Renault Clio 0.9 TCe Energy Dynamique
To było mocne wejście. Ledwo pojawił się na rynku, pozwolił na to, żeby marka Renault trzymała się w czołówce sprzedaży w całej Europie. Dzięki popularności najnowszego modelu, Clio znalazło się w pierwszej piątce w 2012 roku. Sprawdzamy, czy zasłużenie, czy to tylko kwestia urody.
Jeśli spytacie kogoś, której generacji Clio teraz mamy, może być nieco zagubiony. Jak popatrzymy na światowe rynki, to wyjdzie nam, że możemy kupić zarówno drugą, trzecią, jak i czwartą generację małej "Renówki". Ta ostatnia zadebiutowała na jesieni i od razu zebrała mnóstwo pozytywnych głosów ze względu na swój design. Ma to też odbicie w sprzedaży. Renault trzyma się bardzo mocno w pierwszej dziesiątce najlepiej sprzedających się modeli w Europie - właśnie z Clio. Nasz egzemplarz to żółta pięciodrzwiówka z pakietem "Sport" i nowym, trzycylindrowym silnikiem 0.9 Turbo. Nie ma tu nic, co znalibyśmy z innych modeli - całkowita "świeżynka". Czy Europa "poleciała" na ten design, czy Clio jest, jak mówiła reklama pierwszej generacji, "prosto z raju"?
Ważne pierwsze wrażenie
Linia stylistyczna, którą obrało Renault, na pewno się opłaci. Nie ma chyba nikogo, kto nie obejrzałby się i nie skomplementował nowego Clio. Charakterystyczny, mocno zarysowany tył z poziomymi lampami, czarne progi kontrastujące z jadowicie żółtym nadwoziem oraz czarne felgi, powodują, że samochód wygląda zjawiskowo. Do tego wyrazisty przód i ciekawie poprowadzona linia, która powoduje, że samochód wygląda na wiele dłuższy niż w rzeczywistości. III generacja wygląda przy najnowszym Clio nieco "klockowato". Oczywiście, za rasowy wygląd małego "Francuzika" odpowiada również pakiet "Sport" - to jego elementami są felgi, czy kalkomanie na boku i na dachu.
Co ciekawe, efektowny wygląd nie jest tylko zasługą bogatej wersji. Jestem w stanie sobie wyobrazić totalnego "golasa", na stalówkach i polakierowanego na biało - może nie będzie wyglądał tak wystrzałowo, ale na pewno nie będzie to brzydki samochód. Trzeba przyznać, że dzieło stylistów Renault jest udane.
Ten sam atrakcyjny design przeniknął do wnętrza. Asymetryczna, ciekawie poprowadzona deska rozdzielcza może nie jest już tak jednoznacznie urodziwa jak nadwozie, ale może się podobać. Jeśli miałbym coś jej zarzucić, to użycie przez producenta błyszczącego, czarnego "lakieru fortepianowego" dookoła opcjonalnego systemu nawigacji.
Za to podzielone "na trzy" zegary wyglądają dobrze, jak i w pełni spełniają swoją rolę. Co prawda można zarzucić nieco brak czytelności obrotomierzowi, ale to i tak nie jest samochód sportowy, a w jeździe miejskiej poradzimy sobie, polegając dodatkowo na podpowiedziach komputera.
Dodatkowym plusem wnętrza na pewno będzie przeniesienie znanych z karoserii elementów pakietu "Sport" - a więc żółto-szarych aplikacji na kierownicy czy obudowie drążka zmiany biegów oraz nawiewu po lewej i prawej stronie. Udało się też wygospodarować całkiem przyzwoitą ilość miejsca. Zarówno kierowca jak i pasażer nie będą do siebie przytulać się bez potrzeby, i to mimo tego, że nie dzieli ich podłokietnik (trochę szkoda). Z tyłu miejsca jest tyle, ile mają konkurenci klasowi - ani więcej, ani mniej. Za to kanapa, choć twarda, jest dość dobrze wyprofilowana.
300-litrowy bagażnik również możemy uznać za zaletę. Tyle tylko, że dostęp do niego jest również podporządkowany stylistyce - otwór załadunkowy jest nieduży. Na dodatek po złożeniu siedzeń nie ma szans na równą podłogę. Do codziennych zastosowań jednak zarówno pojemność, jak i spora ustawność, powinny wystarczyć.
