SsangYong Torres przyjechał do Polski. Pomacałem auto, które ma być rewolucją
Ta koreańska marka, znacznie starsza od Hyundaia i Kii, próbuje wyjść na prostą. SsangYong Torres ma w tym pomóc. Miałem okazję zobaczyć z bliska auto, którego zadaniem jest zmiana wizerunku tej firmy. Czy to się uda?
SsangYong nie ma lekko. Od lat utrzymuje się na powierzchni, ale wciąż pływa po wzburzonych wodach. Teraz, dzięki nowemu właścicielowi, ma wreszcie wyjść na prostą. A autem, które w tym pomoże, będzie SsangYong Torres. To duży SUV o odważnej stylistyce, którego zadaniem jest zmiana wizerunku marki w oczach klientów na całym świecie.
Czy to się uda? Moja opinia na ten temat może być zaskakująca. Nim jednak do niej przejdziemy spójrzmy na garść danych.
SsangYong ma za sobą dobry rok w Polsce. Nowy importer działa wyjątkowo prężnie
Po pierwsze - SsangYong powolutku rozkręca się w Europie. W ciągu roku sprzedaż zwiększono o 50% i przekroczyła ona nieco ponad 18 000 pojazdów. Nie jest to wynik rzucający na kolana, ale tak duża zmiana względem roku 2021 cieszy.
W Polsce jest jeszcze lepiej, gdyż sprzedaż poszła w górę o... 400%. Tak, to nie pomyłka. Do klientów trafiło 1706 aut tej marki, co przy 371 pojazdach w 2021 roku jest potężną zmianą.
Skąd taka zmiana? Jest to wynik przede wszystkim korzystnej polityki importera, dzięki której auta były nie tylko rozsądnie wycenione, ale i dostępne. Do tego wersje z LPG i projekt "Pakiet antyinflacyjny" oraz promocja z wykorzystaniem twarzy Piotra Fronczewskiego zrobiły swoje.
SsangYong zapuszcza więc coraz mocniejsze korzenie w Polsce. Co czeka nas w najbliższej przyszłości?
Ten rok będzie dla marki bardzo ważny. Niemal każdy model przejdzie mniejszy lub większy lifting, a ofertę dodatkowo uzupełni model otwierający nowy rozdział w historii marki, czyli Torres. To właśnie tego nowego SUV-a miałem okazję poznać podczas pokazu w Warszawie - pierwszego w Europie.
Koreańczycy nie boją się odważnych linii, co ma swoje plusy i minusy. Torres prezentuje się dość specyficznie. Front przywodzi na myśl mieszankę Land Rovera i Jeepa. Linia boczna także nawiązuje do brytyjskich terenówek, a do tego dostała kilka nietypowych detali (spójrzcie na linię dachu i szyb).
Tył budzi najwięcej emocji, głównie za sprawą "garba", który udaje piąte koło mocowane na drzwiach bagażnika. Te jednak, pomimo swojego wyglądu, otwierają się klasycznie do góry.
W kabinie jest jakby znajomo
SsangYong Torres ma nowe wnętrze - ale nie jest to wielka zmiana względem innych modeli. Można śmiało powiedzieć, że nowy kokpit wygląda niczym mieszanka wnętrza Korando i Rextona po liftingu. Owszem, dotykowy ekran do obsługi klimatyzacji i ukryte w linii deski rozdzielczej zegary wprowadzają odrobinę świeżości, ale całość jest bardzo "znajoma".
I niestety pod kątem wykończenia też nie dostajemy tutaj niczego nowego. Kokpit jakościowo bardzo przypomina ten z Korando. Nie jest źle, ale miejsca na poprawę nie brakuje.
Torres dostanie dwie jednostki napędowe
Jedną z nich będzie 1,5-litrowa turbodoładowana benzyna, oferująca 163 KM. Tak, to silnik z Korando i Tivoli. Jest on łączony z 6-biegowym manualem lub 6-biegowym automatem, oraz z napędem 2WD lub 4WD.
Drugą opcję stanowi wersja elektryczna, przechodząca właśnie testy w Europie. Wszystko wskazuje na to, że będzie to przeszczep napędu z Korando e-Motion, czyli z pierwszego elektryka marki.
Wróćmy na chwilę do pozostałych modeli. Na co możemy liczyć?
Lifting przejdzie między innymi Rexton i Tivoli. Ten ostatni samochód zyska całkowicie nowy pas przedni i tylny, oraz przeprojektowane wnętrze. Poniżej zobaczycie "podgląd" zmian, zaprezentowany przez polskiego importera.
Nowością w ofercie będzie też SsangYong Musso, czyli krótsza wersja pickupa. Ten samochód będzie sprzedawany w ramach gamy SsangYong Professional, kierowanej do konkretnych grup zawodowych. Polski importer twierdzi, że takie auto (wraz z Rextonem) doskonale sprawdzi się w wojsku, u leśniczych i w specjalnych służbach, wymagających terenówek na ramie.
Warto dodać, że polski importer SsangYonga eksperymentuje też z innymi markami
Jedną z firm, które mają w swoim portfolio dealerskim, jest Skywell - czyli producent z Chin. Ponoć samochody te skrywają w sobie spory potencjał, a sama marka prężnie się rozwija, wykorzystując komponenty koncernu BYD. W Polsce w ofercie jest obecnie tylko jeden model, ET5, aczkolwiek w przyszłości ma to ulec zmianie. Pytanie tylko, czy klienci będą skłonni wybrać specyficzne elektryczne auto z Chin, nie posiadające renomy na naszym rynku.