Renault Austral - TEST. Takiego auta zupełnie się nie spodziewałem!
Wiele osób zapewne pomyślało sobie "o, Renault wypuściło kolejnego SUV-a". Tymczasem Renault Austral to bardzo miła niespodzianka i duże zaskoczenie, gdyż ten samochód zdaje się być całkowitym zaprzeczeniem poprzednika i wielu innych przeciętnych samochodów z rombem na masce.
Zaskoczenie to idealne słowo. Pierwszy raz uderzyło mnie w przypadku nowych Renault rok temu, kiedy wsiadłem za kierownicę elektrycznego Megane. Ten samochód był tak skrajnie inny w porównaniu do reszty gamy marki, że ciężko było uwierzyć, iż na kierownicy znajduje się ten sam znaczek. Teraz znowu miałem do czynienia z tym uczuciem. Renault Austral 2023 to zupełnie nowy rozdział w historii tej francuskiej firmy. Pierwsze wrażenia są bardzo obiecujące, choć garści wad tutaj nie brakuje.
Z Australem spędziłem kilka dni i przejechałem nim 1200 kilometrów w najróżniejszych warunkach. Czym imponuje, czym rozczarowuje i czy przede wszystkim jest warty uwagi?
Renault Austral 2023 - TEST. Ten samochód ma przed sobą bardzo trudne zadanie
A jest nim zmiana wizerunku i postrzegania SUV-a z logotypem Renault. Francuzi nie mają tutaj lekko. Na przykład Captur stał się sukcesem marki i nikt nie kwestionuje jego wizerunku. To samo tyczy się jednego z bestsellerów w segmencie B, czyli Clio.
Tymczasem Kadjar przez dłuższy czas budził raczej mało pozytywne emocje. To było udane, ale bardzo nijakie auto, z mocno plastikowym wnętrzem. Zmiana nazewnictwa ma być więc "odcięciem się" od przeszłości.
Problem w tym, że Renault do tej pory nie ma dobrych statystyk w kwestii promowania aut o nowej nazwie. Idealnym przykładem jest Talisman, który zastąpił Lagunę. Nie było to złe auto, ale dość szybko przepadło w segmencie, który zaczął powoli umierać.
Austral ma wszystko, aby przekonać do siebie wiele osób
Przede wszystkim wygląda - i to naprawdę dobrze. Na żywo proporcje tego auta wywołują pozytywne emocje, a linie mogą wpaść w oko. Rozwinięto tutaj koncepcję designu, którą Renault konsekwentnie stosuje od kilku lat. Parkując obok Captura zobaczyłem wiele wspólnych cech, choć Austral nie ukrywa, że jest nowszy. I to stylistom Renault wyszło doskonale.
W moje ręce trafiła topowa wersja Iconic Esprit Alpine. Oznacza to nie tylko kompletne wyposażenie na pokładzie, ale także sportową stylistykę i sztywniejsze nastawy zawieszenia. W tym przypadku pojawił się też matowy lakier Schiste Satin (za 7500 złotych), który wyjątkowo pasuje do linii tego samochodu i idealnie podkreśla przetłoczenia i załamania nadwozia.
W topowej wersji Iconic Esprit Alpine dostajemy też standardowo dwukolorowe malowanie nadwozia oraz 20-calowe alufelgi.
Renault Austral ma świetne wnętrze. Jest dobrze wykończone, nowoczesne i bardzo przestronne
Kolejną pozytywną niespodziankę "dostaniemy" po umoszczeniu się w kabinie tego samochodu. Jej stylistyka nie jest niespodzianką, gdyż Renault postawiło tutaj na koncepcję znaną z elektrycznego Megane.
Centrum dowodzenia stanowi nowoczesny system multimedialny, w tej wersji z ekranem 12,3 cala w orientacji pionowej, działający na systemie Google Automotive. Za kierownicą kryją się z kolei bardzo ładne cyfrowe wskaźniki.
Renault nie zapomniało o komforcie obsługi i o ergonomii. Panel klimatyzacji zachował fizyczne przełączniki (bardzo proszę, da się!), a w wielkiej konsoli środkowej mamy uchwyty na kubki i dwa ogromne schowki. Jeden z nich ukryty jest pod przesuwanym elementem, który stanowi kombinację podpórki pod nadgarstek i ładowarki indukcyjnej.
