Pojedziesz szybciej, jeśli Cię stać
Sprawa fotoradarów jest od zawsze niezwykle kontrowersyjna. Za każdym razem zmiany wprowadzane w systemie prawnym dotyczącym tych urządzeń budzą kontrowersje. Teraz także szykują się zmiany, które mogą wyjść niektórym na dobre. Tylko czy dalej mówimy o bezpieczeństwie?
Fotoradary pierwotnie miały służyć zwiększeniu bezpieczeństwa uczestników ruchu, szczególnie w miejscach newralgicznych, gdzie stale dochodziło do niebezpiecznych sytuacji. Założenie było dobre, bo ryzyko zapłacenia niemałej sumy i z czasem utraty prawa jazdy faktycznie skutkowało w większości przypadków. Kierowcy zatem zwalniali i w tych wrażliwych punktach faktycznie było lepiej.
Z czasem pojawiły się przy drogach urządzenia straży miejskiej oraz gminnej, które zaczęły budzić niemałe kontrowersje. Ustawiane były bowiem często w miejscach dosyć absurdalnych, tylko po to, by wyżej wspomniane instytucje mogły zarobić. Było o tym głośno kilkakrotnie.
Obecnie sytuacja wygląda następująco. Jeśli za pół godziny wyjdziesz z domu i gdzieś po drodze fotoradar pstryknie Ci pamiątkowe zdjęcie, to za jakiś czas prawdopodobnie otrzymasz stosowne pismo. Chcąc ustosunkować się do niego będziesz musiał przyznać się do faktu prowadzenia pojazdu, albo wskazać innego kierowcę, który akurat postanowił przekroczyć prędkość Twoim autem. Możesz też stwierdzić, że nie masz pojęcia, kto prowadził. Całość trwa bardzo długo, ale koniec końców, jeśli znajdzie się winny, to otrzyma on mandat stosownej wysokości, a także określoną liczbę punktów karnych. Innymi słowy, po kilku takich wykroczeniach cała Twoja rodzina straci prawa jazdy, a Ty dalej będziesz mógł jeździć - do czasu.
Pojawił się jednak nowy pomysł na fotoradary, który ma przyspieszyć i ułatwić czynności administracyjne. Wypłynął on od posłów Platformy Obywatelskiej. Jaka jest ich wizja?
Jeśli ich pomysł wejdzie w życie, to z okazji wykonania pamiątkowego zdjęcia także dostaniesz zdjęcie, ale tylko jeśli jesteś właścicielem. Nikogo nie będzie interesowało, kto przekroczył prędkość. Za winę zapłaci właściciel. A że nie można go nazbyt karać za wykroczenia innych osób, to obejdzie się bez punktów karnych.
Można założyć, że posłowie postawili na uczciwość obywateli, którzy po zapłaceniu cudzego mandatu postanowią osobiście rozliczyć się z winowajcą. Być może myśleli też, że właściciel pojazdu postanowi więcej nie użyczać auta piratom drogowym. Brzmi to mało realnie.
Prawda jest taka, że jak zawsze chodzi o pieniądze. Zapomnijmy zatem o bezpieczeństwie na drogach, bo jeśli kogoś będzie stać na stałe przekraczanie prędkości, to będzie mógł to po prostu wpisać w koszty prowadzenia samochodu. Większość dalej będzie się dostosowywać, bo kary finansowe nie są niskie, ale dla właścicieli drogich samochodów problem ten będzie już zdecydowanie mniejszy.
Jeśli zatem będzie Cię stać na szybką jazdę - proszę bardzo! Rząd zaprasza do łamania przepisów i zasilania rządowego budżetu. Sprawą ma się zająć Sejm, który zdecyduje, czy nowy pomysł PO wejdzie w życie. Osobiście nie popieram, ale może tylko dlatego, że mnie na to nie stać. A jakie jest Wasze zdanie?