Volkswagen Tiguan - Zwyczajnie dobry
Idealny SUV? Sprawny w mieście, wygodny na trasie, przestronny w środku i sprawny poza drogami utwardzonymi. Prawda jest jednak taka, że niewiele aut z tego segmentu potrafi połączyć wszystkie te cechy. Wtem pojawia się Volkswagen z nowym Tiguanem, który teoretycznie nie wyróżnia się niczym specjalnym na tle konkurentów. W praktyce jednak okazuje się, że nowy zawodnik z Wolfsburga ma swojego asa w rękawie.
Na temat Volkswagena powiedziano już chyba wszystko. Jedni cenią auta tej marki za ich uniwersalność, inni zaś nienawidzą za nijaki design. Owszem, trafiają się takie wyjątki jak chociażby Scirocco czy Beetle, ale to tylko dwie niszowe pozycje w całej gamie. O poprzednim Tiguanie też trudno było powiedzieć coś konkretnego. Jesteście w stanie opisać bez podglądania zdjęć wygląd wersji z przed i po liftingu? Otóż to - pewnie pojedyńcze detale zapadły Wam w pamieć, ale całe auto jest równie szare jak płyta chodnikowa na skrzyżowaniu ulicy Okopowej i Wolskiej w Warszawie.
Z drugą generacją teoretycznie jest tak samo. Na pierwszy rzut oka widać wyraźną kontynuację designu zapoczątkowanego przez nowego Passata. Proste linie, ostre krawędzie, wyraźne przetłoczenia w linii bocznej kończące się na tylnej klapie i ciemne klosze lamp budują masywny, choć mało porywający wizerunek. Na pewno czuć w nim solidność, ale o jakiejkolwiek fantazji możemy zapomnieć. Jest jednak mały haczyk, który odwraca o 180 stopni wygląd tego auta - kolory. W palecie pełnej wszystkich odcieni szarości i czerni znalazło się miejsce dla soczystej pomarańczy Habanero, błękitu Carribean oraz wiśni Ruby. Jasne barwy bardzo ciekawie podkreślają wszystkie załamania w nadwoziu Tiguana, zrywając częściowo metkę naczelnego nudziarza - zwłaszcza, gdy do kompletu dobrane są 20-calowe felgi.
Wnętrze to po prostu klasyczny Volkswagen. To jeden z tych kokpitów, w których trudno opisywać milionem słów każdy detal. Jest prosto, bez udziwnień i zbędnych kombinacji. Deska rozdzielcza w dużej mierze przypomina tę stosowaną w rodzinnym Touranie - lekko pochylona zapewnia świetną ergonomię obsługi. Dorzućmy do tego bardzo wygodne, świetnie sprawdzające się w trasie fotele ErgoActive oraz Active Info Display, czyli zestaw cyfrowych zegarów - oto komplet elementów idealnie sprawdzających się w codziennej eksploatacji. Materiały wykończeniowe są przyjemne, choć przydałoby się nieco więcej miękkich plastików w dolnej części deski rozdzielczej - te rejony obdarzono twardymi elementami, choć ich spasowanie nie budzi żadnych zastrzeżeń. Dzięki zastosowaniu nowej płyty podłogowej MQB udało się wygospodarować naprawdę dużo miejsca dla pasażerów i bagażu. Tiguan nieco urósł w stosunku do poprzednika - dodatkowe 6 cm długości i blisko 8 cm w rozstawie osi całkowicie zmieniło „obszerność" auta. Nowa konstrukcja umożliwiła także skrócenie zwisów, co poprawia sprawność w terenie. Volkswagen popracował także nad dietą dla swojego SUV-a - w stosunku do poprzednika udało się zrzucić ponad 80 kg. Siadając z tyłu trudno będzie narzekać na brak miejsca nad głową. Bagażnik z kolei pomieści od 520 do 615 litrów wszelakich gratów (w zależności od przesunięcia kanapy).
