Peugeot 301 1.6 VTi LPG Active
Tankowanie za odliczoną kwotę, charakterystyczne syknięcie gazu uchodzącego spod zaworu i zapach towarzyszący odłączaniu pistoletu z LPG: o tych momentach już dawno zapomniałem. Czas wrócić do jazdy autem na gaz! Tym razem w nieco lepszej formie niż do tej pory...
Od czego by tu zacząć? Na wstępie wspomnę, iż moje doświadczenia z LPG są fatalne. Wiążą się głównie z autami służbowymi kupowanymi za trzycyfrowe kwoty i utrzymywanymi za marne grosze. Mówiąc dosadnie: to historie "samochodowych trupów" reanimowanych tylko po to, by przejechać nimi kolejnych kilka kilometrów. LPG kojarzy mi się z szefem posyłającym do pracy kierowców z cofniętymi uprawnieniami i skąpiącym grosza na obowiązkowe ubezpieczenie aut. Nic zatem dziwnego, że mając w głowie coś takiego, za każdym razem, gdy widzę samochód napędzany gazem, moje myśli krążą wokół istnej degrengolady. Ale czy tak musi być? Oczywiście, że nie.
Spójrzcie na testowego Peugeota wyposażonego w instalację LPG. Dobra - wiem, gaz się nadaje do gotowania kluchów i takie tam... Sam często wygłaszam podobne banały, lecz podejdźmy do sprawy czysto analitycznie. 301-ka to realizacja francuskiego pomysłu na tzw. samochód budżetowy. Zbudowano ją nie po to, aby kierowca czuł się za jej kółkiem niczym Sebastian Vettel, lecz by przemieszczał się z punktu A do punktu B za niewielkie pieniądze. I właśnie w drugiej części powyższego zdania kryje się odpowiedź na pytanie, dlaczego jest to całkiem sensowne auto.
Gdybym pisał o Jaguarze, BMW czy Mercedesie zasilanym płynnym gazem, uwierzcie mi - dziesięć linijek temu zwolennicy LPG dzwoniliby do Putina z zapytaniem o możliwość odpłatnego zbombardowania mego domu. Trucie fajnych samochodów gazem uważam za nikczemność i nie pozostawiam suchej nitki na ludziach, którzy to robią. W tej kwestii nic mojego podejścia nie zmieni i każde takie "dziadowanie" zawsze będę postrzegał jako element "nietaktu motoryzacyjnego". Sprawa jednak wygląda zgoła odmiennie, kiedy rozpatrujemy pospolite toczydełka, bez zadatków na wstawienie ich za 40 lat do muzeum motoryzacji. Tylko mi nie mówcie, że produkowana w Hiszpanii 301-ka też tam kiedyś trafi. Jej miejsce jest na drodze, gdzie ma przejeżdżać tysiące kilometrów, oszczędzając pieniądze swego właściciela.
Zacznijmy więc od tego, co najważniejsze...
Czy interesuje Was linia nadwozia Peugeota, wykwintne materiały wykończeniowe zastosowane we wnętrzu albo wspaniały dwugłośnikowy system audio z odtwarzaczem, w którym pominięto podświetlenie niektórych przycisków? Nie sądzę, by to wszystko było istotne. Twardy kokpit Peugeota poskręcany śrubami i "filcową" wykładzinę bagażnika możemy sobie podarować, od razu przechodząc do kosztów jazdy. To one są wyznacznikiem opłacalności "gazolotu". Reszta to dodatki. Może i czasem denerwujące - jak na przykład brzęcząca pokrywa bagażnika - ale tylko dodatki.
Właśnie dlatego najistotniejszą wiadomość przekazuję na początku testu: 301 zużywa w trasie ok. 7,6 l LPG na 100 km. Przy obecnych cenach autogazu daje nam to koszt przejechania "setki" na poziomie ok. 20 zł. Dobrze? Pewnie, że dobrze. Spróbujcie zrobić to taniej, mając dach nad głową i dwuletnią gwarancję za sobą. Będzie trudno. Oczywiście instalacja gazowa w Peugeocie działa bezproblemowo, zaś przełączanie między benzyną a LPG jest automatyczne i niezauważalne (w trybie manualnym służy do tego guzik z diodami ukazującymi ilość paliwa). Dodatkowy zbiornik zamontowano we wnęce na koło zapasowe, zaś wlew gazu ukryto pod wspólną pokrywą, obok korka benzynowego baku. Wystarczy nakręcić przejściówkę na zawór, podłączyć pistolet i cieszyć się soczystym "psssst" wieńczącym tankowanie.
