SsangYong ma pomysł na powrót do formy. Jest nim... Jeep

SsangYong chce pokazać, że po perturbacjach ma szansę na odbudowanie stabilnej pozycji na rynku. Pomóc w tym mają nowe terenówki o specyficznym wyglądzie. Jakby znajomym, tak swoją drogą.

Gdyby tak mocniej zagłębić się w historię tej marki, to znaleźlibyśmy w niej wiele niezwykłych zwrotów akcji. Nazwa SsangYong na samochodach zadebiutowała tak naprawdę pod koniec lat osiemdziesiątych. Wcześniej była to firma produkująca busy i ciężarówki o nazwie Dong-A Motor. Wśród jej produktów pojawiły się również licencyjne Jeepy CJ (poprzez pozyskanie marki Keohwa), budowane dla amerykańskiej armii i dla Organizacji Narodów Zjednoczonych. Ten licencyjny produkt z czasem zmienił nazwę na Korando, znaną już wielu osobom, także w Polsce.

SsangYong w ostatnich latach nie miał lekko. Pomimo stworzenia kilku udanych modeli (Tivoli, Korando i Rexton), nie zyskał szerokiej popularności na rynku. Kłopoty finansowe i dystrybucyjne utrudniły zwiększenie sprzedaży i budowę solidnego wizerunku, zwłaszcza po bankructwie w 2010 roku. Dopiero przejęcie przez indyjską Mahindrę tchnęło nowe życie w tę firmę, choć jak widać nie na długo. 21 grudnia 2020 roku marka złożyła wniosek o upadłości i obecnie przechodzi skomplikowaną restrukturyzację. Nowy pomysł na wizerunek SsangYonga budzi jednak pewne kontrowersje.

Otóż SsangYong chce być jak Jeep

I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że marka sięga do swoich korzeni. A w tych korzeniach jest właśnie Jeep - produkowany na licencji. Koreańczycy zaprezentowali szkice dwóch modeli, które mają potencjalnie trafić na rynek w nieodległej przyszłości. Wprowadzają one nowy ujednolicony styl i wizerunek, który ma towarzyszyć kolejnym autom.

SsangYong

Zaprezentowany dzisiaj projekt X200 to następca modelu Korando, inspirowany właśnie tym autem w wydaniu sprzed lat. Patrząc na te szkice naprawdę ciężko jest nie zwrócić uwagi na inspirację Jeepami i także Dacią Duster. Pojawia się więc pytanie, czy design marki nie wzbudzi niepokoju marki należącej do koncernu Stellantis - wszak Amerykanie przepychali się już z Mahindrą.

To samo tyczy się także drugiego projektu, J200. W nim z kolei można zauważyć mieszankę inspiracji Jeepem i Land/Range Roverem. Nie ma w tym nic złego, aczkolwiek jest to wyraźne deptanie po konkurencyjnym podwórku. Czy Koreańczykom uda się wyjść na rynek z takim stylem, nie budząc przy tym z letargu prawników wspomnianych firm? Trudno powiedzieć, ale nikogo nie zdziwiłaby zapewne mała batalia prawna.

SsangYong stawia na zelektryfikowane napędy

Pomimo trudnej sytuacji finansowej, koreański koncern wciąż inwestuje w nowe technologie. Już kilka tygodni temu oficjalnie pokazano zapowiadane od dawna elektryczne Korando, które miałoby pozwolić na przebicie się na rynku. Jednocześnie pieniądze kierowane są na rozwój technologii hybrydowej i na budowę nowej platformy, która mogłaby być bazą zarówno dla aut spalinowych, jak i elektrycznych.

Warto dodać, że od pewnego czasu dystrybucją aut tej marki w Polsce zajmuje się nowy importer - SsangYong Auto Polska Sp. z o.o. Aktualnie w naszym kraju znajduje się 10 punktów dealerskich marki i 9 autoryzowanych serwisów.