Stellantis chce likwidować swoje marki. Tymczasem Stellantis: elektryki Leapmotor z Chin u nas od września

Jak wkurzyć rynek? Najpierw trzeba ogłosić, że z powodu kiepskich wyników wybrane marki grupy Stellantis mogą zniknąć z rynku, a chwilę później poinformować, że pierwsza dostawa pojazdów Leapmotor już pędzi do Europy z Chin.

  • Stellantis zanotował najgorsze od 2023 roku wyniki
  • Pierwsza połowa roku wypadła fatalnie, a straty grupy rosną
  • Carlos Tavares twierdzi, że marki, które nie zarabiają, zostaną zlikwidowane
  • Jednocześnie Stellantis wprowadza do oferty kolejną, piętnastą już markę - tym razem sprowadzoną z Chin

Strategia tego koncernu staje się absolutnie niezrozumiała. Jeszcze kilka miesięcy temu przedstawiciele koncernu Stellantis twierdzili, że wszysto idzie zgodnie z planem, a koncepcja "value over volume" jest strzałem w dziesiątkę. Tymczasem pierwsze półrocze tego roku przyniosło ogromne straty, które ekspresowo odbiły się na cenach akcji. Co więc robi zarząd? Najpierw ogłasza, że marki, które nie zarabiają na siebie, pójdą pod nóż. Z kolei chwilę później informuje, że pierwsza partia samochodów Leapmotor płynie już z Chin. Czego nie rozumiecie?

Leapmotor to praktycznie "piętnasta marka" w portfolio tego koncernu. Ma oferować przystępne cenowo elektryki

Stellantis robi więc coś, co jest na swój sposób niepojęte. Zamiast walczyć o konkurencyjność własnych marek, które mają historię i są rozpoznawalne na rynku, tworzy spółkę joint-venture z lokalnym producentem z Chin, który nie ma wielkiej rozpoznawalności. Co więcej, pokłada w nim wielkie nadzieje w momencie, w którym rynek samochodów elektrycznych hamuje i wytraca tempo.

We wrześniu do Europy trafi pierwsza dostawa modeli C10 i T03. Ten drugi docelowo będzie składany z gotowych komponentów (potencjalnie w systemie SKD) w fabryce w Tychach, na linii produkcyjnej, gdzie do nie dawna produkowano Fiata 500 i Lancię Ypsilon.

Leapmotor C10 Stellantis

Elektryki Leapmotor trafią do sprzedaży w salonach koncernu Stellantis. Część z nich oferuje już kilka marek grupy pod jednym dachem. Według Carlosa Tavaresa "dealerzy cieszą się na wieść o kolejnym atrakcyjnym produkcie". Czyżby? To pokaże czas, ale ten optymizm w jego słowach zdaje się być mocno przesadzony.

Póki co tajemnicą pozostają ceny tych samochodów. T03 teoretycznie ma kosztować mniej niż 25 000 euro, aczkolwiek oficjalnych informacji wciąż tutaj nie dostaliśmy.

Póki co warto obserwować dalsze poczynania tego koncernu. W tym roku Stellantis pokaże 20 nowych samochodów, a część z nich oznacza "być albo nie być" niektórych marek. Najbardziej zagrożony jest tutaj DS, Lancia, Dodge i Chrysler. Ciekawe, jak w tym gronie odnajdzie się niszowy Leapmotor.

Źródło: Automotive News Europe