SsangYong Kyron II 2.7 XDi Premium AWD
Pierwsza odsłona Kyrona nie wszystkim przypadła do gustu. Był to samochód bardzo charakterystyczny, chociaż do tego akurat firma SsangYong zdążyła już nas przyzwyczaić. Przy okazji modernizacji modelu, postanowiono wiele zmienić. W ten sposób powstał Kyron II, a.k.a. New Kyron.
W przedniej części nadwozia można teraz dopatrzeć się podobieństw do Mercedesów klas M oraz S. Wyraźnie widać także zupełnie nowy trzy-liniowy, chromowany grill i wlot powietrza osłonięty prostą, funkcjonalną siatką.
Jednak najbardziej charakterystyczna zmiana to inna linia lamp tylnych. Tym razem poprowadzono je w poziomie, co sylwetce auta wyszło zdecydowanie na dobre. Nie owijając w bawełnę, Kyron po liftingu wygląda po prostu lepiej. Na dobrą sprawę, tak właśnie powinien prezentować się od samego początku.
Bez udziwnień
To, co dobre, takim właśnie powinno pozostać. Cieszy więc, że firma w dalszym ciągu pozostaje wierna konstrukcji nadwozia opartego na ramie. Zwiększa ona wprawdzie masę pojazdu, ale ma też niezaprzeczalne zalety, które okazują się nie do przecenienia podczas eksploatacji w trudnych warunkach - ogromną wytrzymałość na skręcanie, zginanie i uderzenia.
Czyżby więc nie wprowadzono żadnych istotnych nowinek? Wprost przeciwnie. Ofertę uzupełnia teraz odmiana Premium, oferowana wyłącznie ze stałym (a nie dołączanym) napędem 4x4, całkowicie nowym tylnym zawieszeniem wielowahaczowym oraz silnikiem znanym z większego Rextona. Mowa o pięciocylindrowym 2.7-litrowym dieslu, wyprodukowanym we współpracy z Mercedesem. Parametry tej jednostki, na potrzeby odświeżonego Kyrona, uległy jednak pewnym zmianom.
Siła pociągowa
Testowana odmiana Kyrona jest lżejsza od Rextona o ponad 50 kg, dlatego też maksymalną moc silnika zmniejszono do 165 KM, a moment obrotowy - do 340 Nm. Nie odbija się to negatywnie na zdolnościach auta do żwawego przemieszczania, bo do osiągów trudno mieć większe zastrzeżenia. Jeżeli kogoś nie satysfakcjonuje czas ponad dwunastu sekund potrzebnych do uzyskania tzw. setki czy prędkość maksymalna 185 km/h, niech weźmie pod uwagę, z jakim pojazdem ma do czynienia.
Jego niebagatelna masa (blisko 2 t), układ przeniesienia napędu, wreszcie seryjna, automatyczna skrzynia biegów, płynnie i szybko dopasowująca jedno z pięciu przełożeń do warunków jazdy - to wszystko ma znaczenie. Przy bardzo łagodnym traktowaniu pedału przyspieszenia, lampkę "rezerwy" zobaczymy po przejechaniu około 620 km. Zbiornik paliwa jest pojemny, 75-litrowy, a więc o 5 litrów mniejszy niż w Rextonie.
Jak na kanapie
Podróżując Kyronem, nie wypada zresztą traktować wspomnianego wyżej pedału inaczej, niż właśnie delikatnie. Auto ma dość precyzyjny układ kierowniczy i równocześnie bardzo miękko zestrojone zawieszenie sprzyjające spokojnemu, niespiesznemu "połykaniu" kolejnych kilometrów. Towarzyszy temu bujanie nadwozia we wszystkich możliwych kierunkach, a próby jakichkolwiek szaleństw dławione są w zarodku przez bardzo czujny układ kontroli trakcji. Czy to źle? To zależy, czego oczekujemy. Teoretycznie producent mógł oczywiście usztywnić układ jezdny, ale na pewno byłoby mniej komfortowo, a nie o to przecież chodzi w przypadku SUV-a.
Podczas jazdy ze stałą prędkością wewnątrz jest zaskakująco cicho. Swobodne prowadzenie rozmowy czy słuchanie muzyki nie stanowi żadnego problemu, na pochwałę zasługuje ponadto bardzo niski poziom szumów toczenia. Do pełni szczęścia brakuje tylko tempomatu, który o dziwo nie jest dostępny w polskiej specyfikacji auta (nawet jako opcja), mimo że na rynku m.in. brytyjskim i niemieckim należy do wyposażenia standardowego.
W tzw. lekkim terenie Kyrona nie jest w stanie nic zatrzymać. Auto potrafi akurat tyle, ile trzeba, a prześwit wynoszący 20 cm przydaje się także podczas walki z wysokimi krawężnikami.
W sumie nie wiadomo właściwie jak to się stało, ale... się stało. Otóż jeżeli chodzi o komfort jazdy, Kyron dorównuje swemu większemu bratu, Rextonowi. Także jemu zaaplikowano całkiem niedawno nowe tylne zawieszenie. Przeszkadzać może natomiast brak indywidualnych nawiewów powietrza, którego schładzaniem zajmuje się automatyczna, ale jednostrefowa klimatyzacja.
Plusy i minusy
Tworzywa użyte do wykończenia kabiny nie dają powodów do narzekań. Deska rozdzielcza wykonana jest starannie, z materiałów o więcej niż przyzwoitej jakości. Precyzja spasowania poszczególnych elementów przywodzi na myśl niektóre auta japońskie. Pod tym względem producent z Korei może mieć jak najbardziej powody do radości.
