Renault Clio V6 to cudownie szalony projekt. Poznajcie jego sekrety
Narodziło się w czasach, kiedy polityczna poprawność była nieobecna w motoryzacji, a marki mogły szaleć do woli. Renault Clio V6 to szalone auto, które obecnie staje się pożądanym rarytasem.
To bez wątpienia jeden z najbardziej szalonych samochodów XXI wieku. Jakimś cudem przepchnięte przez sidła księgowych i stworzone dzięki doświadczeniu jednej z najlepszych firm w historii motorsportu. Oto Renault Clio V6 - auto, które bardzo szybko zyskało tytuł pojazdu kultowego i pożądanego przez kolekcjonerów.
Renault Clio V6 narodziło się nieco dzięki "przypadkowi"
W 1998 roku podczas targów w Paryżu zaprezentowano studyjny model Clio Renault Sport V6 24V. Stanął on na wystawie obok koncepcyjnego Vel Satisa i odświeżonego Twingo. Jak zapewne się domyślacie uwaga widowni była skupiona właśnie na szalonym Clio.
Renault Clio V6 w pierwszym wydaniu wyglądało abstrakcyjnie - nadwozie popularnego modelu zyskało tutaj bardzo agresywną linię
Krótkie i piekielnie szerokie nadwozie skrywało silnik V6. Ci, którzy mieli nieco bardziej zasobne portfele, od razu pobiegli do przedstawicieli marki i zapytali się o cenę.
Renault uznało więc, że warto zainwestować w ten samochód. Kluczem do sukcesu było więc znalezienie dobrego partnera, który dopracuję tę konstrukcję.
Renault Clio V6 zostało doszlifowane dzięki Tom Walkinshaw Racing
TWR zasługuje na osobny artykuł, tak więc nie będę rozwodzić się nad historią tej firmy. Warto jedynie wspomnieć, że dzięki niej powstało wiele najwspanialszych samochodów z Le Mans, a także szereg drogowych pojazdów. Wśród nich jest między innymi Aston Martin DB7, który wyewoluował z odrzuconego projektu Jaguara.
Rysunki techniczne doskonale pokazują stopień zaawansowania tej konstrukcji
W 2000 roku auto było ukończone. TWR wcisnęło do tego malucha silnik V6, który pochodził z Laguny V6. Co ciekawe nie jest to jednostka ze stajni Renault, a z garażu PSA. Francuzi musieli kupić od swoich konkurentów nowoczesną jednostkę, aby zastąpić wybitnie wysłużony silnik PRV.
TWR uznało, że Renault Clio V6 potrzebuje więcej mocy, dlatego też jednostkę gruntownie przebudowano. Wzmocniono jego konstrukcję, przesunięto odcinkę, dorzucono większe wtryskiwacze i zwiększono kompresję. Efektem było 230 KM wędrujących na tylną oś. Sprint do setki zajmuje tutaj 6,4 sekundy, a prędkość maksymalna to ponad 230 km/h.
Aby Renault Clio V6 jakkolwiek się prowadziło, silnik wciśnięto idealnie na środku nadwozia
Tak, dobrze czytacie - to auto ma centralnie umiejscowiony silnik. Przyklejono go niemalże do foteli kierowcy i pasażera, zajmując cały tył samochodu. Za nim znalazło się miejsce na malutki, 40-litrowy kufer. Drugi, 67-litrowy, znalazł się pod maską z przodu.
Co ciekawe auto nie wyposażono w żadną kontrolę trakcji. ABS musiał wystarczyć, a brak elektronicznego wsparcia argumentowano tym, że w samochodzie... nie ma turbosprężarki.
Oznaczało to dwie rzeczy - po pierwsze, aby prowadzić Renault Clio V6 trzeba mieć jaja wielkości Mount Everest. Narowiste i nieprzewidywalne potrafiło zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Idealne położenie silnika i szeroki rozstaw kół miały w zupełności wystarczyć. Także tego, no...
O dziwo Renault Clio V6 nie produkowano we Francji
Pierwsza seria powstawała w najmniej oczekiwanym miejscu. Skoro nie Francja, to pewnie Wielka Brytania, skąd wywodzi się TWR? Nic bardziej mylnego.
Auta z fazy pierwszej składano w miejscowości Uddevalla, w Szwecji. Ręcznie składano tam po 12 samochodów dziennie, a łącznie powstało 1631 aut z pierwszej fazy.
Wbrew pozorom Renault Clio V6 ma mało wspólnego z seryjnym Clio. Wykorzystano tutaj tylko kilka elementów nadwozia i wnętrza. Większość podzespołów, od platformy, przez zawieszenie, aż po poszycie opracowano od podstaw.
Lifting wniósł dużo zmian
Fazę drugą zaprezentowano już w 2003 roku. Odświeżono nie tylko stylistykę - zmodyfikowano też całą konstrukcję auta. Francuzi postanowili podkręcić 3-litrowe V6, dzięki czemu uzyskano 255 KM. Skrócono też ostatni bieg, co pozwoliło na zwiększenie prędkości maksymalnej do ponad 255 km/h. Sprint do setki "skurczył się" do 5,8 sekundy. Czyniło to Clio V6 jednym z najszybszych samochodów na rynku. Cóż za czasy!
Zmiany w konstrukcji były wyraźne. Zwiększono rozstaw osi i jeszcze bardziej poszerzono auto, co zaowocowało większą stabilnością. Postawiono tez na znacznie sztywniejsze nastawy całej konstrukcji. Dzięki temu auto miało być mnie przerażające w prowadzeniu.
Renault Clio V6, faza druga. Stylistyka nadwozia mocno się zmieniła.
Produkcja Renault Clio V6 przeniosła się też do Dieppe
Francuzi uznali, że warto zagospodarować nieużywaną po rezygnacji z modeli Alpine fabrykę. Kto by pomyślał, że kilkanaście lat później powstawać tam będzie nowe A110.
Clio V6 fazy drugiej budowano krócej, bo tylko dwa lata. W efekcie powstało raptem 1309 takich samochodów. Wiele z nich wykończono efektownymi kolorami - niebieskim, wiśniowym czy limonkowym "Acid Yellow".
Łącznie powstało 2940 egzemplarzy tego samochodu
Nikogo nie powinien więc dziwić fakt, iż ceny tego samochodu rosną w tempie ekspresowym. To jeden z ostatnich tak szalonych projektów stworzonych przez "masową" i popularną markę. Nawiązania do Renault 5 Turbo nie były tutaj przypadkiem - Francuzi bardzo chcieli stworzyć swego rodzaju "mechaniczny hołd" dla tego wyjątkowego auta.
Na deser legenda o powstaniu tego samochodu
Ponoć ówczesne władze Renault zasłyszały, że Volkswagen pracuje nad 3-litrowym Lupo. Uznali więc, że nie mogą być gorsi i pokażą coś znacznie ciekawszego. Nie wiedzieli tylko, że 3-litrowe Lupo oznaczało wyjątkowo oszczędne auto, które miało zużywać raptem 3-litry oleju napędowego na sto kilometrów. Tymczasem Renault Clio V6 wciągało około 15 litrów benzyny na setkę.