Renault Captur 1.3 TCe 150 EDC S-Edition | TEST

Typowy miejski crossover, bez ambicji bycia "terenówką". Prowadzenie i komfort raczej też dla osób, których samochody nie pasjonują. A do tego mocny silnik 150 KM. Czy Captur 1.3 TCe to dobry kierunek?

W końcu, może w samochodzie tego typu nie jest potrzebny silnik, który sprawnie sobie radzi z napędzaniem aut kompatkowych. A może wręcz przeciwnie. Mocny silnik i automat, a także nieco "usportowiona" wersja wyposażenia S-Edition spowodują, że Capturem zainteresuje się inny typ klienta? Sprawdzamy.

Renault Captur 1.3 TCe 150 EDC S-Edition | fot. Marcin Napieraj

Jest nieźle

Do tej pory najmocniejszym silnikiem w Capturze była jednostka 1.2 TCe o mocy 125 KM, co dawało przyzwoite efekty, ale lekki niedosyt, jeśli korzystaliście z samochodu nieco dynamiczniej lub częściej na trasach szybkiego ruchu. Teraz nastąpiła zmiana - pojemność się zwiększyła, podobnie jak moc. Klient w Renault ma do wyboru odmianę o mocy 130 KM oraz droższą o 2 000 zł wersję 150 KM, co jest już słusznym wynikiem, jak na crossovera rozmiaru Clio. W naszym przypadku dołożono jeszcze przekładnię EDC, czyli sześciobiegowy, dwusprzęgłowy automat. Ten zestaw zapewnia przyspieszenie do 100 km/h w całkiem niezłe 9,5 sekundy. Niezłe, ale nie porywające, choć trzeba wziąć pod uwagę, że Captur w tej odmianie waży ponad 1 300 kg, nie licząc kierowcy. Ważniejsze jest jednak to, że generowane przez doładowany silnik 250 niutonometrów dostępne jest już przy 1 700 obr/min. To oznacza, że nie depcząc pedału gazu "w opór" możemy płynnie i dość dynamicznie przyspieszać. O ile nie zniechęci nas do tego brzmienie silnika. TCe, co bardzo mnie zdziwiło, brzmi, jakby miało za sobą ze 300 tys. km w ciężkich warunkach. Wyje i rzęzi przy dynamicznym "deptaniu" prawego pedału, jakby było bardzo zbolałe, że musi zabrać się do roboty. Podobnie zresztą ma się sprawa z przekładnią EDC. Traktowana delikatnie, podczas miejskiej lub płynnej jazdy, działa bardzo płynnie i bezbłędnie. Ale szybkie redukcje, a także ruszanie powodują, że odkrywa w sobie zacięcie filozoficzne. Zwłaszcza przy ruszaniu, gdzie współpracuje z systemem Stop/Start. Po naciśnięciu gazu następuje chwila zamyślenia, po czym włącza się silnik. Następnie EDC prawdopodobnie szuka, gdzie schowało "jedynkę" i kiedy już kierowca z tyłu na nas zatrąbi, wrzuca bieg i rusza. Przy redukcjach jest wyraźnie lepiej, ale próby bardziej dynamicznej jazdy kończą się szarpaniem zarówno przy zmianie biegów "w górę", jak i "w dół".

Silniki TCe mają jeszcze jedną specyficzną cechę, na szczęście w 1.3 mocno zredukowaną. Zużycie paliwa, które potrafi być straszne. Jeśli jedziemy płynnie, Captur zadowala się niewielką ilością paliwa, jak na swoją moc, masę i rozmiar - od niecałych 6 l/100 do "ósemki" na autostradzie. W mieście średnio zużywa nieco ponad 9 litrów na każde 100 km. Jeśli jednak będziemy natrętnie i nerwowo deptać pedał gazu, wyniki poszybują solidnie. W mieście rozpiętość w czasie testu wyniosła między 7 a 13 l/100 km.

Zużycie paliwa: Renault Captur 1.3 TCe 150 EDC
przy 100 km/h: 5,9 l/100 km
przy 120 km/h: 6,8 l/100 km
przy 140 km/h: 8,0 l/100 km
w mieście: 9,5 l/100 km

Ergonomia?

Skoro już jesteśmy przy deptaniu pedału gazu, nie sposób nie zwrócić uwagi na ergonomię w Capturze. Zazwyczaj w testach poświęcamy temu zdanie bądź kilka, jednak Renault pełne jest fantastycznych patentów, zaczynając od tego nieszczęsnego pedału. Śmiem twierdzić, że wóz zaprojektowano dla kobiet lub osób niedorosłych. Obuta w sportowe obuwie stopa o rozmiarze 43 szczelnie wypełnia przestrzeń między konsolą środkową a pedałem hamulca. But zimowy będzie powodować wciskanie na raz dwóch pedałów bądź kopanie w konsolę. Świetnie... . Dalej obsługa fotela. Tę samą przypadłość ma również Clio i można się do niej przyzwyczaić - zwłaszcza jeśli kierowca jest jeden. Ale umieszczenie pokrętła do sterowania oparciem od wewnętrznej strony fotela, za podłokietnikiem nie jest najszczęśliwszym pomysłem. Podobnie zresztą jak obsługa podwójnej podłogi w bagażniku. Wymyślono, że świetnym patentem będzie przypięcie taśmami narzędzi do bocznej ścianki. I tak, trzeba je odpiąć i wyjąć, żeby przesunąć podłogę w górne lub dolne położenie. Na koniec narzekania - klasyk, czyli system bezkluczykowy, który działa jak chce i zamyka drzwi w czasie, gdy przechodzimy z naszego miejsca np. do bagażnika, albo obchodzimy samochód.

