Volkswagen trochę nie wie, co zrobić z SEAT-em. Szkoda go likwidować, ale...
SEAT stał się dużym problemem dla Volkswagena. Niemcy nie wiedzą co zrobić z tą marką. Póki co jej przyszłość jest zagwarantowana do 2029 roku, ale co będzie dalej - tego nie wiemy.
SEAT trafił w ręce Volkswagena w 1990 roku. Początkowo miał być budżetową propozycją, aczkolwiek o ten tytuł szybko zaczął bić się z przejętą chwilę później przez Niemców Skodą. Później zdecydowano więc, że hiszpańska marka stanie się konkurencją dla Alfy Romeo.
Jej auta miały być emocjonujące, nie tylko wizualnie, ale i mechanicznie. I choć kierunek rozwoju był dobry, to jednak po drodze "coś poszło nie tak" i założony cel nigdy nie został osiągnięty.
Teraz Cupra zjada SEAT-a
Kojarzycie te memy, na których mamy dwa śniadania? W jednej miseczce jest pięknie wycięty z tosta miś i owsianka. W drugiej resztka tego tosta jest po prostu wrzucona do pustej miski.
Trochę tak wygląda teraz zestawienie SEAT-a i Cupry. Ta druga marka stała się oczkiem w głowie koncernu Volkswagena. Po prostu od początku dobrze ją poprowadzono, tworząc z linii szybkich SEAT-ów producenta usportowionych aut.
Formentor cieszy się ogromną popularnością, a nadchodzące modele tylko wzmocnią pozycję tej marki (mowa tutaj o Terramarze i Tavascanie).
Tymczasem SEAT jest w przedziwnej stagnacji. Ta hiszpańska marka nie dostała jako jedyna w pełni elektrycznego auta. Skoda oferuje Enyaqa, Volkswagen ma całą gamę ID, a Audi E-Trony. Cupra dostała zaś Borna, który na początku był zresztą Seatem El-Born.
Nic nie wskazuje na to, aby ten samochód miał zyskać logo Seata. Niewiele mówi się także o liftingu Leona. Po prostu lepiej sprzedaje się on jako Cupra, tym bardziej, że teraz dostępny jest także ze słabszymi silnikami, o mocy 150 i 190 KM.
Volkswagen bardzo nie chce przyznać, że trzeba tutaj podjąć radykalną decyzję
Osobiście nie widzę szans na to, aby SEAT znowu zaistniał w gronie innych marek koncernu. Cupra to strzał w dziesiątkę, który bardzo udał się Volkswagenowi - i jednocześnie doprowadził do kanibalizacji swojej marki-matki.
Wiele osób zauważa, że Niemcy rozważają przekształcenie Seata w markę "nowej mobilności". Mowa tutaj o samochodach do carsharingu, hulajnogach i innych nietypowych środkach transportu.
Hiszpanie już przetarli ten szlak z linią SEAT MÓ. Nie zdziwię się, jeśli taki kierunek rozwoju zostanie tutaj obrany - to jedyna szansa na to, aby SEATy w ogóle przetrwały na rynku.