Zauważcie też, że zrezygnowano tutaj z klasycznego lewarka skrzyni biegów. Wybierak "automatu" przeniesiono za kierownicę, gdzie towarzyszy mu dźwigienka od wycieraczek i pilot od radia. Jest tego sporo, ale wbrew pozorom obsługa staje się intuicyjna po pierwszym zapoznaniu.
Tworzywa, których użyto do wykończenia kokpitu, naprawdę miło zaskakują. Nie brakuje tutaj miękkich plastików, materiału przypominającego alcantarę i przyjemnych w dotyku tkanin. Oczywiście z tyłu postawiono już na twardsze tworzywa, ale za to solidnie je spasowano. Nawet na dużych nierównościach nic tutaj nie wydawało nieprzyjemnych dźwięków.
Przednie fotele są bardzo wygodne, z tyłu mamy dużo przestrzeni
Austral sam w sobie nie jest "wielkim" autem - w końcu w jego rodzinie pojawi się Espace, czyli przedłużona, 7-osobowa wersja. Platforma CMF-CD pozwoliła jednak na rozsunięcie kół, skrócenie zwisów i wygospodarowanie przestronnego wnętrza.
I to czuć - szczególnie z tyłu, gdzie mając 185 cm wzrostu usiadłem "sam za sobą", mając zapas miejsca. Sama kanapa jest doskonale wyprofilowana i ma idealnie ustawione oparcie. Podróże w cztery osoby nie będą więc wyzwaniem.
Z przodu także nie można na nic narzekać. Pełna elektryka fotela kierowcy i nieco ograniczona w przypadku pasażera (brakuje tutaj regulacji lędźwiowej) w połączeniu z jego dobrym kształtem to gwarancja wygodnej podróży, nawet na bardzo długim dystansie.
Renault Austral oferuje bagażnik o pojemności 500 litrów, z możliwością powiększenia do 1525 litrów. Jego ustawny kształt jest dużym plusem. W zależności od wyboru pod podłogą znajdziemy dodatkowe miejsce na małe przedmioty (obok zestawu naprawczego do kół), lub pełnowymiarową dojazdówkę.
158 KM i skrzynia CVT. Renault Austral Mild Hybrid - TEST
W testowanym egzemplarzu znalazł się topowy na tę chwilę silnik 1.3 TCe (z miękką hybrydą). W drodze jest też nowa hybryda, która łączy jednostkę 1.2 TCe (3-cylindrową, opracowaną od zera), z jednostką elektryczną i akumulatorem, generująca 199 KM. Ta jednak nie trafiła jeszcze do oferty.
158 KM w SUV-ie to akceptowalna wartość, choć nie ma co liczyć na szczególne emocje. Co więcej, Renault dość nietypowo postawiło tutaj na przekładnię CVT, która zastąpiła dwusprzęgłową konstrukcję EDC.
Nie wiem skąd taka zmiana, ale nie trzeba się jej obawiać. CVT ma świetnie dobrane oprogramowanie i w czasie ostrego przyspieszania "symuluje" biegi. Nie spotka Was monotonne wycie i nieprzyjemny sposób pracy, tak często krytykowany przez wiele osób.
Dynamika jest akceptowalna. Sprint do setki według danych technicznych zajmuje 9,7 sekundy, a prędkość maksymalna to 175 km/h. Do 110 km/h Austral zbiera się dość dobrze, a parę powoli traci dopiero powyżej tej prędkości. Niemniej autostradowe 140 km/h nie stanowi dla niego żadnego wyzwania.
Zużycie paliwa budzi mieszane uczucia. Z jednej strony średnie zużycie paliwa z 1200 kilometrów, gdzie część trasy stanowiły autostrady i ekspresówki, a druga połowa przebiegała po krętych górskich drogach, wyniosło raptem 7,4 litra na setkę. Plusem jest 55-litrowy zbiornik paliwa, który zapewnia solidny zasięg na jednym tankowaniu.
przy 100 km/h: | 4,7 l/100 km |
przy 120 km/h: | 6,2 l/100 km |
przy 140 km/h: | 7,4 l/100 km |
w mieście: | 8-10 l/100 km |
Z drugiej jednak w mieście ciężko było zejść poniżej 9 litrów, nawet przy bardzo płynnej jeździe. Tutaj irytuje także działanie systemu start-stop, który przy miękkiej hybrydzie powinien pracować bardzo łagodnie. Tymczasem Austral dość mocno szarpie przy gaszeniu i odpalaniu silnika spalinowego.
