Stellantis jednak rozważy zamknięcie wybranych marek. To żadna niespodzianka

A jednak. Carlos Tavares twierdzi, że za dwa-trzy lata wszystkie marki grupy Stellantis przejdą ewaluację. Te, które są pod kreską, znikną z portfolio. Słowa dyrektora wykonawczego tego koncernu budzą wiele emocji.

  • Stellantis przeprowadzi ewaluację swoich marek za dwa-trzy lata
  • Te, które nie przynoszą pieniędzy, znikną z rynku
  • Carlos Tavares zaskoczył wszystkich dość odważnym stwierdzeniem, które budzi wiele emocji

Dwa, góra trzy lata. Tyle czasu mają wszystkie marki grupy Stellantis, aby się wykazać i udowodnić, że jest dla nich miejsce na rynku. Carlos Tavares nie przebierał w słowach podczas targów w Paryżu i powiedział prosto z mostu, że nie będzie tutaj sentymentów. Jeśli któraś z firm nie dowiezie zakładanego wyniku, to jej czas będzie policzony. Menadżerowie tych marek muszą się teraz wykazać.

Stellantis zakłada jedną dziwną rzecz: to szefowie marek i ich pracownicy muszą dać z siebie wszystko

Trudno jest to jednak zrobić w momencie, w którym operuje się na dwóch platformach, kilku silnikach na krzyk i na maksymalnej unifikacji części. A takie zadanie mają przed sobą marki najbardziej zagrożone w portfolio tej grupy.

Mowa oczywiście o DS-ie, Alfie Romeo, Maserati Lancii, Chryslerze, Dodge'u i RAM-ie. Te firmy nie są w najlepszej sytuacji, a ich przyszłość może wymagać wielu poświęceń. Peugeot, Citroen, czy nawet FIAT są raczej pewniakami, nawet pomimo "sinusoidalnej" sprzedaży.

Maserati Stellantis

DS zaprezentuje w tym lub w przyszłym roku model DS8. Będzie to dość odważnie narysowany sedan, mający w sobie cechy crossovera. I choć idea samochodu jest bardzo ciekawa, to jednak trudno powiedzieć, czy rynek czeka z otwartymi ramionami na nietypową limuzynę. Do tego podstawą będzie napęd elektryczny, a silniki spalinowe stoją pod znakiem zapytania. A nawet, jak się pojawią, to będzie to co najwyżej wersja 1.2 136 KM lub hybryda plug-in 1.6 195 KM.

Alfa Romeo w przyszłym roku zaprezentuje nowe Stelvio. Bazą dla tego auta ma być platforma STLA Large, zaawansowana technicznie i dająca szereg możliwości. Znowu: mamy do czynienia z autem opracowywanym głównie jako elektryk. Wersje spalinowe pojawią się w ofercie, jednak mowa o miękkich hybrydach/hybrydzie PHEV, potencjalnie z dwulitrowym silnikiem benzynowym.

Lancia... jest. Ypsilon wyjechał na drogi, ale jego sprzedaż należy do przeciętych. Powód nie zaskakuje: cena. To auto dużo kosztuje i nie oferuje niczego wybitnego na tle Peugeota 208 czy nawet Opla Corsy, z którymi jest spokrewnione. Ba, ma nawet identyczne silniki, co dodatkowo odbiera jej unikalny charakter.

Lancia Ypsilon Stellantis

Ta włoska marka ma pokazać dwa kolejne modele - Gammę, którą poznamy gdzieś za rok, a także Deltę, z premierą zaplanowaną na 2028 r. O tym, czy te samochody zmaterializują się na rynku, przekonamy się dopiero za jakiś czas.

Tavares przyznał, że Maserati jest w fatalnej kondycji

Sprzedaż leży, a za winowajcę wskazuje się dział marketingu - przynajmniej według dyrektora wykonawczego grupy Stellantis. Tymczasem problemu można upatrywać w innej kwestii: pozycjonowaniu i w cenach. Te poszły w górę i przeskoczyły nawet Porsche. Maserati nie jest jednak marką na tym poziomie, zwłaszcza w oczach klientów. Grecale to przyzwoity produkt, ale nie przyciągnął dużej uwagi. GranTurismo podobnie, choć wygląda świetnie.

W USA Stellantis też ma ogromne problemy

Dodge ma teraz dość dziwną ofertę - jest w niej nowy Charger, którego przyjęto dość chłodno, stare Durango i Hornet, czyli Tonale w przebraniu. Sprzedaż spada i rozwiązania tego problemu nie widać na horyzoncie. Do tego place dealerskie zapychają się samochodami, na które nie ma klientów.

Dodge Hornet Stellantis

Chrysler jest w stanie agonii od dawna. W ofercie została emerytowana, ale bardzo udana Pacifica. Dołączył do niej Voyager, czyli budżetowa wersja Pacifiki. Ponoć w przyszłym roku poznamy elektryka tej marki. Tutaj jednak nie spodziewałbym się hurraoptymizmu i ciepłego przyjęcia na rynku amerykańskim.

RAM zaś walczy z awaryjnością produktów i z problemami jakościowymi. Duża część wyprodukowanych pickupów musi wrócić do producenta na naprawy, co kosztuje krocie i wpływa na opinię klientów. Stellantis ma więc duży problem, z którym ewidentnie nie umie sobie poradzić.

Do tego trzeci kwartał tego roku był fatalny dla grupy Stellantis

Liczba dostaw nowych samochodów w Europie spadła o 17%, zaś w USA aż o 36%. W Europie dostarczano 496 000 samochodów (spadek z 599 000 dostarczonych w 2023 roku w tym samym okresie). W USA jest to spadek z 470 000 na 290 000 wydanych aut. Warto też wspomnieć, że od początku tego roku ceny akcji grupy Stellantis spadły o 40%.