Doskonale wiecie, że SUV-y w znakomitej większości nie radzą sobie zbyt dobrze z dala od asfaltu. Podobnie myślałem o Tiguanie - ot, kolejny przedstawicel tego segmentu, sprawny wyłącznie na utwardzonych drogach. Nic bardziej mylnego. Volkswagen przygotował nam mały tor offroadowy, który pozwolił sprawdzić na co stać ich SUV-a. Pamiętajcie, nie mówimy tutaj o brodzeniu w błocie, czy też pokonywaniu nie wiadomo jakich przeszkód. Podczas jazd mieliśmy możliwość pokonania 40-stopniowego podjazdu z piachu i kamieni, przejazdu przez naprzemiennie ułożone muldy i “zjazdu” po schodach. Tutaj pojawiło się największe zaskoczenie - Tiguan bez większych problemów poradził sobie z każdą próbą, co w przypadku konkurentów wcale nie byłoby takie oczywiste. Napęd 4MOTION (bazujący na Haldexie piątej generacji) dzielnie walczył z przeniesieniem mocy na poszczególne koła. Kluczem do sukcesu jest nowy system sterowania układem AWD. Po raz pierwszy w Tiguanie mamy możliwość dopasowania ustawień do naszych potrzeb - możemy tego dokonać za pomocą specjalnego pokrętła zamontowanego poniżej lewarka skrzyni biegów. Do wyboru mamy trzy opcje - śnieg, asfalt oraz offroad. Czwartą pozycję zarezerwowano dla indywidualnych ustawień offroadowych, gdzie wedle uznania można skonfigurować siłę wspomagania układu kierowniczego czy też pracę niektórych asystentów. Patrząc na możliwości tego auta można śmiało powiedzieć, że będzie to świetna propozycja dla osób, które lubią podróżować zimą po górach, lub często zapuszczają się szutrowymi ścieżkami w głąb lasów.
Miłym zaskoczeniem okazała się wysoka sztywność nadwozia - nawet przy mocnych przechyłach karoseria nie wydawała jakichkolwiek niepokojących dźwięków. Co prawda w tym przypadku kluczem do sukcesu może być brak szklanego dachu w testowych egzemplarzach. Tych, którzy zastanawiają się z czym walczyły testowe Tiguany odsyłam do naszej galerii, gdzie wszystko zostało skrupulatnie udokumentowane na zdjęciach. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż egzemplarze jeżdżące w “terenie” wyposażono w 18-calowe felgi, dzięki czemu zapas gumy na kole był wyraźnie większy niż w przypadku 20-calowych, które znajdowały się w naszym drugim testowym egzemplarzu.
Tiguan najlepiej czuje się jednak na asfalcie. Trudno odmówić mu wysokiego komfortu podróżowania - nawet na wspomnianych wcześniej “dwudziestkach” nierówności są świetnie pochłaniane, dzięki czemu pasażerami nie rzuca jak na wozie drabiniastym. Poza tym trudno tutaj mówić o jakichkolwiek specjalnych wrażeniach. Układ kierowniczy jest wystarczająco precyzyjny, choć można odnieść wrażenie, iż brakuje mu nieco czucia, zwłaszcza podczas szybkiego pokonywania zakrętów. Dodatkowo do testów otrzymaliśmy egzemplarz ze 190-konnym dieslem i 7-stopniową skrzynią DSG. Duet ten doskonale znacie z naszych artykułów. Na brak mocy nie można narzekać, choć irytować może dziwne opóźnienie przy dynamicznym ruszaniu - tak jakby silnik był przez kilka sekund “wstrzymywany” przez komputer.
Na pokładzie znajdziemy oczywiście wszystkich elektronicznych asystentów, znanych głównie z większego Passata. Nie zabraknie więc aktywnego tempomatu, LED-owych świateł z przodu i z tyłu, systemu awaryjnego hamowania, asystenta martwej strefy i wielu innych elementów, które wspomagają kierowcę w codziennym użytkowaniu. W terenie przyda się zaś nieco poprawiony system Area View, bazujący na 4 kamerach zamontowanych z przodu, tyłu i po bokach auta. Włączając odpowiedni widok, mamy pełny podgląd sytuacji na zewnątrz auta, co może sprawdzić się podczas pokonywania wąskich przejazdów lub manewrowania w trudnych warunkach.
Nowy Tiguan niejako otwiera kolejny rozdział w historii Volkswagena. Wedle zapewnień producenta w przeciągu najbliższych lat gama produktów zostanie poszerzona o SUV-a z każdego segmentu. Stylistycznie oraz technologicznie mają być one zbliżone właśnie do nowego Tiguana. Pierwszy w kolejce jest nowy Touareg, którego powinniśmy już niebawem poznać. Nic dziwnego, że Niemcy stawiają na taką grupę aut - w 2014 roku Volkswagen pobił rekord sprzedaży Tiguana, wypuszczając na rynek 500 tysięcy egzemplarzy.
Czy możemy spodziewać się kolejnych rekordów w najbliższych latach? Wszystko na to wskazuje - w Polsce wyprzedano już wszystkie przewidziane na ten rok egzemplarze. Podobna sytuacja ma miejsce także w innych europejskich krajach. Jak widać propozycja Volkswagena przypadła do gustu klientom, nawet pomimo dość wysokich cen - podstawowa odmiana kosztuje 97 980 zł, co czyni Tiguana jednym z najdroższych przedstawicieli tego segmentu. Argumentem za tym modelem może być jednak bogata oferta silnikowa (w tym 240-konny diesel) oraz świetne wyposażenie.