Porsche chciało zrobić rewolucję. Wybrało jednak najgorszy moment
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Porsche postawiło wszystko na jedną kartę i nie był to najlepszy ruch. Jakie opcje ma ta niemiecka marka?
- Porsche elektryfikuje swoją gamę w trudnym momencie
- Kluczowy model straci na znaczeniu
- Niemcy rozważają wprowadzenie spalinowych wersji elektrycznych modeli
Być pionierem, czy być za wszystkimi? To pytanie pojawia się regularnie u każdego producenta samochodów. Jedni wolą grać w rozważny i bardzo zachowawczy sposób, inni zaś stawiają wszystko na jedną kartę. Porsche wybrało tą drugą strategię. Idea była słuszna, ale wybrano na to najgorszy moment.
Gdyby wszystkie estymacje okazały się prawdą, Porsche otwierałoby najlepszego szampana
Większość firm zakładała, że sprzedaż samochodów elektrycznych po roku 2024 będzie na wysokim poziomie, a auta spalinowe powoli zaczną odchodzić do lamusa.
Wszyscy jednak wiemy, że tak się nie stało. Nie jest to zaskoczeniem. Obecna sytuacja geopolityczna sprawiła, że wszystkie dalekosiężne plany można wrzucić do kosza na śmieci. Cel, teoretycznie przynajmniej, pozostaje taki sam. Mowa o zakończeniu sprzedaży aut spalinowych w 2035 roku. Myślę jednak, że nawet Unia Europejska przestaje wierzyć w swoje założenia.
Porsche chciało być tutaj liderem. Taycan pokazał, że jest popyt na takie samochody. Idąc za ciosem podjęto odważne decyzje. Macan zyskał elektrycznego następcę, a kolejne wcielenie modeli 718 także będzie na prąd. Początkowo jednak tym nowym wariantom miały towarzyszyć starsze spalinowe wersje.
Tak się jednak nie stało. Winowajcą, według Porsche, są regulacje o cyberbezpieczeństwie, które wykluczyły dotychczas stosowane multimedia. Stworzenie nowej wersji byłoby zbyt kosztowne, więc zrezygnowano z tych modeli.
Z rynku zniknął więc koń pociągowy Porsche, czyli spalinowy Macan. Jak podkreśla Felipe Munoz w swoim materiale dla serwisu Motor1, cena nowego modelu jest o 22% wyższa. Jeśli do tego dodacie wciąż dużą niepewność klientów związaną z elektrykami i spadek zainteresowania, to na efekty nie trzeba długo czekać. Słupki lecą w dół, a w kasie robi się pusto.
Marka z Zuffenhausen zwraca także uwagę na załamanie na rynku chińskim. Ten był jeszcze do 2020 roku pewniakiem i żyłą złota. Teraz, gdy chińskie marki nie tylko są bardzo konkurencyjne, ale także "modne" za sprawą działań rządu, "eldorado" się skończyło. A to właśnie ten rynek był jednym z filarów strategii niemal każdej większej grupy motoryzacyjnej ze Starego Kontynentu.
Jakie opcje ma Porsche?
Tak naprawdę są tylko dwie. Pierwsza to trzymanie się swojej strategii, ograniczenie sprzedaży i minimalizowanie strat. Druga zakłada adaptację, czyli wprowadzenie większej liczby hybryd i hybryd plug-in, a także potencjalne dodanie spalinowego napędu (w formie range extenderów) do aut elektrycznych. Póki co wszystko wskazuje na to, że Niemcy wybrali właśnie ten wariant.