Pagani Huayra Codalunga kosztuje 7 milionów euro. Dostanie je pięciu wybrańców
Auto powstaje w zaciszu fabryki w San Cesario Sul Panaro już czwarty rok. Dopiero teraz jednak Pagani Huayra Codalunga ujrzało światło dzienne. I jest tutaj na co patrzeć - to prawdziwe dzieło sztuki, które wyceniono na 7 milionów euro za egzemplarz.
Na niektóre auta czeka się latami. I nie chodzi tutaj o problemy na rynku, a o cały proces tworzenia projektu. Dla swoich najwierniejszych i najbardziej wymagających klientów Horacio Pagani przygotował coś abstrakcyjnego. Pagani Huayra Codalunga to pożegnanie tego modelu i pierwsza w historii marki drogowa wersja "longtail", czyli właśnie Codalunga.
To dzieło sztuki powstaje w fabryce w San Cesario Sul Panaro już cztery lata i dopiero za kilka miesięcy wyjedzie na drogi. Nie ma w tym jednak nic dziwnego - Pagani przyłożył się do pracy i stworzył auto, które zapisze się w historii.
Pagani Huayra Codalunga - 5 sztuk, 7 milionów euro za każdą
Przede wszystkim Codalunga to powrót do klasyki. Pierwszy zaprezentowany egzemplarz ma w sobie dużo nawiązań do pierwszej w historii wyprodukowanej Zondy i Huayry. Nie jest udziwniony, nie ma wielu aerodynamicznych dodatków, a gładkość formy robi tutaj piorunujące wrażenie.
Horacio Pagani sięgnął także po świetne inspiracje. Jednym z jego ulubionych aut jest Porsche 917. Patrząc na Codalungę ciężko jest się oprzeć wrażeniu, że właśnie profil boczny 917 nie był czymś, na co Pagani zerkał rysując nowe auto.
Efekt jest absolutnie piorunujący i fenomenalny. Długi tył nadał sylwetce Huayry nowego charakteru, a jego surowe zwieńczenie przywodzi na myśl auta wyścigowe sprzed lat. Brak siatki wokół wydechu jest celowym zabiegiem - dzięki temu wyeksponowano tytanowe rury pokryte ceramiką. Cały układ wydechowy waży tylko 4,4 kilograma, co jest abstrakcyjnym wynikiem.
Masę auta udało się z kolei zamknąć w 1290 kilogramach. Tym samym Pagani pozostaje wierny swoim ideałom, gdzie nadwaga auta jest największym wrogiem przyjemności z jazdy.
Oczywiście wnętrze rozpieszcza luksusem
Dopieszczenie wszystkich detali jest tutaj na bardzo wysokim poziomie. Wystarczy spojrzeć na sposób wykończenia wskaźników, foteli lub elementów deski rozdzielczej. Takiego pietyzmu próżno szukać u innych producentów, nawet takich jak Bugatti.
Sercem jest potężna jednostka V12
Niezmiennie dostarcza ją AMG, a w Codalundze pojawi się 840-konna wersja, oferująca aż 1100 Nm momentu obrotowego. Osiągami nikt się nie chwali, gdyż nie ma to większego sensu - wszyscy wiemy, że są abstrakcyjnie dobre.
Auta te na drogi, a raczej do garaży kolekcjonerów, trafią już w tym roku. Kto je kupił? Tego nie wiemy, ale pewnie prędzej czy później nowi nabywcy ujawnią swoją tożsamość.