Nowinka bez nowości
W Clio czwartej generacji debiutuje nowy silnik z rodziny Energy. Zgodnie z panującą modą, jest mniejszy i ma turbosprężarkę. Dokładnie ma 898 centymetrów sześciennych, trzy cylindry i rozwija 90 KM. Mimo tego, że jest o cylinder większy, można śmiało postawić go jako konkurenta dla mocno promowanego przez Włochów silnika Twinair. Tam są co prawda tylko dwa "garnki", ale pojemność i moc niemal identyczne.
Silniki mają też dokładnie takie same zalety i wady. No, prawie, bo 0.9 TCe jest jednak kulturalniejszy, zwłaszcza na niskich obrotach. Za to wysokie pojawiają się bardzo powoli i w żadnym zakresie nie można mówić o tym, że samochód ma choćby ciekawe, nie mówiąc o ładnym, brzmienie. Po prostu jest, napędza Clio i jakoś go słychać - tak jak to mają w zwyczaju "trzycylindrówki".
Jeśli chodzi o dynamikę, na pewno dzięki temu silnikowi zyskujemy elastyczność - 135 Nm od 2500 obr./min. pozwala na całkiem przyzwoite odpychanie się w "miejskiej dżungli". Na trasie będzie już brakowało "pary". Zresztą, jeśli ktoś nabierze się na sportowy design Clio, będzie rozczarowany. Samochód przyspiesza do 100 km/h w 12,2 sekundy i nie można powiedzieć o nim, że jest Dynamique (co sugeruje nazwa... pakietu wyposażenia). Znów jest to po prostu "odpychacz", który owszem, pozwoli na rozwinięcie nawet 180 km/h, ale powyżej 120 km/h nie będzie to już żadną przyjemnością.
Na dodatek, samochód wyposażono w tryb "eko" - dzięki temu ma palić mniej. Szkoda tylko, że Francuzi poszli po linii najmniejszego oporu i po prostu po naciśnięciu tego trybu samochód dostaje kaganiec. Wtedy reakcja na gaz jest "gumowa", samochód nie jedzie, kierowca się męczy i zaczyna mieć w... rurze wydechowej całą tą "eko" jazdę.
Zwłaszcza, że, podobnie jak Twinair, 0.9 TCe albo jest w miarę dynamiczny, albo mało pali. W tym drugim przypadku, w mieście można zmieścić się w ok. 7,5 litra. W tym pierwszym, raczej będzie 9 z przodu. Wcale nie tak oszczędnie. Zdecydowanie lepiej jest w trasie, zwłaszcza w obszarze niezabudowanym - tutaj komputer pokaże nam bezproblemowo wyniki w granicach 4,2-4,7 l/100 km. Przy szybszej jeździe Clio zmieści się w "szóstce".
Na pochwałę zasługuje natomiast skrzynia biegów. Nie jest to co prawda "szóstka", ale nieodczuwalny jest w miejskim samochodzie brak ostatniego przełożenia. Natomiast odczuwa się to, że drążek pracuje pewnie, wchodzi z fajnym oporem, droga prowadzenia nie jest długa, a biegi są ciekawie zestopniowane. Gdyby tylko pod maską był jakiś ciekawszy silnik (np. 1.2 TCe o mocy chociaż 110 KM), to byłby to bardzo fajny usportowiony tandem do "rozrabiania" w mieście.
Mieszane uczucia ponownie
W ogóle to Clio jakieś "zamieszane". Tak czy inaczej, zacznę od plusów, choć, to zależy dla kogo. Na pewno za agresywną stylizacją poszło zawieszenie. Jest bardzo przyjemne. Samochód nie buja się na zakrętach, nie skacze jak piłka po nierównościach i zapewnia dość neutralne prowadzenie. Oczywiście, znajdą się zwolennicy miękkich kanap, jednak Clio ujmuje tym, że w zestawieniu właśnie ze skrzynią biegów, powoduje, że jazda typu "redukcja, gaz, zakręt, prosta" przywołuje duży uśmiech na twarzy. Clio jest zwinne i sprytne. Przy okazji jednak nie pozbawia pasażerów plomb. Układ pracuje dość twardo, ale nie nieprzyjemnie. Na równe drogi w sam raz, na nasze może trochę gorzej, ale uczucie dyskomfortu będzie raczej obce. Do pełni szczęścia brakuje tylko dwóch rzeczy. Jedna, to lepiej wyprofilowane fotele - te mają zdecydowanie miejską charakterystykę, z mało podkreślonym trzymaniem bocznym.
