Włosi stworzyli STI, na które wszyscy czekali. Ten BRZ robi wrażenie
Jeśli chcesz Subaru BRZ z jajami, to musisz wybrać się na Półwysep Apeniński. Włosi stworzyli fantastyczną wersję tego auta - o pięknie brzmiącej nazwie Touge. Zobaczcie czym się wyróżnia.
Jeśli w czyichś żyłach benzyna płynie od urodzenia, to na pewno są to Włosi. Ten kraj cały czas żyje motoryzacją i pokazuje to na każdym kroku. W dobie wszechobecnej poprawności politycznej, zwłaszcza w kwestii promowania samochodów, pokazywanie auta lecącego bokiem w górach jest rzadkością. A Subaru BRZ jest wręcz do tego stworzone.
Włosi zrobili unikalną wersję nowego Subaru BRZ. Nazywa się Touge
I jest modelem STI, którego nigdy nie dostaniemy. Przynajmniej wizualnie, gdyż serce tego auta pozostało w seryjnej specyfikacji. A to oznacza, że niezmiennie mamy tutaj do czynienia z 2,4-litrowym bokserem, oferującym 231 KM. Szkoda - turbosprężarka mogłaby poprawić osiągi i dodać odrobinę pikanterii w czasie jazdy.
Co więc wyróżnia ten samochód? Przede wszystkim są to felgi OZ Racing Ultraleggera Race Gold (18-calowe), które obuto w opony Michelin Pilot Sport 4. Każde z kół waży teraz tylko 8,7 kilograma, co dobrze wpłynęło na masę nieresorowaną.
Subaru Italia opracowało też bodykit, bardzo przyjemny dla oka. Dokładki przedniego i tylnego zderzaka, a także progów bocznych, pasują do charakteru auta. Nie zabrakło tutaj także dyskretnej lotki na pokrywie bagażnika i dwóch okrągłych końcówek wydechu. Te przyozdobiono napisem Subaru BRZ Touge.
Włosi zachowują co najlepsze dla siebie
Ten projekt jest inicjatywą lokalnego przedstawiciela marki i nie trafi na inne rynki. Subaru przygotuje 60 egzemplarzy tego samochodu, a każdy z nich wyceniono na 49 500 euro. Nie jest to zła cena jak za auto, które ma naprawdę unikalny charakter i daje niesamowitą radość z jazdy.
Warto dodać, że Subaru wciąż dysponuje w Polsce garścią BRZ-ów do wzięcia. To unikalna okazja aby kupić ten samochód, gdyż Toyota wyprzedała już wszystkie GR86. A niestety drugiego takiego samochodu nie będzie. W dobie restrykcyjnych norm wszyscy stawiają na ekologię i nijakość, rezygnując z mnogości samochodów sportowych - zwłaszcza tylnonapędowych. To wciąż jedna z najtańszych propozycji, która sprawdzi się zarówno podczas codziennej eksploatacji, jak i przy dobrej zabawie na torze wyścigowym.