Renault Captur 1.3 TCe 150 EDC S-Edition | fot. Marcin Napieraj

Reszta na szczęście jest już całkowicie normalna - jak w Clio. Wykorzystano dokładnie ten sam panel klimatyzacji, zegary oraz ekran systemu inforozrywkowego. Ten wciąż nie jest zbyt szybki, ale dość czytelny, no chyba że mówimy o widoku z kamery cofania. Jego jakość nie jest najwyższa, dodatkowo górną część obrazu zasłania listwa bagażnika, a w dolnej pojawia się tablica rejestracyjna i zderzak. Reszta wnętrza zdaje nieźle egzamin. Materiały wykończeniowe są dość twarde, ale w większości przyjemne w dotyku i nie sprawiają wrażenia taniości. Na dodatek nawet nie skrzypiały i nie trzeszczały w trakcie jazdy, czego nieco się obawiałem. Na szczęście niesłusznie, dzięki czemu, pomijając prędkości autostradowe i wspomniany wcześniej dźwięk silnika przy dynamicznym przyspieszaniu, Captur jest całkiem przyjemnie cichy.

Komfortowo...

Nieźle wypada też, jeśli chodzi o komfort podróżowania. Z przodu, choć nie jest bardzo szeroko, nie miałem wrażenia, że wóz jest za wąski, a fotele zaskakują wygodną. Owszem, wyższe osoby pewnie mogą narzekać na długość siedzisk, ale w moim przypadku egzamin zdała zarówno ta część, jak i nieźle wyprofilowane oparcie. Same fotele nie są też bardzo szerokie i mają mocno zarysowane trzymanie boczne. Mniejsza o to, czy przy faktycznie szybkim zakręcie będą trzymać - tu na pewno się poddadzą, ale przy codziennej jeździe nieźle utrzymują nasze ciało w miejscu.

Jeśli z przodu usiądzie osoba o wzroście najwyżej średnim, to z tyłu będzie całkiem wygodnie - serio. Do tego kanapa, choć nie da się tam ustawić trzech fotelików, więc jest raczej dwuosobowa, jest całkiem wygodna. Nieźle wyprofilowana i z przyzwoitą długością siedziska. Tu Captur w moim odczuciu ma spory plus - siedzi się wyraźnie wygodniej niż np. w Suzuki Vitara.

Renault Captur 1.3 TCe 150 EDC S-Edition | fot. Marcin Napieraj

Bagażnik, zwłaszcza po opuszczeniu podłogi, również jest wystarczający - teoretycznie ma 377 litrów przestrzeni, którą można powiększyć do 1 235 litrów. W praktyce zapewne jest trochę mniej, ale Captur ma bagażnik jak samochód kompaktowy - tylko nieco węższy.

Skoro mówimy o komforcie, nie sposób nie wspomnieć o zawieszeniu. Captur to prosta konstrukcja z belką skrętną z tyłu, ale nie spodziewałbym się po samochodzie w tym segmentu innego rozwiązania, zwłaszcza że w konkurencjach wygody jazdy Renault spisuje się bardzo dobrze. Mały francuski crossover co prawda nieco się buja, ale czyni to w sposób wyraźnie bardziej przewidywalny niż np. Citroen Cactus, a przy tym niemal równie dobrze pochłania nierówności - zarówno jazda po niezbyt utwardzonej nawierzchni, jak i np. po nierównej brukowanej ulicy nie robi na nim większego wrażenia - jak na swoje możliwości izoluje pasażerów naprawdę bardzo dobrze. Nie wychyla się przy tym mocno na zakrętach, czyniąc jazdę nieco pewniejszą.

... ale bez emocji

Nieco, gdyż sposób prowadzenia Captura przypomina mi, że czasem samochody projektowane są dla osób, które nie lubią nimi jeździć. Naprawdę, Renault jest co prawda poprawne w większości kategorii, ale bardzo nijakie, jeśli chodzi o sposób jazdy. Nie wiem, w którym momencie pojawia się moment graniczny - Captur zupełnie nie zachęca do rozpędzania się nim na zakrętach. Spora w tym "zasługa" układu kierowniczego - jest bez czucia i ma duże przełożenie. Przekazuje na tyle mało informacji, że niemal zawsze musiałem w łuku nieco "dokręcić" bo spodziewany kąt skrętu kierownicy okazywał się niewystarczający. Przez kilka dni testu nie byłem w stanie się do tego przyzwyczaić. Myślę jednak, że 90% tzw. "targetu" tego samochodu może tego nie zauważyć. Do miejskiej i okołomiejskiej jazdy jest całkowicie wystarczający, a kieruje się nim łatwo. Crossover skręca lekko, bez użycia siły, także również podczas manewrowania nie będzie problemów. Zwłaszcza, że w testowym egzemplarzu dodatkowo znalazł się system Easy Park Assist - czyli aktywny asystent parkowania (skośne, prostopadłe, równoległe). Sprawdziliśmy - działa, choć wspomaga wyjechanie tylko z "koperty".

