Panika wśród kierowców. Ludzie tankują na zapas, sprzedawcy windują ceny
Panika wśród kierowców. Na stacjach paliw ustawiają się ogromne kolejki po paliwo. Czego jest to wynikiem i czy faktycznie warto jest zaopatrzyć się w pełny zbiornik benzyny lub oleju napędowego?
W całej Polsce na stacjach paliw ustawiają się ogromne kolejki osób chętnych do zatankowania pojazdu. Panika wśród kierowców związana jest z wahaniami ceny ropy Brent oraz zbrodniczym atakiem Rosji na Ukrainę. Czy faktycznie jest się czego bać?
Kierowcy tankują na zapas, boją się podwyżek cen i braku paliwa
Już od kilku godzin docierają do nas głosy tyczące się kolejek na stacjach paliw. Kierowcy tankują na zapas, korzystając nawet z mauzerów lub innych dużych zbiorników.
Wybrałem się na kilka stacji paliw w Warszawie, aby ocenić sytuację i porozmawiać z kierowcami. Faktycznie - niemal wszędzie kolejki liczą kilkadziesiąt samochodów, a czas oczekiwania na miejsce przy dystrybutorze sięga godziny.
Wszystko to za sprawą dzisiejszej absolutnie karygodnej inwazji Rosji na Ukrainę. Ta zbrodnicza napaść wywołała ogromne zamieszanie na giełdzie i na światowych rynkach, windując między innymi ceny ropy Brent. W połowie dnia baryłka przekraczała cenę 105 dolarów. Teraz jednak nastąpiło chwilowe uspokojenie, a cena spadła do 95 dolarów.
Ludzie reagują jednak bardzo nerwowo na sytuację na wschodzie, co jest w pełni zrozumiałe. Rosja jest jednym z głównych miejsc wydobycia ropy naftowej oraz gazu. Tym samym wojna z Ukrainą i sankcje nakładane przez zachód mogą owocować "zakręceniem kurków" z tymi cennymi surowcami. Niemniej Rosja ma nad sobą pewnych regulatorów, w tym OPEC - tym samym nie jest do końca "niezależna" w swoich działaniach. Oczywiście trzeba jednak zakładać, że żadne zobowiązania nie będą dla nich mieć większego znaczenia. Dzisiejszy atak na Ukrainę jest tego najlepszym przykładem.
Przede wszystkim zachowajcie spokój. Paliwa nie zabraknie, ceny nie powinny też wystrzelić w kosmos
Jak już wspomniałem ceny ropy Brent chwilowo się uspokoiły. Czołowi sprzedawcy paliw w Polsce, czyli Orlen i Lotos potwierdzają nam, że zapasy są ogromne i nie trzeba obawiać się braku paliwa na stacjach. Jego ceny faktycznie mogą się mocno wahać (dzisiaj w ciągu dnia na niektórych stacjach skoczyły nawet o 30 groszy), ale póki co wciąż mieszczą się w akceptowalnych ramach.
Niemniej sytuację wykorzystują nieuczciwi sprzedawcy, którzy podnoszą marżę do szalonego poziomu. Dostaliśmy szereg zdjęć ze stacji, gdzie paliwo nagle kosztowało 6, 7 a nawet 8 złotych. Takie działania są jednak nieuczciwe - jeśli widzicie podobne kwoty na stacji w Waszej okolicy, to wybierzcie inny obiekt. Tam z pewnością będą na rozsądnym poziomie.