Podsumowanie roku 2016, czyli topy i flopy autoGALERII
Kolejny rok za nami. Rok, który upłynął pod znakiem dużych zmian oraz ciężkiej pracy. Zaowocowała ona jednak nie tylko nowymi markami w naszym portfolio, ale także rozwojem portalu. Co przyniosło nam ostatnie 12 miesięcy?
Przez naszą redakcję przewinęło się 115 aut, przy czym liczymy tylko te, które były u nas na kilka dni. Gdybyśmy dodali do tego 23 samochody sprawdzone podczas tak zwanych “Pierwszych Jazd”, zamknęlibyśmy kończący się rok z liczbą 138 najróżniejszych pojazdów - począwszy od tych oferujących 60 koni mechanicznych aż po ponad 600-konne potwory. Dziesięć lat testów prowadzonych przez redakcję autoGALERII zbiegło się także z małą celebracją - opublikowany w marcu materiał o Mercedesie-Maybachu był tysięcznym należącym do tego działu. Do naszego portfolio dołączyło także Lamborghini - w październiku wybraliśmy się do Włoch, aby przetestować tam Huracana na drogach w okolicach Modeny.
Zastanawialiście się jakie marki najczęściej przewijały się przez dział testów? Otóż spieszymy z odpowiedzią - był to Ford oraz Mercedes z liczbą 10 aut w tym roku. Tytuł najdroższego auta przypadł Huracanowi z kwotą przekraczającą nieco 1,1 mln zł. Tuż za nim zaparkował Mercedes-Maybach (1 000 000 zł) oraz Audi RS7 Performance (897 000 zł). Były to także 3 najmocniejsze auta w naszej redakcji, oferujące 610, 605 oraz 530 KM. Na drugim biegunie w kategorii ceny znalazła się Dacia Sandero Stepway (51 000 zł), Fiat Panda Autonomy (ok. 50 000 zł) oraz Mitsubishi Space Star (44 000 zł). Niektóre marki powróciły do nas także po długiej przerwie, co bardzo nas cieszy - było to Subaru, Mitsubishi oraz KIA.
Największym sukcesem, który okupiony był dużymi nakładami pracy jest jednak wzrost ilości odsłon oraz liczby użytkowników, którzy odwiedzają codziennie autoGALERIĘ. Cieszymy się, że obdarzacie nas coraz większym zaufaniem. My w zamian zobowiązujemy się serwować Wam najlepsze jakościowo materiały, zarówno tekstowo jak i wizualnie w postaci sesji zdjęciowych.
Każdy z nas wybrał także trzy najciekawsze oraz jeden najgorszy samochód, który miał okazję testować w minionym roku. Przegląd redaktorów autoGALERII otwiera Marcin Napieraj, najdłużej związany z portalem:
Topy - miejsce trzecie: Ford Edge
Ford Edge 2.0 TDCI AT – Idealny samochód rodzinny. Wielki, wygodny, dość oszczędny i absolutnie cichy. Lekkie tegoroczne zaskoczenie, bo myślałem, że tak dobre samochody są albo z innego segmentu, albo marek premium
Miejsce drugie: Jeep Grand Cherokee SRT
Tak naprawdę wcale nie jest bez wad. Ale jest jedyny w swoim rodzaju. Ma amerykańską V8, a amerykańskie V8 zawsze dodaje kilka punktów. Do tego jest zupełnie odjechany w charakterze. Po prostu głupi, ale fantastycznie, że coś takiego jest na rynku.
Miejsce pierwsze: Mazda MX-5
Mała, lekka, bez dachu i z cudownie dopracowanym silnikiem, którego moc można dozować z chirurgiczną precyzją. Dwa miejsca, mało komfortu, dużo mechaniki. Wiele się takich samochodów nie robi.
Flop roku: Opel Insignia
Ta długa nazwa jest bardziej fascynująca niż cały Samochód. Wielki, ciężki, sporo palący. Choć tak na dobrą sprawę wcale nie taki zły. Tylko tak nijaki, że z trudem napisałem obiektywny test. Z niecierpliwością czekam na odtrutkę w postaci następcy.
Następny w kolejce ustawił się Dominik Kopyciński. W tym roku wybrał dość nietypowe samochody, co wyjątkowo szczegółowo wyjaśnił w swoim opisie.
Na usta bezapelacyjnie cisną mi się dwaj wojownicy, którzy w pewnym sensie zatrzymali, a może nawet cofnęli nieubłagany czas. Kolejność jest nieistotna.