Geny Alpine są tutaj wyłącznie "wizualne". Austral wciąż jest wygodny. ale nie rozczarowuje w zakrętach
Przed odbiorem tego auta usłyszałem opinię, jakoby Austral mocno rozczarowywał swoimi właściwościami jezdnymi. Na szczęście miałem okazję pokonać kilka pięknych krętych odcinków w Tatrach za kierownicą tego samochodu i absolutnie nie zgodzę się z negatywnymi uwagami.
Wersja Esprit Alpine jest nieco sztywniejsza od standardowych wariantów Australa. To czuć, ale nie w stopniu, który ograniczyłby komfort podróżowania.
Powiem więcej, jak na 20-calowe felgi w nadkolach, to Austral radzi sobie doskonale i naprawdę dobrze wybiera nierówności. W zakrętach pozostaje z kolei stabilny, choć ma wyraźną tendencję do podsterowności przy zbyt wysokiej prędkości.
Nie róbmy jednak z rodzinnego SUV-a auta wyścigowego. Nie od dzisiaj wiadomo, że plakietka Alpine nie uczyni z niego sprintera, a jedynie ładnie wyglądającą maszynę. Niemniej na krętych drogach można czuć się bezpiecznie.
Plusem jest też dobrze dobrane przełożenie układu kierowniczego. Zresztą sama kierownica (lekko "kwadratowa") doskonale leży w dłoniach. Wspomaganie nie jest zbyt mocne, ale też nie wymusza wkładania siły w prowadzenie tego samochodu. Cały czas wiemy też co dzieje się z przednimi kołami - a to się chwali.
Renault Austral nie zawodzi wyposażeniem i ceną
W topowej wersji Iconic Esprit Alpine niemal wszystko dostajemy w standardzie. Mowa tutaj o komplecie systemów wspierających kierowcę (w tym o adaptacyjnym tempomacie z funkcją automatyzacji jazdy), kamerach 360, czujnikach i wielu innych udogodnieniach.
A to jedynie wycinek całego obrazu. Na liście opcji jest też dobrze grające audio Harman/Kardon, światła LED MATRIX (bardzo dobre i skuteczne, warte dopłaty) czy wyświetlacz HUD. Ten ostatni kosztuje "tylko" 3 000 złotych i prezentuje obraz wysokiej jakości na szybie, a nie na otwieranej szybce, jak to miało miejsce w starszych modelach marki.
Pod lupą mamy kompletnie wyposażony samochód, do którego dołożono niemal wszystkie opcje - pomijając jedynie szklany dach. Jak myślicie, ile kosztuje taki wariant?
Otóż odpowiadam - 205 100 złotych. Z kolei sam wariant Iconic Esprit Alpine startuje od 180 900 złotych. Za nieco mniej, bo 173 900 złotych, dostaniecie wersję Iconic, o bardziej eleganckim wizerunku. W topowych wersjach jedynym dostępnym silnikiem na tę chwilę jest właśnie jednostka 1.3 TCe 158 KM ze skrzynią CVT.
W perspektywie obecnych cen samochodów w tym segmencie (i na rynku ogólnie), Renault Austral zdaje się być naprawdę dobrze wycenione. Oferuje dużo, jest nowoczesne i tak naprawdę niemal niczym nie zawodzi.
Emocji tutaj nie znajdziecie, ale nie jest to celem istnienia tego samochodu. Mam za to wrażenie, że Renault jest gotowe odczarować swój wizerunek w tym segmencie i szykuje się do rywalizacji z konkurencją z Niemiec i z rodzimej Francji.
Renault Austral - TEST. Moja opinia i podsumowanie
To zaskakująco udane auto, któremu naprawdę nic nie brakuje. Choć prywatnie mam burzliwą relację z Renault, za sprawą dwóch samochodów, które przewinęły się przez mój prywatny garaż, to tutaj śmiało mogę powiedzieć, że Austral zapowiada się obiecująco. Brakuje mi tutaj jedynie mocniejszych silników oraz wersji z napędem na cztery koła.
Czekam teraz na kolejne kroki Renault. Espace został już pokazany, a w drodze jest też "suv-coupe", który ma zyskać nazwę Avantime.