Nie poznasz, na czym jedziesz
Za zestrojenie systemu alternatywnego zasilania paliwem montowanego do Peugeota odpowiada polska firma Czakram, od lat "gazująca" samochody. Co ważne, elementy dodatkowego układu paliwowego (marki BRC) ładnie upakowano pod maską auta, dzięki czemu wszystko wygląda schludnie. Sekwencyjny wtrysk gazu ustawiono też rozsądnie pod kątem "dziadowania" na zużyciu benzyny. Silnik zawsze uruchamia się na niej, po czym dość szybko przechodzi na LPG. Nawet po mroźnej nocy (w okolicach zero stopni Celsjusza), już po pokonaniu ok. 2 km możemy cieszyć się spalaniem tańszego paliwa. I tak powinno być!
Zapytacie: czy jest jakaś różnica w osiągach pomiędzy zasilaniem benzynowym a gazowym? Odpowiem Wam: tak, jest. Na LPG samochód "robi setkę" o 0,1 sek. wolniej, zaś prędkość maksymalna spada o 2,67333348 km/h. Dobra, bez jaj, bo to nie ma sensu. Prawda jest taka, że Peugeot jeździ na autogazie identycznie, jak na benzynie. Różnice są na tyle drobne, że gdyby ktokolwiek kazał mi zgadywać rodzaj wybranego paliwa, zapewne nie dokonałbym właściwego wyboru. Owszem, słyszalna jest praca gazowych wtryskiwaczy, ale to właściwie jedyna zmiana w zachowaniu samochodu. Charakterystyczne cykanie wtrysków nie powoduje u podróżnych jakiegokolwiek dyskomfortu i można je wychwycić wyłącznie na postoju. Zresztą na biegu jałowym 301-kę i tak ledwo słychać. Co innego, podczas jazdy.
Głośno, choć komfortowo
Przy konstruowaniu tego modelu Francuzi ewidentnie zaoszczędzili na matach tłumiących hałas, czego efekty pasażerowie odczuwają na własnych uszach. Powyżej 80 km/h w kabinie Peugeota słychać donośny świst powietrza opływającego nadwozie. Denerwują też warkot silnika i szum pochodzący od kół. Pytanie tylko: komu tak naprawdę to wszystko będzie przeszkadzało? W autach "budżetowych" liczą się przecież koszty podróży, a wygoda jazdy zdecydowanie schodzi na drugi plan. Idąc tym tropem, należy dodać, że przednie fotele 301 są zbyt miękkie. Na dłuższych trasach może to powodować ból pleców. Z kolei pasażerowie podróżujący w drugim rzędzie będą zadowoleni z olbrzymiej ilości miejsca na nogi.
Jak wygląda samo prowadzenie 301-ki? Nie jest tak złe, jak można by przypuszczać. Weźmy na przykład układ kierowniczy z elektrycznym wspomaganiem: pozwala on dość precyzyjnie wybierać kierunek jazdy i prawidłowo przekazuje informacje o położeniu przednich kół. Odrębną sprawą jest zawieszenie, zbudowane z myślą o sprostaniu trudom kiepskich nawierzchni. Układ z MacPhersonami z przodu i belką skrętną z tyłu tłumi niedoskonałości drogi wyjątkowo miękko. Niestety, podwozie potrafi przy tym nieźle łomotać, a nienapędzana oś samochodu po natrafieniu na wyboje przejawia tendencje do rozglądania się za poboczem.
Do szybszej jazdy 301-ką nie zachęca też skrzynia biegów. Skok lewarka ustawiono w sposób typowy dla francuskich samochodów. "Dwójki" szukamy w piwnicy, a "piątka" znajduje się gdzieś przy prawym przednim kierunkowskazie. Zaletą Peugeota jest sposób zestrojenia sprzęgła - wybacza kierowcy niezbyt wyrafinowane ruchy i pozwala zawsze w miarę płynnie ruszyć.
Cóż więcej można o "gazowym" 301 napisać?