Wiecie, że w tym „cyfrowym” dwudziestym pierwszym wieku nadal możecie kupić nowy samochód, który zapewni Wam prawdziwie naturalne odczucia z jazdy? Precyzyjny układ kierowniczy, twarde sprzęgło, męsko pracujący manual i oczywiście silnik w układzie bokser, który wysoki moment obrotowy przez cały czas przekazuje na wszystkie koła – to wszystko znajdziecie w Subaru WRX STI. W całej historii moich testów, to właśnie srebrny sedan z wielkim skrzydłem najbardziej zrujnował moje oszczędności.
Nie mogło w moim zestawieniu zabraknąć miejsca dla Hondy Civic Type R. Słynny VTEC, wzbogacony wreszcie o turbodoładowanie, w połączeniu ze szperą i ultrasztywnym zawieszeniem, robią z japońskiego hothatcha prawdziwie skuteczną broń w walce z europejską konkurencją. Surowość odczuwamy tu w nieco innych aspektach, niż w przypadku Subaru, ale tak samo, jak w tej drogowej „rajdówce”, przez cały czas czujemy się najważniejszym elementem układanki.
I tu pojawia się mały problem, bo nie potrafię wybrać trzeciej pozycji. Pozostałe zachwyty mógłbym teraz podzielić pomiędzy małymi, naładowanymi energią zabawkami – Abarthem 595 Turismo i Renault Clio Trophy – a nietypowym w swojej formie, pierwszym autem z dieslem, który zachwycił mnie swoim brzmieniem, czyli Volvo S60 D5 w wersji Cross Country. Wybór jest na tyle trudny, że pozostawiam tę kwestię otwartą.
Zdecydowanie nie jest to wybór, po którym będę mieć czyste sumienie – Mercedes GLA ze 136-konnym dieslem. Samochód bardzo atrakcyjny w formie, bezpieczny i pewnie się prowadzący. Niestety, niekulturalna i średnio dogadująca się z dwusprzęgłowym automatem jednostka wysokoprężna już na początku testu narobiła trochę zamieszania i zepsuła ogólne dobre wrażenie. Szkoda, bo przyciągający uwagę crossover doprawiony pakietem Edition 1 zapowiadał się naprawdę dobrze.
Zestawienie zamykają faworyci i jeden największy przegrany, czyli wybór Macieja Kuchno.
Miejsce trzecie: Volvo V90
Jeśli tak ma wyglądać przyszłość Volvo, to ja piszę się na nią w stu procentach. V90 jest samochodem kompletnym. Każdy detal ze sobą współgra, wszystko zdaje się być idealnie przemyślane. Dwulitrowy silnik, choć przez wielu krytykowany, zdaje się być idealną opcją. Owszem, może i chciałoby się mieć widlastą szóstkę lub rzędową piątkę pod maską, ale to nie jest coś niezbędnego. Volvo sprawia, że siedząc za kierownicą czujesz się po prostu doskonale - i o to chodzi.
Miejsce drugie: BMW i8
Moje największe zaskoczenie. Samochód, który jeździ zupełnie inaczej, niż można by się tego po nim spodziewać. Miesza ze sobą sportowy charakter i ekologiczną łagodność. Okazuje się być jednocześnie komfortowym cruiserem jak i skuteczną bronią, która we właściwych rękach pokona nie jedno auto. Do tego ta sylwetka…
Miejsce pierwsze: Lamborghini Huracan
Nie mogło być inaczej. Pierwsze Lamborghini na łamach autoGALERII i drugi test zrealizowany we Włoszech. Choć Huracan nie jest moim typem jeśli chodzi o supersamochód, to jednak magia pokonywania nim kolejnych kilometrów po włoskich serpentynach była czymś magicznym. Verde Scandal w porannej mgle działa lepiej niż najmocniejsza kawa. To widok, którego się nie zapomina.
Flop roku: Renault Talisman
Samochód, który piekielnie mi się podoba od momentu premiery. Samochód, który najbardziej mnie zawiódł w minionym roku. Pod piękną sylwetką kryje się masa niedoróbek, irytujących w większym lub mniejszym stopniu. Największym problemem jest jednak specyficzna pozycja za kierownicą, która przy moim wzroście owocowała notorycznym bólem kręgosłupa. Jest to o tyle ciekawe, że w Megane już czegoś takiego nie uświadczmy. Szkoda, wielka szkoda.
Na koniec nie mogło zabraknąć podziękowań dla Was, czytelników naszego portalu. To dzięki Waszej, coraz liczniejszej obecności możemy tworzyć więcej materiałów, w tym tych z najwyższej półki.
W nadchodzącym roku życzymy sobie, aby było jeszcze lepiej. Mamy nadzieję, że do naszego testowego portfolio dołączą kolejne marki, a autoGALERIA będzie mogła znowu konkurować z największymi portalami w Polsce. Nie zabraknie szybkich, luksusowych i szalonych samochodów. Pojawią się także auta, które codziennie mijacie na ulicach. Krótko mówiąc - nie zwalniamy tempa!