Peugeot e-308 jest w Polsce droższy od Volkswagena ID.3. Bez "dwójki" nie przejdzie

Peugeot e-308 debiutuje w polskiej ofercie marki. Francuski elektryk nie oferuje wielkiego zasięgu, ani też nie posiada dużego akumulatora. Czy chociaż cena jest tutaj mocnym argumentem?

Francuzi stawiają na elektromobilność, jak zresztą wszyscy w tych czasach. Stellantis ma jednak specyficzne podejście do tego tematu. Dopiero nowe modele będą bazowały na platformie STLA Medium, która zapewnia dużą pojemność akumulatorów i solidny zasięg. Starsze auta zostały wyposażone w napęd elektryczny, ale wydajność tutaj nie jest na wysokim poziomie. Peugeot e-308 dołączy do rodziny modeli na prąd i niestety wymaga wyłożenia na stół sporych pieniędzy.

Peugeot e-308 jest droższy od Volkswagena ID.3

A to właśnie z tym samochodem będzie konkurować. Do tego z jedną konkretną wersją, gdyż w Volkswagenie możemy wybrać akumulator o pojemności 58 kWh i 77 kWh. Tymczasem jedyną opcją w Peugeocie jest akumulator 54 kWh i silnik o mocy 156 KM.

Za takiego Peugeota e-308 zapłacimy dokładnie 203 100 złotych. Dla porównania katalogowa cena dla Volkswagena ID.3 58 kWh w bazowej wersji to 191 890 złotych. Tym samym dopłata do Peugeota jest naprawdę duża, a mówimy tutaj o spalinowym modelu przebudowanym na elektryka.

Peugeot e-308 2023

Małym plusem jest oferta specjalna, w której ten model wyceniono na 190 914 złotych. Tutaj po doliczeniu dopłat możemy uzyskać nieco lepszą kwotę. Niemniej minusem Peugeota jest tylko jeden wariant silnikowy. Za to zaletą może być dostępność wersji kombi, choć ta dopiero dołączy do gamy.

Warto też zauważyć, że Peugeot na start wrzucił na rynek wersję First Edition, która ma kompletne wyposażenie. Trudno jednak powiedzieć, czy ofertę uzupełnią w przyszłości też znacznie skromniejsze warianty. Wówczas francuska marka mogłaby zyskać sporą przewagę w postaci niższej ceny. Tutaj jednak niezmiennie króluje Volvo EX30, którego oferta jest jedną z najbardziej atrakcyjnych na rynku.

Elektryczne auta kompaktowe nie stracą na wadze

Co prawda wiele marek stawia głównie na SUV-y, ale wszystko wskazuje na to, że segment C nie zniknie z rynku. Nawet Tesla szykuje mniejszy samochód, który powinien kosztować około 110-120 tysięcy złotych. Bez wątpienia zmusi to konkurentów do ostrzejszej rywalizacji w tej popularnej klasie aut, tak bardzo cenionej przez klientów na Starym Kontynencie.