Przez piaski Afryki w poszukiwaniu prądu - nowa podróż Arkadego P. Fiedlera [WYWIAD]

Po dwóch podróżach poczciwym Maluchem przez najtrudniejsze drogi Afryki i Azji, Arkady Paweł Fiedler przygotowuje się do kolejnej niezwykłej eskapady. W 2018 r. chce przejechać Afrykę w pełni elektrycznym samochodem, prądu będzie szukał m.in. na pustyniach.

Karol Kostrzewa: Znowu wybierasz się do Afryki, jednak tym razem Twój Fiat 126p zostanie w domu.

Arkady Paweł Fiedler: Tak, to będzie zupełnie inna podróż, wyprawy Maluchem to była przygoda z klasyczną motoryzacją, teraz to będzie spotkanie prawdopodobnie z motoryzacją przyszłości. Będę jechał samochodem w stu procentach elektrycznym, nie będzie to hybryda, nie będzie żadnych silniczków zwiększających zasięg. Auto trzeba będzie ładować z gniazdka lub instalacji elektrycznej.

KK: Gdzie będzie start i meta Twojej podróży, przez jakie kraje chcesz przejechać?

A.P. F.: Podróż jest jeszcze w fazie planowania, ale zacznę w Kapsztadzie w Republice Południowej Afryki, a skończę w Europie. Ostatecznie nie podjąłem jeszcze decyzji, jaką dokładnie trasą przejadę, ale na pewno nie będę jechał ani Afryką Wschodnią czy Środkową, tylko stroną zachodnią.

Samochód elektryczny nie ma zbyt dużego zasięgu, dlatego wyzwaniem na pewno będą pustynie. Oczywiście są miejsca na pustyni, gdzie mieszkają ludzie i gdzie potencjalnie jest elektryczność, ale kluczową sprawą będzie dotarcie do takich miejsc i namówienie ludzi, żeby mi pomogli. Bez lokalnych mieszkańców nie będę w stanie przejechać tej trasy, powodzenie wyprawy będzie uzależnione od wsparcia mieszkańców Afryki.

KK: W wyobraźni rysuje się obraz jak stoisz na pustyni, rozkładając ręce, w których trzymasz kable do ładowania. Masz już wyznaczone punkty ładowania czy będziesz improwizował?

A.P.F.: I tak i nie, trasę dzienną planuję na 130 do 150 kilometrów, to mi daje margines na szukanie miejsca do ładowania.

KK: Czy podobnie, jak podczas poprzednich eskapad Maluchem będziesz wybierał mniej uczęszczane, dziksze drogi, czy też wybór elektrycznego, delikatnego auta sprawi, że nie zjedziesz z asfaltu?

A.P.F.: Siłą rzeczy będą drogi nieasfaltowe, nie jestem w stanie przejechać całej Afryki tylko asfaltem, mam wiele szutrowych tras przed sobą.

K.K.: Kiedy wyruszasz?

A.P.F.: Chciałbym w styczniu przyszłego roku wysłać samochód do Kapsztadu i zacząć ekspedycję w lutym.

K.K. Auto, którym przejedziesz Afrykę to Nissan Leaf.

A.P.F.: Tak, zdecydowałem się na sprawdzoną konstrukcję. Będzie to Nissan Leaf pierwszej generacji z 2017 roku. Jest to samochód, śmiało można powiedzieć pionier wśród seryjnie produkowanych i dostępnych dla wszystkich pojazdów elektrycznych. Moją ideą jest, aby przejechać trasę seryjnym, standardowym autem. Nie ma on być w żadnym stopniu ulepszany i modyfikowany dla potrzeb wyprawy.

K.K.: Co chcesz udowodnić podejmując tę wyprawę? Jaki jest Twój cel?

A.P.F.: Pierwsza rzecz to jest oczywiście podróż i samo odkrywanie świata, które jest dla mnie bardzo ważne. Po drugie Afryka jest najtrudniejszym kontynentem do przemierzenia samochodem elektrycznym. Przejechanie Europy, w szczególności zachodniej to żaden problem, całą Azję przejedzie się asfaltem, ten prąd też tam jest, a w Stanach Zjednoczonych to już w ogóle kupuje się najwięcej samochodów elektrycznych. Afryka jest największym wyzwaniem.

Jeżeli uda mi się przejechać samochodem elektrycznym Afrykę, to pokażę, że odpowiednim działałem, determinacją, współpracą z otaczającymi ludźmi jesteśmy w stanie realizować swoje cele, nawet jeśli pozornie wydają się nierealne.

Inną sprawą jest to, że my w Polsce, jako jednostki mamy bardzo małe możliwości ingerowania w światową politykę  i globalne sprawy, jeszcze mniejszą mają zwykli Afrykanie, którzy zupełnie nie mają wpływu na świat, również na światową politykę energetyczną. I angażując tych ludzi do pomocy być może wpłynę na czyjąś wyobraźnię i budowanie świadomości.

K.K. Jedziesz sam?

A.P.F.: Będzie mi towarzyszył Albert Wójtowicz, który był fotografem podczas moich poprzednich podróży Maluchem przez Afrykę i Azję. Będzie jechał na fotelu pasażera i dokumentował podróż.

K.K.  Na stałe nie przesiadasz się do aut elektrycznych. Kiedyś wspominałeś, że chciałbyś Maluchem przejechać przez obie Ameryki, wybierzesz się w podróż za Ocean?

A.P.F.:  Tak, zdecydowanie, chciałbym w 2019 r., ale zobaczymy, czy to będzie do zrealizowania. Chcę kontynuować projekt "PoDrodze" i tworzyć kolejne serie telewizyjne z Maluchem w roli głównej,  poza Ameryką mam też inne plany i wyzwania dla mojego Malucha - mojej zielonej bestii.

“PoDrodze” Maluchem

Arkady P. Fiedler w 2009 r. rozpoczął projekt podróżniczy “PoDrodze”, wyruszył wówczas Fiatem 126p wzdłuż wschodniej granicy Polski.

Kolejna wyprawa popularnym Maluchem w 2014 r. była już dużo poważniejsza, jej trasa wiodła z północy na południe Afryki. Fiedler przejechał ponad 16 tys. km po drogach i bezdrożach, odwiedził 11krajów i wspiął się Małym Fiatem na wysokość 3500 m nad poziomem morza.

Dwa lata trwały przygotowania do kolejnej eskapady Maluchem, tym razem przez Azję I takie kraje jak: Kirgistan, Tadżykistan, Rosja czy Mongolia. Przejechał ponad 22 tys. km, m.in. wspinając się na przełęcz o wysokości 4655 m w Tadżykistanie.

Efektem podróży przez Afrykę jest książki oraz serial telewizyjny. Książka i serial powstaną również na podstawie przejazdu przez Azję.

W ramach testów przed przyszłoroczną wyprawą po Afryce, Fiedler pod koniec sierpnia wybrał się w podróż samochodem elektrycznym po Polsce, m.in.  wzdłuż wschodniej granicy kraju. Przejechał już tę trasę Maluchem w 2009 r.

Arkady Paweł Fiedler jest wnukiem słynnego podróżnika, pisarza i dziennikarza Arkadego Fiedlera.