Czesi mają nowe produkcyjne auto. Praga Bohema to bolid na drogi publiczne
Czechy to nie tylko Skoda - przynajmniej pod kątem producentów. Praga Bohema to najnowszy samochód z tego kraju. Co prawda nie jest to ani praktyczne auto, ani też użyteczne, ale za to na torach wyścigowych nie ma sobie równych. I oczywiście można nim pojechać do Biedronki.
Czesi mają dużo szczęścia. Nie dość, że ostatnio odzyskali Kralovec, to jeszcze Skoda rozkwitła pod skrzydłami Volkswagena. Ta marka nie jest jednak jedynym producentem samochodów z tego kraju. Mało kto natomiast pamięta firmę Praga, która przed wojną produkowała kilka dość ciekawych modeli. Później jej rolą było wytwarzanie ciężarówek, będących przez lata kluczowym środkiem transportu w armii Czechosłowacji. Kilka lat temu Praga odrodziła się jako producent samochodów wyścigowych (także terenowych), gokartów i lekkich samolotów. Teraz Czesi stawiają kolejny odważny krok i wypuszczają swoje pierwsze auto drogowe - a jest nim Praga Bohema.
Nie mamy tutaj do czynienia ze zwyczajną maszyną. Można śmiało powiedzieć, że Bohema to bolid z homologacją drogową. To torowa bestia z krwi i kości, którą możecie skoczyć na przejażdżkę po Placu Wacława w Pradze, lub na tor w Brnie. Każdemu według potrzeb.
Praga Bohema wygląda fenomenalnie
To jeden z tych samochodów, które tworzone są wyłącznie z myślą o aerodynamice. Można więc powiedzieć, że Bohema przypomina nieco takie wynalazki jak Radical lub Ultima. Czesi nadali jej jednak wiele unikalnych cech, dzięki którym wpada w oko.
Jej linia ma w sobie coś z Astona Martina Valkyrie (głównie za sprawą niemal odkrytych od tyłu kół). Nie znajdziemy tutaj wielkich skrzydeł, gdyż cały pas tylny działa jak wielki spoiler, który zapewnia ponad 900 kilogramów docisku.
Pomiędzy osiami ulokowano małą kabinę, do której trzeba dostać się przez miniaturowe drzwi. Proces wsiadania nie jest skomplikowany, ale wymaga gibkości. Otwieramy drzwi, siadamy na "boku" auta, wsuwamy nogi, po czym opuszczamy resztę ciała na fotel. Kierownica oczywiście jest odpinana, tak aby można to było zrobić.
Dwa fotele w tym aucie są integralną częścią monokoku. Regulację zachowano na poziomie pedałów i kierownicy, aby nawet wysokie osoby mogły się zmieścić w tym aucie.
Praga zapewnia, że zarówno kierowca jak i pasażer mogą mieć dwa metry wzrostu. Będzie im ponoć wygodnie. W kabinie, poza podstawowymi przełącznikami, nie znajdziemy żadnych udogodnień.
Nie ma tutaj systemu inforozrywki, nagłośnienia, czy też dodatkowych ekranów. Poza wyświetlaczem na kierownicy zachowano kilka kluczowych przycisków.
Co ciekawe jest też tutaj przestrzeń bagażowa - ukryta za fotelami. Dwie kieszenie, po 50 litrów każda, wypełniają specjalne sakwy. Można do nich wrzucić małe zakupy, ciuchy na weekendowy wypad, lub kaski.
Sercem Pragi Bohemy jest silnik V6 z Nissana GT-R
Jednostka VR38DETT nie trafia jednak tutaj w znanej nam formie. Czesi przebudowują ją wedle własnych potrzeb. Na przykład finalna wersja auta zyska suchą miskę olejową. Moc sięga tutaj 700 KM i 725 Nm. Nie mówicie, że to mało, gdyż to auto waży zaledwie 960 kilogramów bez paliwa. Patrzycie więc na klasę superlekką.
Moc na koła przenosi sekwencyjna skrzynia Hewland, wyposażona w elektronicznie sterowane sprzęgło. Kierowca musi więc jedynie bawić się łopatkami za kierownicą.
Praga Bohema nie będzie tanią zabawką. Cena jednego egzemplarza to 1 280 000 euro. Łącznie powstanie 89 egzemplarzy, a pierwsza seria 10 aut wyjedzie na drogi już za rok.