Renault Clio Williams to dziecko sukcesu w F1. Jego ceny osiągają zawrotny poziom
Na hasło Renault Clio Williams niemal każdy dostaje gęsiej skórki. Ten hothatch stał się już legendą, a jego obecność na rynku to efekt sukcesów w F1.
Zestawienie słów Renault i Williams w jednym zdaniu budzi wiele emocji. Romans legendarnego zespołu wyścigowego i francuskiej marki owocował szeregiem zwycięstw w F1 i dominacją Williamsa w latach 1992-1994 i 1996-1997. Aby więc dać zwykłym zjadaczom chleba odrobinę wyścigowego klimatu stworzono Renault Clio Williams. Auto nie tylko nawiązywało do zwycięstw w Formule 1, ale także miało być przepustką do Grupy N.
Renault Clio Williams to tak naprawdę dzieło Renault Sport
To Francuzi zadbali o to, aby ten samochód był nie tylko bardzo efektywny, ale i efektowny. Bazą był zresztą bardzo wdzięczny model. Standardowa wersja może i oferowała raptem 54 KM, jednak na szczycie oferty znajdowała się bardzo szybka odmiana z silnikiem 1.8.
Uznano jednak, że nie jest to właściwe auto do noszenia tak zacnej nazwy. Francuzi poszli więc "po bandzie" i stworzyli coś zupełnie innego.
Punktem wyjścia było Clio 1.8, aczkolwiek tutaj zaczynał się cały festiwal modyfikacji. Przede wszystkim silnik zastąpiono mocniejszą, 2-litrową, 16-zaworową konstrukcją. Generowała ona aż 150 KM. Do tego moc na koła przekazywała skrzynia biegów o krótkich przełożeniach, co oznaczało fenomenalne osiągi.
Renault Clio Williams rozpędzało się do setki w 7,8 sekund i osiągało blisko 215 km/h. A do tego jeździło jak szalone.
Francuzi wyciągnęli z Clio Cup zawieszenie, a rozstaw przednich kół zwiększyli o 35 mm. Dzięki temu zapewniono lepszą stabilność w zakrętach, a przy okazji "stworzono" tendencję do podrywania tylnego koła w szybko pokonywanych łukach.
Oczywiście Renault Clio Williams było też atrakcyjniejsze wizualnie
Auto wykończono charakterystycznym granatowym lakierem, z którym fantastycznie współgrały 15-calowe złote felgi Speedline. W tym samym kolorze wykończono wszelkie detale ozdobne na tym aucie. Maska z charakterystycznym wlotem typu NACA także była elementem, który pozwalał na szybkie rozpoznanie tego samochodu.
W kabinie pojawiły się natomiast kubełkowe fotele i nowe niebieskie tarcze zegarów. Obok kierownicy znalazło się z kolei miejsce na pamiątkową złotą tabliczkę z numerem samochodu. Auto 001 trafiło w ręce Franka Williamsa. I choć poruszał się on już wtedy na wózku, to jednak auto pozostawił w swoim posiadaniu na lata.
Renault planowało zbudować 3 800 samochodów, czyli o 1 200 więcej niż wymagane 2 500 homologacyjnych sztuk. Popularność tego auta zaowocowała jednak dalszym rozszerzaniem produkcji. Po pierwszej numerowanej serii powstały jeszcze dwie, a licznik na linii zatrzymał się w okolicach 12 000 wyprodukowanych aut.
Obecnie Renault Clio Williams osiąga astronomiczne ceny
Oryginalne auta z numerowanych serii potrafią kosztować już nawet 30 000 euro - zwłaszcza jeśli są w idealnym stanie. Kolekcjonerzy polują na każdą zadbaną sztukę, a z roku na rok ich podaż zdaje się maleć w ekspresowym tempie.