Schyłek silników wysokoprężnych jest bliski?
Czarne chmury zbierają się nad silnikami diesla. Producenci zapowiadają zastąpienie małych jednostek wysokoprężnych hybrydami, a unijni radni przegłosowują kolejne ustawy wymierzone przeciwko dieslom.
30 000 euro. Dokładnie tyle będą mogły wynosić grzywny nakładane na producentów za każdy samochód nie spełniający wciąż zaostrzanych europejskich norm emisji spalin i innych szkodliwych substancji. Ta zaporowa kwota może sprawić, że samochody napędzane silnikami diesla znikną z rynku szybciej, niż nam się wydaje. I choć można by było przypuszczać, że wszystkiemu winny jest skandal dotyczący Volkswagena, który wybuchł w 2015 roku, to tak naprawdę pierwsze kroki w tej sprawie Unia Europejska podjęła już w 2012 roku. Po aferze dieselgate wydarzenia potoczyły się, jak po równi pochyłej.
"Wiedzieliśmy, że emisje były większe na drogach, niż w czasie testów laboratoryjnych, więc już w 2012 roku rozpoczęliśmy przegląd ram dotyczących homologacji dla samochodów" - twierdzi Karmenu Vella, unijny komisarz ds. środowiska. Według nowego pomysłu parlamentu europejskiego przed uzyskaniem homologacji samochody mają być częściowo testowane na drogach, a nie w sterylnym środowisku laboratoryjnym, co ma zapobiegać kolejnym oszustwom.
Nowe przepisy homologacyjne mogą być zabójcze dla samochodów napędzanych przez jednostki wysokoprężne. Elżbieta Bieńkowska, komisarz ds. rynku wewnętrznego i przemysłu twierdzi, że przegłosowane wysokie kary nakładane na producentów samochodów, które nie będą spełniać wymogów, są początkiem końca motorów wysokoprężnych. "Diesle nie znikną z ulic z dnia na dzień. Jestem jednakże pewna, że znikną dużo szybciej, niż możemy to sobie wyobrażać" - komentuje Bieńkowska.
Burmistrz Londynu, Sadiq Khan nie pozostaje obojętny na przegłosowywane ustawy i ogłosił, że miasto będzie pobierało opłaty od właścicieli aut z najbardziej zanieczyszczającymi środowisko silnikami wysokoprężnymi. Według informacji pozyskanych przez Ars Technica, z początkiem kwietnia 2019 roku niektórzy będą musieli zapłacić za wjazd do centrum miasta nawet 24 funty (ok. 100 zł). Z kolei od stycznia 2018 roku żadna nowa taksówka z silnikiem wysokoprężnym nie otrzyma od ratusza licencji. Na razie restrykcyjne przepisy będą obowiązywać w samym Londynie, ale brytyjski rząd opracowuje już plany ograniczenia używania "ropniaków" też w 35 innych miastach Zjednoczonego Królestwa.
Pod koniec zeszłego roku burmistrzowie i prezydenci Paryża, Madrytu, Aten oraz Meksyku także zobowiązali się do wprowadzenia przepisów zakazujących wjazdu do centrów miast samochodom z silnikami diesla i samochodom dostawczym. Do 2025 roku mają one zniknąć z każdego z wymienionych miast. Agresywne zabiegi polityczne z pewnością przyczynią się do spopularyzowania technologii hybrydowej i elektrycznej. Pytanie tylko, czy rzeczywiście trzeba było podejmować tak radykalne działania już teraz, zamiast dać jeszcze klientom oswoić się z tymi rozwiązaniami. Zdaniem ekspertów zmiany w przepisach znacznie przyspieszą proces przyjmowania się ekologicznych pojazdów i były koniecznym krokiem na drodze do postępu i modernizacji.