Instalacja LPG widniejąca w cenniku Peugeota kosztuje obecnie 3100 zł (cena promocyjna). To przyzwoita kwota, którą, przy utrzymującej się blisko dwukrotnej różnicy w cenie paliwa, odbijemy sobie szybko. Zestaw sekwencyjnego wtrysku gazu marki BRC ma swoje wady i zalety. Do wad na pewno zaliczymy śmieszny "pstryczek-elektryczek" służący do wyboru rodzaju paliwa. Tak - będę się nad nim pastwił, bo wygląda jakby wyjęto go z Poloneza. Na dodatek umieszczone w nim diody wskazujące ilość gazu lubią się zawieszać. Oddając sprawiedliwość faktom, należy zwrócić uwagę na to, że dzięki popularności różnorakich instalacji BRC na pewno łatwiej będzie w przyszłości serwisować tak przerobiony samochód niż pojazd fabrycznie dostosowany do gazu. Użycie nietypowych komponentów zawsze utrudnia naprawy.
Na koniec pytaniem otwartym pozostaje oczywiście kwestia odporności silnika Peugeota na częstowanie go LPG. Jednostka 1.6 VTi nie jest typowym "wołem roboczym" o siermiężnej budowie. Motoru zasilanego LPG w żaden sposób nie wzmacniano, a aluminiowy blok, zmienne fazy rozrządu i pompa oleju o regulowanym wydatku nie brzmią jak lista życzeń gazowników. Na pocieszenie Peugeot w swych materiałach zapewnia, iż wszystkie silniki benzynowe montowane pod maskami 301 zostały dostosowane do pracy w utrudnionych warunkach. Co to oznacza? Znoszą na przykład bezołowiówkę 87-oktanową, a nie jest to oczywistością przy nowych bardziej delikatnych konstrukcjach z turbosprężarkami. W praktyce, o tym jaka będzie żywotność jednostki napędowej 301, przekonamy się z relacji właścicieli paroletnich Peugeotów.
Żeby oszczędzać, trzeba wydawać
Czy 301 w wersji dwupaliwowej to dobre auto do oszczędzania? Tak, całkiem niezłe. Komfort podróżowania pomimo paru mankamentów jest akceptowalny, a koszt przejechania 100 kilometrów w trasie mówi sam za siebie. Martwi mnie tylko jedna rzecz: dlaczego Peugeot jest taki drogi? Bez promocji 301-ka 1.6 VTi w wersji Active to wydatek ok. 52 500 zł. Instalacja gazowa podnosi cenę o kolejne 4500 zł (kwota bez obniżek). Razem daje nam to obłędne jak na "budżetowe auto" 57 000 zł.
Po uwzględnieniu rabatu cena kurczy się do 50 900 zł, ale to wciąż o 10*000 zł więcej, niż życzy sobie Dacia za podobnie wyposażonego, nieco słabszego Logana 1.2 16V (też z instalacją LPG). Nie trzeba być mistrzem arytmetyki, by obliczyć, że podana różnica w kwotach wystarczy nawet na kilkadziesiąt tysięcy "darmowych" kilometrów przejechanych nowym autem. Którym? Bądźmy szerzy: w przypadku obu powyższych propozycji nie będzie to miało większego znaczenia. Bo liczy się, sami wiecie co... Koszt kilometra.
Zalety:
+ niskie koszty eksploatacji dzięki instalacji LPG
+ duża ilość miejsca na nogi dla pasażerów jadących na tylnej kanapie
+ wygodnie zestrojone: układ kierowniczy i sprzęgło
+ komfortowe zawieszenie
+ dobrze świecące reflektory
Wady:
- słabo wyciszona kabina pasażerska
- głośno pracujące zawieszenie
- tył samochodu nerwowy na nierównościach
- zbyt wysoka cena
Podsumowanie:
Peugeot 301 napędzany LPG, jako pojazd budżetowy byłby do zaakceptowania, gdyby nie jego wysoka cena. Mankamenty z dziedziny jakości wykonania nie przeszkadzają, kiedy mamy świadomość, że zapłaciliśmy za samochód niewiele. Gdy jednak w grę wchodzi kwota powyżej 50 tys. zł, każdy zastanowi się dwa razy, nim wyda pieniądze na spartańskie auto oferujące ograniczony komfort podróżowania.