Reklamy samochodów we Francji muszą informować, że lepiej jest chodzić lub jeździć na rowerze
Reklamy samochodów we Francji mogą promować auta, ale muszą też informować, że w sumie to lepiej jest chodzić lub jeździć na rowerze. Czego nie rozumiecie?
Wyobraźcie sobie reklamę, w której zasadniczo prezentuje się produkt A, ale ze względu na przepisy trzeba napisać, że nie powinieneś z niego korzystać. Brzmi to dziwnie? Być może, ale taki scenariusz staje się rzeczywistością we Francji. Organizacje walczące o ochronę środowiska dopięły swego i doprowadziły do nowelizacji przepisów, narzucających na producentów aut dorzucanie kilku mało subtelnych informacji do każdej reklamy samochodów.
Reklamy samochodów we Francji mają reklamować alternatywy dla samochodów
Od 1 marca wszyscy producenci aut będą zobligowani pod groźbą kary do umieszczania kilku informacji w swoich klipach video i w reklamach w gazetach, w internecie lub na billboardach. Jakich?
Na przykład takich, że na krótkich dystansach powinieneś korzystać z roweru lub chodzić pieszo. Kolejny komunikat głosi, że w mieście należy korzystać z komunikacji publicznej. Trzeci zaś sugeruje, że wręcz Twoim obowiązkiem jest współdzielenie przejazdów, czyli tak zwany carpooling.
Obowiązkowe komunikaty producenci aut muszą stosownie eksponować. Reklamy samochodów w radiu muszą z kolei kończyć się klarownie wypowiedzianymi takimi formułami. Tym samym promowanie samochodów zaczyna przypominać sprzedaż leków. Ach, zapomniałbym! Obowiązkowo musi pojawić się także stosowny hasztag do używania w social mediach. Brzmi on następująco: #SeDéplacerMoinsPolluer - czyli "Poruszaj się bez generowania zanieczyszczeń".
Brak takiego oznaczenia będzie karany grzywną w wysokości 50 000 euro.
Aż chce się tutaj sparafrazować tekst wymagany w Polsce w reklamach leków. "Przed obejrzeniem lub przesłuchaniem tej reklamy auta skonsultuj się z lekarzem, gdyż każdy marketing niewłaściwie forsowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu."
Francuzi wybrali dość nietypową ścieżkę "oczyszczania" transportu
Barbara Pompili, minister do spraw ekologii, podkreśliła w swoich ostatnich tweetach, że elektryfikacja motoryzacji nie jest finalnym punktem w redukcji emisji CO2. Celem rządu Francji jest maksymalne ograniczenie użytku samochodów w miastach oraz maksymalne współdzielenie pojazdów przy innych okazjach.
Oczywiście te regulacje są najbardziej widoczne w dużych miastach, takich jak Paryż czy Lyon. To właśnie tam samochody są cały czas na celowniku władz. W mniejszych miejscowościach zmiany postępują wolniej, aczkolwiek konsekwentna elektryfikacja motoryzacji we Francji postępuje coraz dynamiczniej.
Źródło: The Drive