Mon dieu! Renault 5 ma uchwyt na bagietkę i uważam, że jest to wspaniałe
Nie, nie zmyślam - nowe Renault 5 E-TECH naprawdę ma uchwyt na bagietkę. Teoretycznie jest to coś bezsensownego, w praktyce zachwyciło mnie swoją ideą. Wiecie dlaczego?
Odpowiedź być może Was zaskoczy. W ostatnich latach motoryzacja stała się nudna i monotonna, niczym monologi większości polityków. Niegdyś pełna barw, poszarzała i przestała fascynować. Wszystko zlewa się w jedną całość, a unifikacja marek pod skrzydłami coraz większych koncernów tylko to ułatwia. Z salonów poznikały nieoczywiste samochody. Nie dostaniecie już ciekawego Volkswagena Scirocco, unikalnego Audi TT, lub ciekawego Peugeota RCZ. Każdy samochód projektowany jest w Excelu i wygląda jak zlepek kolejnych komórek. Z tej masy, dość niespodziewanie, wyszło Renault 5, które nie bez powodu zrobiło takie wrażenie podczas targów w Genewie.
Naprawdę niewiele masowych firm jest w stanie odważyć się, aby stworzyć unikalny samochód. W końcu cięcie kosztów i szukanie każdego eurocenta nawet w liczbie ciasteczek podawanych na spotkaniach robi swoje.
Tymczasem Renault jakimś cudem przepchnęło nie tylko odlotowy wygląd nadwozia, który czerpie z oryginału, ale przede wszystkim wyposażyło ten samochód w rzeczy teoretycznie bez sensu. Czy Francuzi faktycznie wykorzystają uchwyt na bagietkę w nowej piątce? Nie sądzę. Ale i tak go zrobiono, bo warto było wyjść poza utarty schemat.
Renault 5 pokazuje, że nawet w dobie optymalizacji kosztów warto zrobić coś odważnego
Francuska marka skutecznie podsycała zainteresowanie tym modelem od dłuższego czasu. Premiera była z kolei prawdziwą bombą. Dawno nie widziałem tak dużego zainteresowania jakimkolwiek nowym samochodem. Do tego wszystko wskazuje na to, że liczba zamówień zaczyna rosnąć, co może być gwarancją sukcesu Renault 5 E-TECH Electric.
Czy dajmy na to zwyczajny elektryczny odpowiednik Clio byłby w stanie przyciągnąć taką uwagę? Oczywiście, że nie. Dziennikarze obsiedliby taki samochód podczas targów, zrobili co swoje, wypuścili w świat materiały i zapomnieli o nim.
A "piątka" wraca i wracać będzie. Standardowe odmiany to tylko pierwszy krok. Renault od razu powiedziało, że szykuje też szybkie Alpine, które zamknie usta osobom twierdzącym, że z elektryka hothatcha nie da się zrobić. Emocje na pewno będą na innym poziomie, ale liczę tutaj na świetne właściwości jezdne. W końcu Francuzi potrafią stroić takie samochody jak mało kto.
Mam nadzieję, że ten samochód zachęci do zmiany myślenia
Nie chodzi tu o kombinowanie lub przekombinowanie sprawdzonej receptury. Kluczem do sukcesu jest raczej zgrabne korzystanie z przeszłości, alby kreować przyszłość. Czy np. Beetle, bazujący na platformie MEB, nie byłby strzałem w dziesiątkę? Myślę, że spokojnie odniósłby duży sukces - zwłaszcza z dobrą stylistyką.
Większość firm ma kilka modeli, które można zamienić w nowe bestsellery, nie wydając na to fortuny. I niech mają nawet te uchwyty na bagietki, tak jak Renault 5. Niech w samochodach znowu będzie coś bezsensownego.