Całość nie jest przy tym pozbawiona charakteru (wystarczy wspomnieć choćby "piętrowy" zegar, na którym wskazania godzin umieszczono tuż nad wskazaniami minut). Większość przycisków - dodajmy, podświetlanych, co nie jest takie znowu oczywiste nawet w przypadku znacznie bardziej znamienitych marek - została zgrupowana w okrągłych panelach po obu stronach kierownicy i lewej stronie konsoli środkowej. Umieszczenie włącznika ogrzewania fotela pasażera tuż nad kolanem kierowcy to jednak niezbyt dobry pomysł. Ponadto irytuje wybitnie nadgorliwy, akustyczny sygnał pasów bezpieczeństwa, towarzyszący każdorazowemu uruchomieniu silnika - jeżeli wspomniane pasy nie są zapięte - i odpinaniu ich przy włączonym zapłonie, nawet na postoju.
Przestronność przedziału pasażerskiego gwarantuje w pełni komfortową podróż czterem osobom. Zachwyca ogrom miejsca nad głową i na stopy. Wygodnie (i bardzo wysoko) siedzi się zarówno na fotelach z przodu, jak i na kanapie z tyłu (tu jeszcze wyżej, a poza tym kąt pochylenia oparcia można regulować). Kierowca ma jednak prawo narzekać na regulację kierownicy tylko w jednej płaszczyźnie i fatalną widoczność podczas cofania za sprawą wysoko umieszczonej tylnej szyby. Czujniki parkowania to w zasadzie konieczność. Zła wiadomość jest taka, że niestety jak na razie nie figurują na liście fabrycznego wyposażenia dodatkowego. Dobra - że można zamontować je po zakupie auta, jako tzw. zestaw akcesoryjny.
Przestrzeń bagażowa liczy sobie przyzwoite 625 l. Nie zapomniano o dodatkowym gniazdku 12V oraz zaczepach i uchwytach do mocowania przeróżnych pakunków. Przydaje się również praktyczna, zamykana skrytka w podłodze.
Co i za ile?
SsangYong Kyron w testowanej wersji Premium (142 300 zł) to kusząca propozycja przede wszystkim dlatego, że dzięki zupełnie nowemu zawieszeniu staje się komfortowym, rasowym SUV-em z prawdziwego zdarzenia. Pojazdem wszechstronnym, który sprytnie łączy cechy komfortowego kombi i funkcjonalnego minivana, a dodatkowo oferuje stały napęd 4x4.
Jednym z jego najmocniejszych punktów jest bez wątpienia silnik z automatyczną skrzynią biegów, dobrze sprawdzającą się w aucie tego typu oraz ogólne wrażenie dobrej jakości wykonania. Ciemniejsze strony koreańskiego SUV-a to nie do końca przemyślana konfiguracja wyposażenia (do pełni szczęścia brakuje kilku istotnych elementów, nawet w testowanej topowej wersji).
Bez dopłat otrzymamy skórzaną tapicerkę, podgrzewane i elektrycznie regulowane fotele, elektrycznie sterowane i składane lusterka, kontrolę trakcji ze wspomaganiem zjazdu ze wzniesienia, odmrażacz wycieraczek, czujnik zmierzchu i deszczu (notabene bardzo dokładny), przyciemnione tylne szyby, relingi dachowe, 18" aluminiowe felgi, wreszcie - zaawansowany system multimedialny.
W jego skład wchodzi nie tylko odtwarzacz DVD i TV, ale również nawigacja z mapami przygotowanymi przez renomowaną firmę Garmin. Obsługa całości - mimo zastosowania ekranu dotykowego - wydaje się początkowo skomplikowana ze względu na mnogość funkcji. Pomóc może wówczas dołączony do zestawu pilot zdalnego sterowania.
Wyposażenie opcjonalne - poza lakierem metalizowanym (2700 zł) - niestety nie istnieje. Szkoda, bo przydałaby się możliwość dokupienia choćby reflektorów ksenonowych.
Coraz lepiej
Odmiany ze słabszymi, 141-konnymi dwulitrowymi dieslami producent oznacza obecnie jako Part Time (dostępne od 99 300 zł). W tym przypadku napęd 4x4 jest dołączany, a tylne zawieszenie oparto na sztywnym moście i sprężynach śrubowych. Wielka szkoda, bo właśnie nowy, wielowahaczowy układ jezdny diametralnie odmienia - na lepsze - charakter tego auta.
Pozostaje nadzieja, że nadejdą jeszcze czasy, gdy każdy Kyron będzie wyposażony w taki właśnie zestaw. No i najwyższa pora pomyśleć o tempomacie, nie tylko dlatego, że dyskryminacja polskiego klienta jest całkowicie nie na miejscu, ale przede wszystkim dlatego, że bezpośrednia konkurencja może pochwalić się tym przydatnym urządzeniem już od dawna. Natomiast brak komputera pokładowego w dzisiejszych czasach to nie tyle niedopatrzenie, co raczej nieporozumienie.
Topowy, zmodernizowany Kyron ma wady, ale ma też zalety, przy czym tych ostatnich - zdecydowanie więcej. Jest doskonałym przykładem na to, jak długą drogę przebyła firma SsangYong i jednocześnie potwierdzeniem, że jest to droga właściwa. Koreańczycy produkują coraz lepsze samochody i naprawdę nie sposób tego nie zauważyć.