Drugim "felerem", znacznie poważniejszym, choć mającym to samo wytłumaczenie, jest układ kierowniczy. Na pewno Clio dobrze się manewruje. Czy to centrum handlowe, czy ciasne uliczki, kierownica pracuje lekko, a samochód jest bardzo zwrotny. Parkowanie nie będzie dla nikogo problemem, również dzięki czujnikom parkowania z tyłu (widoczność ograniczają trochę szerokie słupki i podcięte tylne szyby). Sprawa się komplikuje podczas jazdy drogowej i próbach dogonienia skrzyni i zawieszenia. Układ zupełnie nie ma czucia, a czasem sprawia wrażenie, jakby kierownica chodziła "za szybko" w stosunku do tego, co się dzieje z samochodem. Elektryczne wspomaganie ma plusy podczas powolnej jazdy manewrowo-miejskiej, natomiast zupełnie nie sprawdza się na drogach, na których prędkość jest wyższa niż 50 km/h.
Na pochwałę za to zasługują hamulce - łatwo je wyczuć, a samochód hamuje bardzo przyzwoicie, jak na swoją klasę.
Niezła oferta
Trzeba przyznać, że Renault udało się skonstruować całkiem przyzwoity cennik. Za wersję Dynamique z silnikiem 0.9 TCe trzeba zapłacić 54 300 zł. I to jest dobra cena, zwłaszcza, że otrzymujemy samochód niemal kompletnie wyposażony. System MEDIA NAV - prosta, intuicyjna nawigacja na 7-calowym dotykowym ekranie jest tu w standardzie. Podobnie jak komplet poduszek powietrznych oraz ESP (swoją drogą, nie wiem kto wymyślił, że nie można odłączyć ESP żadnym guziczkiem - powinni go skazać na wieczne próby wyjeżdżania Clio ze śniegu). Są też elektrycznie sterowane szyby oraz klimatyzacja (manualna). W naszym egzemplarzu licznik "na kasie" zatrzymał się na 58 550 zł, czyli niewiele dalej niż "podstawowy" Dynamique. Większość tej kwoty poszła na pakiet "Sport" (2000 zł) oraz lakier Eclair (650 zł). Poza tym doszły czujniki parkowania za 1000 zł.
Cena podstawowego Clio może nie jest zupełnie niska, ale dzięki tak skonfigurowanemu cennikowi, na pewno warto zainteresować się bogatszymi wersjami, bo niewiele w nich jest do dokupienia. Brakuje tylko ksenonowych reflektorów w opcji, czy elektrycznie sterowanych tylnych szyb.
No i jeszcze jedno. Jak na samochód debiutujący w 2012 roku, rozczarowywać może jakość wykończeń. Owszem, nic nie skrzypi, nic nie stuka, ale plastiki nie są zbyt przyjemne, a na drzwiach sprawiają dość mizerne wrażenie, zwłaszcza, że jest ich dużo. Nie znalazło się miejsca nawet na kawałek materiału poza drobną wstawką przy łokciu kierowcy i pasażera.
Jakie jest więc nowe Clio? Na pewno to dobra oferta, choć nie można powiedzieć, że jest to samochód niezapomniany, czy rewolucyjny. Ma kilka wpadek, do największych należy nadspodziewanie przeciętna jakość oraz pewne braki w dynamice, których nie spodziewalibyśmy się, analizując silnik "na papierze". Zaskakuje za to dobrą kalkulacją ceny, fajną skrzynią biegów i dobrze zgranym zawieszeniem.
Plusy:
- atrakcyjna oferta w przypadku wersji Dynamique
- dopracowane zawieszenie i skrzynia biegów
- ciekawy design i możliwości konfiguracji
Minusy:
- przeciętna jakość materiałów
- nijaki układ kierowniczy bez "czucia"
- braki w dynamice jednostki 0.9 TCe
Podsumowanie:
Było bardzo blisko, żeby zrobić najlepszy samochód w klasie.