis (a konkretniej w tych z dawnego PSA) bardzo przeszkadza mi wysoki próg po otwarciu drzwi.
Najgorszym elementem tego auta jest tylna kanapa, która na tle konkurencji wypada dość blado. Miejsca jest tutaj bardzo mało, a wąski otwór drzwiowy nie ułatwia zajmowania miejsc.
No i najważniejsze - Opel Corsa-e kosztuje 132 490 zł
Wyjściowo, czyli w specyfikacji dalekiej od tej ze zdjęć. Tu widzicie wariant Elegance Business, który w standardzie oferuje niemal kompletne wyposażenie. Po dorzuceniu kilku opcji (w postaci świateł LED, lamp przeciwmgłowych i przyciemnianych szyb) osiągamy kwotę przekraczającą 142 000 zł.
Jest to więc propozycja dla osób, które potencjał elektryka wykorzystają w stu procentach - ładując się w domu, jeżdżąc (póki się da) buspasami i parkując (póki to możliwe) za darmo. W przypadku tego segmentu samochody na prąd są jednak jeszcze dość drogie. Kalkulacja popierająca zakup musi być więc starannie opracowana - nawet przy uwzględnieniu rządowej dopłaty nie będzie to tani samochód. A pamiętajmy, że mowa tu o samochodzie stricte miejskim.