Renault Captur 1.3 TCe 150 EDC S-Edition | fot. Marcin Napieraj

Zagadka

Na ten moment Captur w specyfikacji testowej nie istnieje. Jeśli spojrzycie w cennik i konfigurator, macie do wyboru albo 1.3 TCe 150 KM z automatem w wersji Intens, a jeśli zależy Wam na "usportowionej" i lepiej wyposażonej (nawigacja, alcantara na fotelach, lusterko fotochromatyczne, felgi 17" i trochę detali stylistycznych) odmianie S-Edition, możecie wybrać jedynie silnik 0,9 TCe o mocy 90 KM. Bliższa nam odmiana Intens z tym silnikiem i skrzynią biegów rozpoczyna się od 85 500 zł. 6 500 zł mniej można mieć Captura 1.3 TCe z tą mocą, ale manualną skrzynią biegów, a za 77 000 zł - wersję o mocy 130 KM. Nasz egzemplarz, według informacji przesłanych nam z centrali Renault, jest skonfigurowany na 100 800 zł. Wśród opcji ma dwukolorowy lakier, audio Bose (niezłe, ale nie wiem czy warte dopłaty), stały szklany dach panoramiczny, ogrzewane fotele oraz pakiet "Techno", obejmujący wspomnianego asystenta parkowania oraz asystenta martwego pola. Wśród konkurentów Captura mamy póki co problem ze znalezieniem odpowiedniej konfiguracji mocy i skrzyni biegów, co jest oczywiście na korzyść francuskiej propozycji. Chętnie zestawiłbym Renault z SEAT-em Arona FR, ale odmiana 1.5 TSI nie jest dostępna w naszym kraju. Podobnie jest zresztą z nowym VW T-Crossem. Dość bogato wyposażoną odmianę Style możemy mieć za 87 700 zł, ale tylko z jednostką 1.0 TSI 115 KM i skrzynią DSG. Suzuki SX-4 S-Cross, jeśli chcemy mieć dużo wyposażenia, wymaga dobrania napędu na cztery koła - cena wzrasta wtedy do ponad 107 tys. zł. Odmiana Premium z "automatem" i 1.4 Boosterjet (140 KM) - od 88 900 zł. Mamy jeszcze Opla Mokkę X. Odmiana 1.4 Turbo o mocy 140 KM jest dostępna z "automatem" - ale, cennikowo, doposażona do poziomu Renault (no, ma troszkę więcej "na pokładzie) odmiana Ultimate to wydatek 123 500 zł. Kolejnym konkurentem, który ma niemal idealne parametry - silnik 1.3 o mocy 150 KM oraz przekładnię automatyczną, jest Fiat 500X. Wersja Cross po doposażeniu będzie jednak o niemal 20 tys. zł droższa niż Renault. Także Francuzi całkiem przyzwoicie wycenili swoją topową wersję silnikową - choć tak naprawdę nie wiadomo, kiedy pojawi się oficjalnej ofercie.


Podsumowanie

Sens samochodu znalazłem - był nawet prosty do przewidzenia. Captur 1.3 TCE 150 jest dla ludzi, którzy jeżdżą czasem w trasy z rodziną. Silnik jest całkiem dynamiczny, a przy płynnej jeździe potrafi być dość oszczędny. Ale wciąż nie przekonuje mnie Captur jako taki, głównie przez wpadki ergonomiczne i uczucie braku kontroli nad prowadzeniem samochodu. Ta ostatnia wada może jednak nie być przeszkodą dla ludzi, którzy nie pasjonują się prowadzeniem. Może więc lepiej wybrać jakąś słabszą odmianę?

Dane techniczne

NAZWA Renault Captur 1.3 TCe 150 EDC S-Edition
SILNIK t. benz, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 1332
MOC MAKSYMALNA 110 kW (150 KM) przy 5 000 obr./min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 250 Nm przy 1 700 obr/min.
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, sześciobiegowa, dwusprzęgłowa
NAPĘD przedni
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny MacPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ belka skrętna
HAMULCE tarczowe went./bębnowe
OPONY 205/55R17
BAGAŻNIK 377/1235
ZBIORNIK PALIWA 47
TYP NADWOZIA crossover
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4122/1778/1566
ROZSTAW OSI 2606
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1311/433
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 670/1200
ZUŻYCIE PALIWA 6,6/5,1/6,6
EMISJA CO2 129
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 9,5
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 210
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ (TCe 90 Alize)
CENA WERSJI TESTOWEJ (Intens) 85 500
CENA EGZ. TESTOWANEGO 100 800