Testujemy Suzuki SX4 S-Cross po liftingu
Samochód kompaktowy nie zawsze musi być klasycznym hatchbackiem - tak uważa Suzuki, które do walki w semgencie C wystawia model SX4 S-Cross, który to przeszedł właśnie lifting, zapewniający mu większą konkurencyjność na rynku.
Moda na SUV-y zdaje się nie mieć końca. Lepsza widoczność, większe bezpieczeństwo i możliwość ucieczki z asfaltu to karty przetargowe, które przyciągają ludzi do aut tego typu. Strategia Suzuki jest jednak na swój sposób awangardowa - SX4 S-Cross ma być idealnym pomostem pomiędzy “pełnowymiarowym” SUV-em a typowym hatchbackiem, takim jak chociażby Peugeot 308 lub Toyota Auris. Aby móc rywalizować z takimi samochodami, japoński producent musiał nieco odświeżyć swój - teoretycznie flagowy - pojazd.
Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że lifting ograniczył się do kosmetyki nadwozia. Nic bardziej mylnego - pod nowym płaszczem ukryto szereg ciekawych rozwiązań. Zacznijmy jednak od stylistyki, a dokładniej od nowego frontu. Jest to największa zmiana, będąca jednocześnie najbardziej kontrowersyjnym elementem całego samochodu. Dzięki podniesieniu i zaostrzeniu sylwetki maski i błotników przednich udało się zbudować swego rodzaju masywność, której według klientów brakowało poprzednikowi. Czy był to dobry zabieg? Tak i nie - auto na pewno stało się bardziej proporcjonalne (utraciło dość ostro ścięty przód), aczkolwiek nowy zderzak, grill oraz reflektory stanowią dość kontrowersyjne połączenie, które to nie każdemu przypadnie do gustu. Zdecydowanie delikatniej potraktowano tył - z tej strony zauważymy jedynie zmienione wypełnienie lamp. Wnętrze? W zasadzie bez modernizacji. Tak naprawdę trudno było w nim coś zmienić - jest do bólu proste, dzięki czemu obsługa wszystkich elementów nie wymaga nawet chwili zastanowienia. Jedyną nowością jest system inforozrywki zaadaptowany z mniejszej Vitary. Posiada on całkiem niezłą nawigację, a także odpowiada za przekazywanie obrazu z kamery cofania. Na tle systemów Kenwood, oferowanych jeszcze jakiś czas temu, stanowi wyraźny krok naprzód.
Jeśli spojrzymy jednak na technologiczną stronę liftingu, to znajdziemy tam znacznie ciekawsze nowości. Po pierwsze - całkowicie nowa paleta silników. Znana i lubiana, aczkolwiek niezbyt nowoczesna konstrukcja 1.6 przechodzi na zasłużoną emeryturę. Jej miejsce zajęły dwie jednostki z rodziny BoosterJet - o pojemnościach odpowiednio jednego i 1.4-litra. Słabsza, trzycylidndrowa, generuje 112 KM oraz 170 Nm momentu obrotowego, a moc trafia przednie lub wszystkie cztery koła (w zależności od wersji) za pośrednictwem 5-biegowej skrzyni manualnej. Mocniejsza zaś, wyposażona w cztery cylindry i o jeden bieg więcej, oddaje w ręce kierowcy 140 KM oraz 220 Nm momentu obrotowego. Podczas testów otrzymaliśmy mocniejszy egzemplarz w wersji Elegance. Silnik ten jest idealnym wyborem do dość obszernego S-Crossa. Szeroki zakres dostępnego momentu obrotowego (od 1500 do 4000 tys. obr./min.) pozwala na sprawne poruszanie się po drogach bez zbędnego sięgania do lewarka skrzyni biegów. Jest to spora zaleta, zwłaszcza na tle odchodzącego silnika 1.6, w którym to przy wyprzedzaniu trzeba było o minimum dwa przełożenia. Suzuki postanowiło także pożegnać nielubianą skrzynię CVT (jej miejsce zajął nowy, klasyczny automat) oraz silniki diesla - jednostki zasilane olejem napędowym nie będą oferowane na naszym rynku.
Kolejną ciekawostką jest zwiększony prześwit - z 15 do 18 cm. Zachowano przy tym należytą sztywność zawieszenia, dzięki czemu S-Cross nie pływa przesadnio w zakrętach. Nie można jednak liczyć na cuda - samochód ten zachęca do zdecydowanie spokojniejszego pokonywania łuków. Ciekawym doświadczeniem jest za to podróżowanie po drogach szutrowych, gdzie Suzuki czuje się jak ryba w wodzie. Dobrze skalibrowany napęd na cztery koła (z dołączaną tylną osią) zapewnia należytą przyczepność i stabilność podczas szybszej jazdy po szutrze. Ruszanie na luźnych nawierzchniach również nie stanowi dla tego samochodu większego problemu. Bez zmian do dyspozycji kierowcy pozostawiono przełącznik systemu AllGrip, działającego w trzech trybach - Automatycznym, Snow oraz Sport. W “trudniejszym” terenie możemy też skorzystać z blokady, która po przekroczeniu prędkości 30 km/h samoczynnie zostaje odłączona.
Ciekawostką okazują się też ceny odświeżonego S-Crossa. Suzuki zdecydowało się na solidną obniżkę, kosztem negocjowalnych rabatów. Czy ta polityka zostanie zaakceptowana przez klientów - to pokaże czas. Warto jednak dodać, że w parze z obniżką poszło także podniesienie poziomu standardowego wyposażenia. Najpopularniejsza odmiana Premium zyskała standardowo system inforozrywki, kamerę cofania oraz ledowe światła przednie. W bogatszej odmianie Elegance dostaniemy także aktywny tempomat, funkcję ostrzegania o hamowaniu awaryjnym a także nawigację. Najbogatsza wersja Elegance Sun oferuje dodatkowo skórzaną tapicerkę oraz przeszklony dach. A ceny? Premium plus silnik 1.0 BoosterJet to wydatek rzędu 80 900 zł. Z mocniejszym silnikiem odmiana ta kosztuje 87 900 zł. Topowa odmiana wymaga natomiast wyłożenia 106 900 zł. Ofertę otwiera zaś bazowy “Comfort” w wersji 2WD w cenie 66 900 zł.