#RamenTygodnia. Japońska Burza Śnieżna - koślawa Toyota Blizzard

Jaki samochód kojarzy Wam się w określeniem Blizzard (ang. Burza Śnieżna) - na pewno nie mała terenówka, wyglądająca jak wyjątkowo niekształtna kopia Suzuki Samuraia. Oto Toyota Blizzard - jest wspaniała.

Arigato. Przyznam się, że dawno nie widziałem tak dziwnego w budowie samochodu, pochodzącego od uznanego producenta. Blizzard pierwszej generacji, z 1981 roku wygląda jakby był "samodziałem" zrobionym w szopie. Króciutki (rozstaw osi to 2 025 mm, przy długości 3,5 metra) z wcale nie małymi kołami (zapewne aftermarketowymi), tłoczonymi blachami nadwozia dla większej sztywności, wysoki, wąski i z przodem, jakby ktoś starego Land Cruisera wrzucił do pralki na 90 stopni. W środku też pełen oldskul - dodatkowe zegary, dźwignia napędów, no i (to już inwencja właściciela) fantazyjne pokrowce na fotele, nowe radio przymocowane do tunelu środkowego i system multimedialny z dużym ekranem zamontowany przed pasażerem. A propos pasażera. W budce z tyłu, zwanej dla niepoznaki bagażnikiem, mamy dwa ustawione bokiem do kierunku jazdy taboreciki z oparciami - czyli samochód jest czteroosobowy, choć wątpię, żeby ktoś w wieku powyżej 10 lat miał tam wygodnie. Są za to dodatkowe głośniki pod sufitem.

Gdy zobaczyłem pierwsze zdjęcia Blizzarda, byłem przekonany, że to Kei Car. Ale nie - te proporcje są w "dużo" większym samochodzie z "dorosłym" silnikiem - dieslem 2.2 serii L o mocy 72 KM i czterobiegową skrzynią manualną (w 1983 wprowadzono pięciobiegową). Wóz z aukcji ma przebieg 101 000 km i wygląda na bardzo zadbany sprzęt. Wygląda przepokracznie, ale jednocześnie wyjątkowo uroczo. Takim go zrobiło... Daihatsu, bo Blizzard to model Taft (co miało swoje urocze rozwinięcie: Tough and Almighty Four-wheel Touring Vehicle) tylko z toyotowskim silnikiem oraz nowymi znaczkami.

Może być Wasz za jedyne 19 710 USD (na ten moment). Wcale nie mało, jak za taką zabawkę.

https://www.beforward.jp/toyota/blizzard/bg388209/id/1367331/

Bierzcie, póki można.

Smacznego!