Policja polowała na mnie z drona. Pomysł jest dobry, ale realizacja zawodzi

Policja prowadziła dziś akcję NURD, której celem była obserwacja przejść dla pieszych. Zgodnie z nowymi przepisami wyprzedzając w takim miejscu, lub nie ustępując pieszym, można narazić się na wysoki mandat. I o ile koncepcja jest słuszna, o tyle realizacja tego pomysłu budzi wiele wątpliwości.

Nowy taryfikator wykroczeń, wraz z garścią innych zmian w ustawie Prawo o Ruchu Drogowym, wywołał nie lada zamieszanie wśród kierowców. Przede wszystkim na wiele osób padł blady strach, gdyż nawet niewielkie przekroczenie prędkości może być bardzo dotkliwe dla portfela. Policja zaangażowała wszystkie swoje służby do akcji, starając się pokazać kierowcom swoją obecność na drogach.

Na celownik trafiły także przejścia dla pieszych. To jedna z ważniejszych i jednocześnie budzących najwięcej komentarzy zmian. Pierwszeństwo pieszych to tylko jedna strona medalu - dużo osób obawia się mandatu za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych.

Otóż wystarczy, aby jedno z aut minimalnie zmniejszyło prędkość przy pokonywaniu przejścia, a według policji będzie to traktowane jako wyprzedzanie przez auto jadące nieco szybciej.

Dzisiaj policja wyciągnęła wszystkie swoje drony i latała nad przejściami dla pieszych

Policjantów w akcji widziałem w dwóch miejscach - na Alejach Jerozolimskich pomiędzy Pruszkowem a Warszawą, oraz na Rondzie Wiatraczna na Pradze Południe. Funkcjonariusze starannie obserwowali przejścia i wyczekiwali na tych, którzy wyprzedzą lub nie przepuszczą pieszego.

Policja drony

Po liczbie zatrzymanych na poboczu aut można wnioskować, że sporo osób wpadło w oko kamerze w dronie. Rozumiem, że drogówkę zagoniono do tej pracy, aby egzekwować nowe przepisy, ale od razu wywołało to u mnie dość negatywne emocje.

Policja zaczęła obserwować przejścia dla pieszych dopiero w momencie, w którym wykroczenia popełniane w tym miejscu zaczęły przynosić "wysokie mandaty"

Przez lata nigdy nie widziałem patrolu, który ustawiłby się przy ruchliwym przejściu dla pieszych w mieście, lub poza nim. Chciałbym tylko przypomnieć, że wyprzedzanie na przejściu zawsze było zabronione - jedynie kosztowało "nieco mniej" niż teraz.

To samo tyczy się pierwszeństwa pieszych. Nim zyskali oni swoje przywileje, policja nie robiła nic, aby nauczyć kierowców kultury przepuszczania ludzi przechodzących przez ulicę.

Im dłużej na to patrzę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie zawsze chodzi o bezpieczeństwo

Owszem, zmiana w przepisach jest na wagę złota i uważam, że wpłynie pozytywnie na bezpieczeństwo pieszych. Martwi mnie jedynie fakt, że przez lata policja bagatelizowała problem, a do akcji wkroczyła dopiero w momencie, w którym może wystawiać ogromne mandaty.

Nie dziwię się więc, że wiele osób z niechęcią podchodzi do działań policji. Po raz kolejny widzimy sytuację, w której służby zaczynają pracować dopiero wtedy, kiedy na tym "zarabiają". Swoją uwagę skupiają też tylko na tych najbardziej dochodowych wykroczeniach.