Nowe Subaru Outback wreszcie dotarło do Europy. Pod maską tylko 180 KM
Dwuletni poślizg? Jakoś się to zamaskuje. Nowe Subaru Outback wjeżdża do Europy ze sporym opóźnieniem i niestety nie oferuje zbyt wielu nowości.
Liczyliście na mocny silnik lub powalające wyposażenie? Nic z tych rzeczy. Subaru Outback z dwuletnim poślizgiem wreszcie dojechało do Europy i w zasadzie oferuje to samo, co poprzednia generacja. Poszukajmy więc różnic i nowości.
Po pierwsze - Subaru Outback ma stary-nowy silnik
Japończycy wcisnęli pod maskę 2.5-litrową jednostkę benzynową, którą doskonale znacie z poprzedniej generacji. Wciąż oferuje ona 180 KM. Nie oznacza to jednak, że nie została zmodyfikowana. Według producenta 90% podzespołów jest tutaj nowych, a wyższy stopień sprężania przekłada się na niższe zużycie paliwa.
Coś jeszcze? Na przykład na nowo dopracowano przekładnię CVT. Wciąż symuluje ona osiem biegów, aczkolwiek jest wydajniejsza i ma mniejsze straty mocy dzięki nowemu osprzętowi.
Poza tym Subaru Outback bazuje na nowej platformie
Mowa o konstrukcji Subaru Global Platform, będącej "rdzeniem" wszystkich nowych modeli marki. Co prawda ta nowa płyta jest tutaj dobrze zamaskowana, gdyż mniej wprawne oko nie odróżni zaprezentowanego modelu od poprzednika.
Różnice są jednak wyczuwalne podczas jazdy. Sztywność nadwozia została wyraźnie zwiększona, dzięki czemu zjawisko nazywane "body roll", czyli "skręcanie się nadwozia", zostało ograniczone o 50%.
Oczywiście nie zabrakło tutaj stałego napędu na cztery koła, czyli sztandarowego produktu Subaru. Ten jak zwykle ma być bardzo efektywny w każdych warunkach pogodowych.
Rzućmy okiem na stylistykę
Front zyskał nieco lżejsze optycznie światła i zgrabniejszy zderzak. Linia boczna zdaje się być niemal identyczna, a minimalne różnice dostrzeżemy dopiero z tyłu. Światła zyskały ledową konstrukcję i mają inną sygnaturę świetlną.
Kabina? Tutaj króluje wielki ekran systemu multimedialnego. Poza tym ogólna forma kokpitu jest bardzo japońska i mocno przypomina poprzednika. Z drugiej strony czy warto zmieniać coś, co jest dobre?
Szkoda, że w Europie nie pojawią się mocniejsze silniki
Na pewno byłoby to szansą marki na pozyskanie nowych klientów. W Europie marka ledwo przędzie, ale jednocześnie zapewnia, że nie rezygnuje z obecności na tym kontynencie. Przepisem na sukces ma być nadchodzący elektryk i nowe hybrydy, które pojawią się w najbliższych latach. Czy to wystarczy? Cóż, wielkiego sukcesu nie ma co oczekiwać, ale jakiekolwiek większe liczby ucieszą markę.