Do miasta jest autem doskonałym. Opel Mokka e kocha wielkie aglomeracje - TEST

Po tygodniu z tym samochodem doszedłem do wniosku, że taki Opel Mokka e mógłby być moim autem miejskim. W długą trasę bym jej jednak nie zabrał. Dlaczego?

Pamiętam moją ekscytację pierwszym elektrykiem, który trafił w moje ręce. Był to rok 2016, a ja odebrałem kluczyki do Nissana Leafa z baterią o pojemności 30 kWh. Cóż to był za szał - auto zwracało uwagę na siebie, a podłączone do ładowania budziło spore zainteresowanie. To zabawne, że pięć lat później auta elektryczne stały się naszym chlebem powszednim, choć wciąż ekscytują - niekiedy jednak z nieco innych powodów. Opel Mokka e na przykład rozpieszczał mnie w mieście, ale nastraszył w trasie.

Zacznijmy od tego, że Opel Mokka e to doskonałe auto miejskie

Crossover z segmentu B naprawdę dobrze radzi sobie w dużym mieście - zwłaszcza, gdy tak jak ten samochód ma spory prześwit i opony o wysokim profilu. Taki zestaw wbrew pozorom świetnie sprawdza się w Warszawie, gdzie dość często trzeba walczyć z krawężnikami (przy parkowaniu), lub z niespodziewanymi nierównościami.

W takich warunkach Opel Mokka e jest jak ryba w wodzie. Spora zwrotność sprawia, że wywijanie na ciasnych parkingach to czysta przyjemność, a wystarczająca dynamika daje komfort podróżowania także po szybszych drogach.

Opel Mokka e

Niezmiennie jednak największą zaletą w przypadku elektryka (przynajmniej póki co) jest możliwość jazdy po buspasach i darmowe parkowanie. Oszczędności czasu i pieniędzy są naprawdę duże. Pamiętajcie jednak, że to nie jest coś, co zostanie z nami na zawsze. Tym samym kupowanie elektryka tylko dla takich zalet się nie sprawdzi.

Ale inne kwestie także zachęcają do wyboru elektrycznej Mokki. W porównaniu do wersji spalinowej, którą jeździłem kilka miesięcy temu, w tym aucie kupiły mnie trzy rzeczy.

Pierwszą jest cisza. Nie ma tutaj warkotu trzech cylindrów, czyli dźwięku, który nie budzi raczej pozytywnych emocji. Słychać jedynie opływający karoserię wiatr i lekki szum opon.

Druga kwestia to płynność jazdy. Brak fizycznej skrzyni biegów sprawia, że podróżowanie po mieście jest po prostu przyjemniejsze i bardziej komfortowe.

A trzecia kwestia tyczy się zużycia energii

W tej kwestii Opel Mokka e wypada naprawdę dobrze, o ile jeździmy po mieście.

Kręcąc się po Warszawie uzyskiwałem wyniki na poziomie 13-15 kWh, co uważam za naprawdę dobre wartości. Przy baterii o pojemności wynoszącej 50 kWh (realnie mamy do dyspozycji nieco mniej, około 43 kWh) przejechanie 300 kilometrów nie stanowi wyzwania. Tym samym auto można ładować co kilka dni.

Najwygodniej robi się to w domu, mając oczywiście taką możliwość. W razie potrzeby pozostają nam też szybkie stacje - gniazdo CCS pozwala na ładowanie prądem stałym z mocą do 50 kW. Korzystając natomiast z najzwyklejszego na świecie gniazdka w około 15 godzin "zatankujemy" baterię do pełna, co też nie jest złym wynikiem. Ja regularnie doładowywałem auto od mniej więcej 60 do 100 procent, choć faktycznie miałem taką możliwość dzięki gniazdku w garażu.

Opel Mokka e nie przekonał mnie natomiast w trasie

Nie wiem, czy jest to kwestia aerodynamiki, czy też taki urok tego napędu, ale wystarczy kawałek ekspresówki lub autostrady, aby Mokka zaczęła chować te wszystkie wolne kilowatogodziny w baterii. Przy prędkości wynoszącej 120 km/h zasięg spadł do około 210 km, a przy 140 km/h wynosił mniej więcej 160 km. Wszystko za sprawą zużycia energii.

Jadąc 120 km/h uzyskiwałem powtarzalne wartości na poziomie 18-21 kWh. Przy 140 zużycie wzrastało do 25-26 kWh. Tym samym nie jest to auto, którym wygodnie jeździ się z maksymalnymi prędkościami autostradowymi.

W mieście doceniłem też jeszcze jedną rzecz

A jest nią wygląd. Opel Mokka e wygląda naprawdę dobrze, głównie za sprawą nowego języka stylistycznego marki. Charakterystyczny front (Vizor), ciekawie narysowana linia dachu i zgrabny tył tworzą ciekawy zestaw. Do tego plusem jest tutaj lakierowanie - ostra zieleń w kontraście z czernią tworzy świetny zestaw.

Opel Mokka e test

Poza tym dzięki takiej kolorystyce na pewno nie zgubicie tego auta na parkingu. A to też jest jakaś zaleta.

Nieco gorzej wypada wnętrze, o czym pisałem już w teście spalinowej Mokki. Po pierwsze - przy wsiadaniu irytują bardzo wysokie progi, które doskwierają nawet młodym osobom. Co powiedzą więc mocno starsi klienci marki?

Druga rzecz to multimedia. Opel Pure Panel dostępny jest tutaj w "tymczasowej" formie, czyli mamy nowe cyfrowe zegary i stare multimedia, które połączono czarną ramką. Wygląda to dobrze - bez wątpienia. Szkoda tylko, że system inforozrywki żyje swoim własnym życiem, a tempo jego działania przypomina toczącego się z balkonikiem emeryta. To nie przystoi w tak nowoczesnym i "technologicznym" samochodzie.

Do minusów zaliczę też wszechobecne wykończenie piano black. Jestem ciekaw, czy moda na ten dekor kiedyś się skończy. Póki co od ponad 10 lat czerń fortepianowa jest niezmiennie z nami i nie chce udać się do piekła.

Miejsca na tylnej kanapie nie brakuje (choć jest to miejsce, w którym chce się być raczej krótki). Bagażnik także nie zawodzi, choć brakuje w nim dogodnego schowka na kable. Te albo muszą być pod podłogą (co może stać się mało praktyczne), albo leżą luzem w kufrze.

W zakrętach czuć tutaj masę baterii

Akumulator dorzuca około 300 kilogramów do masy Mokki. I to czuć - zwłaszcza w zakrętach. Auto mocniej się przechyla, a przy mocniejszym dociśnięciu gazu szybko zaczyna wyć oponami. Na szczęście mamy tutaj "tylko" 136 KM, więc łamanie przepisów wymaga długiego i solidnego rozprostowania prawej nogi.

Opel Mokka e - CENA

Ile kosztuje takie auto? Otóż wyjściowo 139 900 zł, co nie jest niską kwotą, ale mieści się ona w programie dopłat "Mój Elektryk". Auto ze zdjęć jest jednak znacznie droższe - o blisko 30 000 zł. Wersja Ultimate zawiera jednak kompletne wyposażenie - od efektownych felg, przez świetne światła LED z przodu, aż po komplet systemów bezpieczeństwa. Prawda jest jednak taka, że większość z nich wcale nie przydaje się w mieście, czyli w naturalnym habitacie tego auta. A najważniejsza rzecz, czyli efektowny lakier "zielony Mamba", dostępny jest w każdej odmianie - i to bez dopłaty.