Stellantis chwali się nowym sposobem projektowania multimediów. Mam przeczucie, że stanie się on... nowym wnętrzem
Stellantis chwali się nowym sposobem projektowania i ewaluacji systemów inforozrywki. Zamiast budowy makiet i pracy na "żywym organizmie", do akcji wejdą narzędzia przygotowane przez Blackberry i Amazon Web Services. To one mają przyspieszyć proces tworzenia multimediów, jednocześnie ułatwiając wprowadzanie poprawek oczekiwanych przez klientów. Mam jednak wrażenie, że jest to furtka do zupełnie nowej koncepcji tworzenia kokpitów.
Przyszłość puka do naszych drzwi. Kiedyś opracowanie systemu multimedialnego wymagało ogromu pracy, szeregu urządzeń działających jako makiety do testów i przede wszystkim zaawansowanej ewaluacji produktu. Teraz staje się to coraz prostsze, a Stellantis wynosi to na nowy poziom.
Ten koncern, we współpracy z Blackberry i Amazon Web Services, przygotował system, który umożliwia im tworzenie, modyfikowanie i weryfikowanie oprogramowania multimediów, w tym działania grafiki i layoutu, w ekspresowym tempie. Dzięki temu wszelkie poprawki i zmiany, często oczekiwane przez klientów, mogą pojawiać się niemal od ręki.
Stellantis stawia na technologię Blackberry QNX Hypervisor i chmurę Amazon Web Services
QNX Hypervisor to system, który opracowano już ponad 5 lat temu, jednak dopiero teraz można go wykorzystać w stu procentach. Mowa tutaj o specjalnym oprogramowaniu, które symuluje działanie całych multimediów. Wystarczy wprowadzić wytyczne dotyczące procesorów i układu graficznego, aby oprogramowanie Blackberry mogło je symulować.
Dzięki temu programiści Stellantisu zyskają możliwość szybkiego wprowadzania zmian, bez konieczności testowania oprogramowania w samochodach. Co więcej, pomoże w tym także chmura obliczeniowa Amazon Web Services, znacznie przyspieszająca działanie całego systemu.
Mam wrażenie, że jest to wstęp do bardziej zaawansowanego rozwiązania
A mowa tutaj o całkowicie cyfrowym kokpicie. Wyobraźcie to sobie - dostajecie po prostu wielki ekran, który całkowicie zastępuje deskę rozdzielczą. Na nim pojawiają się odpowiednie elementy, które sterują konkretnymi funkcjami. Jeśli cokolwiek nie podoba się klientom, to bazując na ich opinii programiści i specjaliści od UX mogą to zmodyfikować. Potem wystarczy tylko aktualizacja (oczywiście bezprzewodowa), aby ten "nowy kokpit" pojawił się w samochodzie.
Co więcej, to otwiera także furtkę do wyraźnego cięcia kosztów produkcji. Wystarczy jedynie zestaw kilku ekranów i ewentualnie drobna zmiana w formie ich rozłożenia, aby "zróżnicować" wygląd kokpitów.
Każdy samochód dostanie jedynie swoje "skórki" dla multimediów, pasujące do charakteru marki. Szybkie, tanie, z pewnością wymarzone przez wiele koncernów motoryzacyjnych. Czy możemy się tego spodziewać? Mam wrażenie, że akurat Stellantis może być grupą, która posunie się tak daleko i postawi na cyfrową unifikację.
A wnoszę to po tym, że kilka miesięcy temu poznaliśmy wizję nowych kokpitów w DS-ach
I wyglądają one oto tak.
Krótko mówiąc - ekran, ekran i jeszcze większy ekran. Możliwości, które daje w takiej sytuacji QNX Hypervisor i działanie w chmurze, są po prostu gigantyczne.
Czy więc tak wygląda przyszłość? Możecie się na to szykować.