Seat ma problem. Volkswagen zupełnie nie wie co z nim zrobić. Wcale mnie to nie dziwi
Niemcy mają nietypowy problem. Grupa Volkswagena zrobiła świetny ruch wydzielając Cuprę z Seata, ale teraz ta druga marka jest w absolutnej stagnacji. Co więcej, nikt do końca nie wie co z nią zrobić, a nowych modeli nie ma na horyzoncie.
SEAT od lat stanowił problem dla swojego właściciela, czyli dla Volkswagena. Początkowo markę tę traktowano podobnie jak Skodę, czyli jako budżetową alternatywę. Później uznano, że "hiszpański temperament" można wykorzystać jako slogan reklamowy. Na celowniku wylądowała więc Alfa Romeo. Wyścig z Włochami nigdy jednak się nie udał, gdyż nikt nie postrzegał Seata jako "seksownej" i pociągającej marki.
Dopiero wydzielenie Cupry pozwoliło osiągnąć założony cel. Teraz ta submarka rozwija się w ekspresowym tempie, a kolejne modele wypadają niczym z magicznego kapelusza. Tymczasem w Seacie zapanowała cisza - i taki stan rzeczy potrwa do 2026 roku, gdyż przez najbliższe 3 lata nie poznamy żadnego nowego auta tej marki.
SEAT umiera w ciszy. Wizja na jego przyszłość jest tylko jedna
To zaskakujące, że w dobie elektryfikacji, SEAT jest jedyną marką w portfolio grupy Volkswagena, która nie ma w ofercie auta elektrycznego. Jest to o tyle zabawne, że taki samochód oferowany był kilka lat temu (w formie elektrycznego Mii), ale szybko przepadł.
Obecnie mamy więc starzejącą się Atekę, dobrego, ale tracącego na popularności Leona, odświeżone niedawno Ibizę i Aronę, oraz dużego SUV-a Tarraco. Nie jest to zła gama modelowa, ale zdecydowanie brakuje jej świeżości i czegoś, co był zainteresowało klientów SEAT-em.
Wszystko wskazuje jednak na to, że Volkswagen nie chce inwestować w tę markę. Wstępny plan na przyszłość po 2030 roku zakłada stworzenie z niej firmy oferującej "nową mobilność".
Mowa tutaj przede wszystkim o elektrycznych skuterach, małych miejskich samochodach na prąd i innych pojazdach usługowych. SEAT tym samym mógłby stać się marką oferującą auta pokroju małego i zwinnego Citroena Ami czy Renault Twizy.
I wbrew pozorom nie jest to zła opcja. Elektryczne skutery SEAT Mó zyskują na popularności, zwłaszcza na południu Europy. Jeśli dodamy do tego jakiś prosty samochód elektryczny, stworzony z myślą o carsharingu (niczym auta Mobilize Renault, w tym model Limo), to byłoby to idealne dopełnienie oferty grupy Volkswagena.