Kup Pan muła! (testowego Ferrari LaFerrari). Albo trzy!
Oto gratka dla kolekcjonerów. Rzadko zdarza się, żeby do sprzedaży poszły wersje rozwojowe auta, a co dopiero takiego jak Ferrari LaFerrari.
Na sierpniowej aukcji Mecum podczas Monterey Car Week jak zwykle wybierać będzie można spośród wielu fantastycznych ofert. Jedna (a w zasadzie trzy) będzie jednak wyjątkowa. To muły testowe i prototypy jednego z najbardziej ikonicznych hipersamochodów ostatnich lat: Ferari LaFerrari.
LaFerrari razy trzy - jak fazy życia motyla
Na aukcję trafia trzy projekty, które można by porównać do poszczególnych faz życia motyla. Każdy prezentuje inne stadium zaawansowania i... urodę.
Trudno jednak zakładać, że któryś bardzo bogaty kolekcjoner kupi sobie jedno z tych aut ze względu na wygląd.
Zwłaszcza pierwszy egzemplarz. To tzw. "pierwsza faza", nazwana F150 Muletto M4. Pochodzi z lat 2011 - 2012 i bazuje na modelu 458 Italia. Tyle, że podwozie zostało zmodyfikowane aby pomieścić cały układ napędowy, który później trafił do LaFerrari. Służył do sprawdzenia elementów mechanicznych oraz przetestowania, czy gotowe hiperauto spełni normy dotyczące emisji.
Drugi pojazd testowy to "druga faza" - projekt który służył również do testowania elementów mechanicznych. Wygląda podobnie do pierwszego "muła", ma jednak znacznie dłuższy tył. Ten prototyp ma też przedprodukcyjną wersję karbonowej wanny, która składa się na konstrukcję Ferrari LaFerrari. Ten egzemplarz ma też solidny przebieg. Spora szansa, że jeden z największych wśród nawet seryjnych samochodów. Na liczniku widnieje wartość 36 068 km. I na pewno nie były to łagodnie przejechane kilometry.
Trzeci egzemplarz, choć na kierownicy ma "F150", to już niemal seryjna sztuka. Tak naprawdę niewiele różni się od auta, które zadebiutowało na targach w Genewie w 2013 roku. Wciąż ma jednak kilka elementów, które odróżniają go od następcy Enzo.
Trzeba przyznać, że tego typu koncepcja, wyprzedawania mułów testowych i prototypów może dziwić. W końcu to niezła pamiątka i historia firmy - zwłaszcza w przypadku modeli ze szczytu gamy.
Z drugiej strony, jestem niemal pewien, że każdy z tych trzech samochodów sprzeda się za solidną kwotę. Oczywiście, nie są homologowane na drogi, ale jest kilku kolekcjonerów, którym w przepastnych garażach brakuje tylko takich perełek.