Spotify zrobiło urządzenie do auta, które trochę nie ma sensu (ale też trochę go ma)
W erze smartfonów Spotify wypuściło "samochodową rzecz". Rzecz w tym, że nie jest nam ona raczej potrzebna, choć niektórym przypadnie do gustu.
Zapewne zastanawiacie się co to za wynalazek. Otóż odpowiadam Wam - w dobie smartfonów i nowoczesnych telefonów Spotify wypuściło swoje własne urządzenie, które służy do słuchania muzyki. Nikt by na to nie wpadł, nieprawdaż? W każdym razie: jest to niewielka czarna kostka, z dużym ekranem i dwoma przyciskami. Możecie ją zamontować w dowolnie wybranym miejscu i korzystać z niej do odtwarzania muzyki z tej usługi.
Pojawia się więc jedno podstawowe pytanie - na co to komu, skoro jest Spotify na smartfonie?
Teoretycznie odpowiedzią mogłoby być samo zastosowanie tego urządzenia. Na przykład sprawdziłoby się w starszych autach lub w klasykach, gdyby można było podpiąć je bezpośrednio do instalacji audio. Tymczasem jak wiadomo nie ma tutaj żadnego wzmacniacza - to po prostu odbiornik z wyświetlaczem. Tym samym tak czy siak potrzebujecie do tego radia, obowiązkowo z połączeniem Bluetooth lub wyjściem AUX.
Mała kostka z dwoma pokrętłami i wyświetlaczem. Czy ma to sens?
Po co więc dokładać kolejną rzecz do wnętrza samochodu? Według Spotify jest miejsce na takie urządzenie - zwłaszcza w starszych samochodach. Chodzi o to, aby nie rozpraszać kierowcy obsługą smartfona. W wielu nowych autach multimedia można obsługiwać już prosto z kierownicy lub za pomocą Apple CarPlay/Android Auto. Tutaj chodzi o to, aby telefon pozostawał schowany i nie zachęcał do "klikania" będąc na wierzchu.
Jednocześnie urządzenie Spotify można po prostu zostawiać w samochodzie, mocując je na stałe w konkretnym miejscu. Jest ono przypisane do danego konta Spotify Premium, tak więc uczy się upodobań słuchającego i dopasowuje specjalnie dla niego konkretne playlisty/utwory.
A ile Spotify życzy sobie za taki wynalazek?
Póki co - nic. To rozwiązanie wchodzi obecnie w fazę testów, gdzie wybrani użytkownicy będą mogli sprawdzić działanie i sensowność zewnętrznego urządzenia. Docelowo firma zajmująca się streamingiem będzie pobierała opłatę w wysokości 79 dolarów za "car thing".
Zasadniczo Yanosik ma coś podobnego, ale...
Możecie przecież kupić zewnętrznego Yanosika - i z tego co wiem, to sporo osób się na niego decyduje. Jest to wygodne, gdyż telefon nie pozostaje włączony przez cały czas, a małe urządzenie łatwo wygodnie zamocować w aucie.
W przypadku rozwiązania Spotify jest jednak nieco inaczej, wszak nie potrzebujemy stałego podglądu na odtwarzaną muzykę. Przydaje się to tylko w starszych autach, gdzie transmisja za pomocą kabla AUX całkowicie wyklucza wyświetlanie jakichkolwiek informacji o słuchanej muzyce na wyświetlaczu radia. Myślę, że jednak klienci posiadający starsze auta będą na tyle wąską grupą odbiorców, że cały projekt okaże się finansowym niewypałem.